26. Płonące miasto

70 7 8
                                    

Po jakimś czasie Iorweth, Geralt i Filippa dotarli do kwatery. Idalia usłyszała ich rozmowę więc wyszła z pokoju czarodziejki. Iorweth prowadził Filippę, która miała wyłupione oczy. Miejsce gdzie wcześniej znajdowały się gałki oczne było całe we krwi. Czerwonej cieczy było tak dużo, że wszystko spływało na policzki czarodziejki.

- Widzę, że sporo mnie ominęło - powiedziała Idalia spoglądając na Filippę.

- Radowid się jej odpłacił za wszystko co zrobiła - odparł Geralt - znalazłaś cokolwiek?

- Zdejmijcie mi kajdany - odezwała się czarodziejka. Idalia dopiero teraz zauważyła, że kobieta ma na nadgarstkach kajdany z dwimerytu.

- Nie ma opcji - Iorweth mocniej przytrzymał Eilhart - jeszcze nam gdzieś zwiejesz i tyle pożytku z ciebie będzie. Mów najpierw jak zdjąć urok z Saskii.

- Nie zrobicie tego bez mojej pomocy.

Idalia podała Geraltowi kartkę z zapiskami czarodziejki którą wcześniej znalazła. Wiedźmin zaczął się dokładnie przyglądać notatkom.

- Na samej górze jest krąg a w nim skrzynia. Nie mam pojęcia co tam w środku się znajduje, ale raczej jest to powiązane z tymi notatkami - wytłumaczyła elfka.

- Co jest w skrzyni? - zwrócił się do Filippy Iorweth.

- Sztylet potrzebny do odczarowania Saskii. Trzeba precyzyjnie przebić nim jej serce, wtedy urok przestanie działać.

- Kpisz sobie ze mnie? Chcemy odczarować Saskię, a nie ją zabić!

Iorweth się zdenerował tak mocno, że aż krzyknął. Geralt zaczął go uspokajać, a Idalia złapała z elfem na chwilę kontakt wzrokowy.
Skoro tak bardzo dalej zależało mu na smoczycy, rudowłosa elfka zaczęła się zastanawiać czy nie było by dla wszystkich lepiej, jakby wyjechała z Aedirn na zawsze i więcej tu nogi nie postawiła. Przestała już liczyć na to, że Iorweth w końcu wyrazi się jasno co do swoich uczuć, mimo że Idalia dalej nie odważyła się mu powiedzieć, że go kocha. I nie powie, bo to nie ma sensu. Nie w sytuacji, kiedy Iorweth jest dalej ślepo zapatrzony w Saskię.

- Nie ma innego sposobu na odczarowanie Saskii, zaprowadźcie mnie do kręgu. Pomogę wam - odezwała się Filippa.

- Ale zostajesz w kajdanach Eilhart, nie ufam ci - odparł Iorweth i skierował się ze skutą czarodziejką w stronę schodów.

Geralt i Idalia poszli za nimi, jednak elfka trzymała się na uboczu, widać było że jest przybita. Gdy dotarli na górę wiedźmin od razu zaczął oglądać krąg i porównywać go z notatkami Eilhart. Iorweth puścił czarodziejkę, jednak pozostawił ją dalej skutą.

- Musisz zapalić świece w odpowiedniej kolejności, wtedy rzucę zaklęcie i sztylet będzie wasz - powiedziała Filippa.

Geralt uważnie przeanalizował rysunki na notatkach Filippy i zaczął zapalać świece w odpowiedniej kolejności. Udało mu się to dopiero za drugim razem, bo wcześniej skorzystał ze złego rysunku kręgu. Iorweth zdjął Filippie kajdany, a ona zaczęła rzucać zaklęcie. Jednak Geralt cały czas stał w kręgu, który po chwili zamknął się całkowicie i odciął wiedźmina od reszty. Filippa zniknęła, a z kręgu dało się słyszeć odgłosy walki. Iorweth próbował przejść przez krąg, ale nie był w stanie. Nie było też widać co się dzieje w środku.

A w kręgu Geralt musiał się zmierzyć z żywiołakiem ognia. Filippa przygotowała dobre zabezpieczenia, no bo jak mogłoby być inaczej. Białowłosy sprawnie unikał ataków żywiołaka, żeby po chwili zadawać serię ciosów mieczem i potem znowu robić unik. Walka zakończyła się dosyć szybko a bariera która oddzielała Geralta od Iorwetha i Idalii opadła. Wiedźmin otworzył skrzynię i wyjął z niej sztylet.

Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz