Gdy dotarli już do kwatery Filippy od razu zajęli się jej przeszukiwaniem. Idalia zaglądała w każdy zakamarek, który tylko przyszedł jej do głowy. Iorweth robił to samo, tylko że po drugiej stronie pomieszczenia. Elf nie zwracał uwagi na to, jaki bałagan robił wywalając wszystko z szafek.
Geralt natomiast posłużył się swoimi wiedźmińskimi zmysłami, żeby mieć wiekszą szansę na znalezienie czegokolwiek przydatnego. Po chwili rzeczywiście coś znalazł, jako jedyny z trójki.- Chodźcie tutaj! Znalazłem coś!
- Co to jest? - zapytał Iorweth.
Idalia spojrzała na książkę, którą trzymał wiedźmin i zmarszczyła brwi. Tego chyba nikt się nie spodziewał.
- Księga mikstur - odpowiedział wiedźmin.
- Jady i trucizny...- dodała Idalia.
- No i co ta książka ma wspólnego ze smokobójczynią? - zapytał elf.
- Ze smokobójczynią nic, ale ze smokiem może mieć coś wspólnego.
- Ze smokiem? Geralt, jakim smokiem? - zapytała zdziwiona Idalia.
- Czyli już wiesz...skąd? - zmartwił się Iorweth. To nie miało tak wyglądać, nikt nie miał się dowiedzieć o smoczej naturze blondynki.
- Saskia mi powiedziała, z resztą już wcześniej się domyśliłem. Nikt tak szybko nie regeneruje się po truciźnie. Z resztą znalazłem opis thaumadoru. Obok są składniki do antidotum.
- Znam je na pamięć. Królewska krew, nieśmiertelnik, smoczy sen i płatki róży pamięci - odparł Iorweth. Elf był już wyraźnie zirytowany.
Tymczasem Idalia przetwarzała w głowie informację o tym, że Saskia Smokobójczyni, wcale smokobójczynią nie jest, tylko sama jest smokiem. Postanowiła, że potem dopyta o to Iorwetha, oczywiście o ile będzie chciał jej coś więcej powiedzieć.
- W księdze nie ma nic o róży pamięci - odpowiedział mu wiedźmin.
- Przecież dokładnie pamiętam, jak Filippa mówiła, że róża połączona z nieśmiertelnikiem leczy rozum - odparł Iorweth.
- A nie przyszło wam do głowy że Filippa skłamała? - wtrąciła się Idalia, Geralt z Iorwethem spojrzeli na nią zdziwieni - Może ta cała róża coś namotała w głowie Saskii zamiast jej pomóc.
- Może. Filippa przekazała jej kwiat przez pocałunek. Symbol miłości i zatracenia - powiedział Geralt.
Idalia momentalnie spaliła buraka, bo przypomniały jej się pocałunki z Iorwethem. Zerknęła na niego ukradkiem, jednak nie wyglądał na poruszonego. Bardziej na zdenerwowanego i podirytowanego całą tą sytuacją.
- Gwynbleidd, pogubiłem się już.
- Myślę, że Filippa podporządkowała sobie Saskię, dodając różę do antidotum - wyjaśnił wiedźmin.
- Zabiję sukę...
- Filippa ma do dyspozycji magię i smoka, może mieć dużo do powiedzenia na obradach. Musimy ruszać do Loc Muinne, najlepiej od razu.
- Zatem ruszajmy, Idalia idziesz? - zapytał Iorweth wpatrując się w elfkę.
- Oczywiście, że idę.
Wyszli z mieszkania Filippy, a Idalia od razu zaczęła temat Saskii z elfem.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Saskia jest smokiem?
- Nikt nie miał o tym wiedzieć i ty też nie musiałaś. To nie jest istotne - odpowiedział oschle.
- Jak to nie? Oczywiście, że jest! Wolałabym wiedzieć takie rzeczy - oburzyła się Idalia.
CZYTASZ
Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]
FanfictionKrótko i na temat. Idalia - młodka elfka, która znalazła się jakiś czas temu w okolicy Flotsam dołącza do komanda Iorwetha w ramach odwdzięczenia się za uratowanie jej tyłka. I tu zaczyna się przygoda dziewczyny do której dołącza też pewien wiedźmin...