8. Leczo z Guleczo

131 11 4
                                    

Minęły dwa dni, a cały obóz Scoia'tael był już gotowy do wyprawy do Vergen. Idalia właśnie trenowała, a raczej próbowała trenować z mieczem. Mimo że oręż był lekki, to jednak dziewczynie ciężko go było utrzymać. Nie była przyzwyczajona do używania miecza.

- Widzę, że idzie ci coraz lepiej - usłyszała głos Ciarana. Elf wpatrywał się w Idalię przy okazji opierając się o drzewo.

- Obejdę się bez zbędnych komentarzy. Nienawidzę używać miecza - westchnęła i schowała miecz do pochwy. Usiadła na skałce a miecz położyła obok. Ciaran usiadł obok niej. Nagle poczuła na swoich udach coś ciężkiego. Okazało się, że był to łuk wraz z kołczanem. Idalia spojrzała na Ciarana z pytającym wyrazem twarzy.

- Od Iorwetha.

Idalia już nic nie powiedziała. Zaczęła dokładnie oglądać łuk. Nie wyróżniał się zupełnie niczym, ale wyglądał na dosyć solidny. Wyjęła jedną strzałę z kołczanu i napięła łuk. Wycelowała w drzewo przed nią.
Ciaran dokładnie obserwował poczynania rudowłosej. Idalia kątem oka zauważyła, że Iorweth również się tu pojawił. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, żeby w niego strzelić ale jednak zdecydowała się na drzewo. Strzała wbiła się idealnie w sam środek. Zadwolona Idalia podeszła do drzewa żeby wyjąć strzałę.

- Jeżeli skończyłaś się już popisywać to Rita chciała cię widzieć - Iorweth wyjął strzałę z drzewa i podał Idalii zanim ta zdążyła cokolwiek zrobić. Bez słowa wzięła strzałę i wróciła po swój kołczan. Wyminęła Iorwetha i udała się w stronę pozostałości obozu.

W czasie gdy rudowłosa udała się do Rity, Iorweth usiadł na skałce obok Ciarana.

- Wiesz o co jej może chodzić? - zapytał jednooki.

- Może o to jak ostatnio na nią naskoczyłeś? Nie dziwię się, że nie odzywa się do ciebie od dwóch dni.

- No to co ja mam niby zrobić?

- Wiesz co Iorweth. Jesteś dorosły, myślę że wiesz co masz zrobić, nie musisz się mnie o to pytać - Ciaran wstał i klepnął Iorwetha w ramię po czym poszedł w stronę obozu.

- Chciałaś mnie widzieć - powiedziała Idalia.

- Ach tak, chodź tu. Zdejmij koszulę.

- Po co? - zapytała zdziwiona.

- No przecież muszę ci wymienić opatrunek. Spokojnie nikt niczego nie zobaczy.

- Myślę, że mój opatrunek trzyma się dobrze i nie potrzebuje narazie wymiany. Ale dzięki - Idalia już chciała odejść ale Rita ją zatrzymała.

- To ja tu się znam na medycynie nie ty, siadaj - elfka wskazała na nieduży kamień.

Idalia posłusznie usiadła i czekała na dalsze rozkazy od medyczki. Rita miała już przygotowane bandaże i coś do odkażenia.

- A czy wymiana opatrunku nie powinna się odbywać w bardziej sterylnym miejscu? - zapytała Idalia lekko zaniepokojona.

- A czy ty myślisz że mój prowizoryczny namiot medyczny był sterylny? Oczywiście, że nie. Żyjemy w lesie czego ty się spodziewasz młoda damo?

- Nieważne, rób co do ciebie należy.

Idalia zdjęła swoją koszulę. Czuła się bardzo niekomfortowo, mimo że w pobliżu oprócz Rity nikogo nie było. Rita zaczęła powoli odwijać bandaż z brzucha dziewczyny. Na szczęście jej klatka piersiowa dalej była cała zasłonięta bandażami.

- Widzę, że coś ci się tu prawie otworzyło. Przestrzegałaś zaleceń żeby nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów?

- Nie do końca...

Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz