Idalia skierowała się w stronę jednej z bram prowadzącej do wyjścia z Flotsam. Zauważyła strażników przy bramie, jednak mężczyźni właśnie przesypiali swoją wartę, więc elfka szybko prześlizgnęła się obok nich. Znalazła się w Bindudze, stamtąd musiała już tylko głębiej wejść w las i poszukać czegoś do roboty. Nagle przystanęła i klepnęła się w czoło. Zapomniała wcześniej wstąpić do kowala. Z jej ust poleciało parę przekleństw w Starszej Mowie. Nie miała ochoty się już cofać do miasta. Jednak przypomniało jej się, że w Bindudze przebywa Cedric, więc może on ma jakąś broń na sprzedaż. Dziewczyna zauważyła elfa na drewnianej platformie obserwacyjnej, wpatrującego się w przestrzeń. Skorzystała z drabiny i weszła na górę.
- Ceádmil - powiedziała i stanęła obok elfa. Wyraźnie było czuć od niego zapach alkoholu.
- Potrzebujesz czegoś, Ida? - zapytał Cedric.
- Właściwie to się zastanawiałam, czy nie masz jakiejś broni na zbyciu, albo chociaż strzał, bo zaczyna mi ich brakować.
Cedric bez słowa podszedł do skrzyni, która stała na platformie i wyjął z niej garść strzał oraz sztylety do rzucania. Podał wszystko dziewczynie. Idalia zdjęła kołczan z pleców i wsadziła tam strzały, które dał jej elf. Sztylety schowała do torby, którą miała przyczepioną do pasa.
- Ile jestem ci winna? - zapytała wyjmując sakiewkę z orenami z kieszeni.
- Dwadzieścia orenów.
- Zdurniałeś? Zawsze ci płaciłam dyszkę.
- Ciężkie czasy to i ceny rosną.
Idalia przewróciła oczami i podała Cedricowi monety. Założyła kołczan na plecy, poprawiła łuk i zeskoczyła z platformy. Wylądowała idealnie na trawie, nawet się nie przewracając. Pomachała jeszcze do Cedrica i poszła w głąb lasu. Postanowiła przejść się do elfich ruin, lubiła tam chodzić, bo było tam spokojnie i ładnie. Wyjęła z torby mały bukłak, w którym miała wódkę. Elfka była alkoholiczką odkąd pamiętała, nie żeby jakoś bardzo jej to przeszkadzało. Nie była też codziennie pijana, a to już było coś! Lubiła po prostu pić. Przystawiła butelkę do ust ale się nie napiła. Zatrzymała się i spojrzała w prawo. Grupka elfów stała przy drzewie i mierzyła w nią z łuków. Przewróciła oczami, bo wiedziała kto znowu postanowił ją napastować. Iorweth wyszedł zza swoich łuczników i podszedł do dziewczyny.
- Bloede Crevan - powiedziała cicho, pod nosem. To nie był pierwszy raz kiedy spotkała Iorwetha wraz z komandem na obrzeżach Flotsam. Elf z jakieś dwa tygodnie temu uratował ją przed ogromną endriagą, gdyby nie on Idalia już dawno wąchałaby kwiatki od spodu. Oczywiście, sama by się obroniła, jednak tamtego dnia była ostro schlana i nie potrafiła prosto chodzić, nie mówiąc o strzelaniu w endriagi.
- Słyszałem to. Nie zapomniałaś o czymś przypadkiem? - zapytał przyglądając się elfce i bukłakowi, który trzymała w dłoni. Skrzyżował ręce i czekał na odpowiedź rudej.
Idalia zaczęła się zastanawiać o czym mogła zapomnieć, przy okazji wpatrując się w twarz stojącego przed nią elfa. Nie znała go zbyt dobrze, a raczej w sumie wcale. Jednak przeszkadzał jej pretensjonalny sposób w jaki się do niej zwracał. Jakby była mu coś winna, ale stety, niestety elf miał w sobie coś, co sprawiało że dziewczynie przyspieszało bicie serca. Najbardziej podobały jej się jego zielone oczy, a raczej oko. Po chwili spoglądania na twarz Iorwetha, przypomniała sobie, że obiecała mu się odwdzięczyć za uratowanie jej tyłka przed endriagą.
- Już sobie przypomniałam. Czego w takim razie chcesz? Pieniędzy? Mam ci się oddać? Zabić kogoś? - Idalia skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
Iorweth prawie się zaśmiał. Chwilę myślał czego mógłby chcieć od elfki, a w sumie to mógł jej powiedzieć cokolwiek, a ona zapewne by to zrobiła.
- Dołącz do mojego komanda - powiedział krótko. Mówił poważnie, bo widział w niej potencjał. Obserwował ją przez te dwa tygodnie i uważał że świetnie sobie radziła. Co prawda, przydałoby się jej doszkolenie, ale Iorweth i tak potrzebował więcej elfów. A mimo tego, że nie chciał tego przyznać to podświadomie, zwyczajnie po ludzku elfka mu się podobała.
CZYTASZ
Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]
FanficKrótko i na temat. Idalia - młodka elfka, która znalazła się jakiś czas temu w okolicy Flotsam dołącza do komanda Iorwetha w ramach odwdzięczenia się za uratowanie jej tyłka. I tu zaczyna się przygoda dziewczyny do której dołącza też pewien wiedźmin...