9. Ruiny Calmmewed

121 9 2
                                    

Rudowłosa powoli otworzyła oczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu w którym się aktualnie znajdowała. Okazało się, że był to pokój który Jaskier miał wynajęty w karczmie. Ale zaraz...jak się tu znalazła?
Idalia zaczęła powoli sobie wszystko układać w głowie.
Była trochę wkurzona na Iorwetha, później zaatakowały ją nekkery i zaczęła się wykrwawiać. Ostatnie co pamięta, to to że Iorweth ją gdzieś niósł.
Nagle do pomieszczenia wszedł Jaskier a za nim Rita. Bard przepuścił blondynkę w drzwiach a ta stanęła przy łóżku. Była zła i było to widać aż za dobrze.

— Jak się czujesz? — zapytał Jaskier, który usiadł na łóżku. Złapał rudowłosą za rękę.

— Chyba lepiej. Co się stało tak właściwie? — zapytała.

— Iorweth przyniósł cię do obozu, prawie całą zakrwawioną. A mówiłam ci, żebyś nie robiła żadnych gwałtownych ruchów! Jeszcze dowiedziałam się, że piłaś alkohol. To jest niedopuszczalne w twoim stanie! Czy ty chcesz się zabić?! — Rita nakrzyczała na Idalię i wyszła z pomieszczenia wkurzona.

— Ale jej zalazłaś za skórę — skomentował Jaskier.

— Wiem, będę musiała ją przeprosić. Ale to nieważne, powiedz mi lepiej dokładniej jak się tu znalazłam.

— No więc przyniósł cię jakiś elf razem z tą jak jej Ritą? — Idalia przytaknęła głową na słowa Jaskra, więc ten dalej kontynuował — weszli do karczmy, na szczęście ludzi prawie nie było więc nie wzbudzili podejrzeń. Ja akurat piłem kolejkę z Zoltanem, a Geralt i Triss siedzieli z nami. No i później tak wyszło, że zaprowadziłem ich tutaj. Rita zaczęła cię opatrywać i klnąć na ciebie pod nosem przy okazji, ale to taki drobny szczegół.

— I to wszystko?

— To wszystko w wielkim skrócie.

— Świetnie. A ten elf który tu też przyszedł, mam nadzieję że to nie Iorweth — Nie to żeby Idalia miała coś przeciwo jednookiemu, ale obawiała się że Roche może wyczuć jego obecność we Flotsam. Tak jakby miał być wykrywaczem elfów.

— Ciaran jakiś jak dobrze pamiętam.

— A właśnie, sprawę do Geralta mam. Może zechciałbyś mnie do niego zaprowadzić?

— A to nie jest przypadkiem tak, że masz się nie ruszać bo otworzysz sobie rany? Nie wiem czy chciałbym słuchać jak twoja koleżanka się na ciebie wydziera ponownie, bębęnki mi prawie popękały.

— Jaskier proszę. To pilna sprawa.

— Nie przekonasz mnie. I nie patrz tak na mnie. Żadne twoje słodkie minki mnie nie przekonają. Zapomnij.

— To sama go znajdę w takim razie.

Idalia szybko podniosła się z łóżka przez co się zachwiała i prawie się przewróciła, ale Jaskier zdążył ją złapać.

— Sama to ty się prędzej wywalisz niż Geralta znajdziesz. Wracaj do łóżka, a ja po niego pójdę.

Idalia przewróciła oczami i położyła się ponownie. Jaskier wyszedł z pomieszczenia. Po chwili wiedźmin wraz z bardem pojawili się w pomieszczeniu.

— Jaskier powiedział, że masz do mnie sprawę.

— Tak, chciałam ci zadać pytanie. Znasz może Letho? Pytałam o niego Iorwetha, ale nie chciał mi niczego powiedzieć.

— Chodzi ci pewnie o naszego królobójcę. Wiem tylko tyle, że zabija królów i współpracuje ze Scoia'tael.

— Królobójcę?

— Zabił Foltesta i to przez niego się tu znalazłem. Próbuję się oczyścić z zarzutów bo to ja zostałem uznany za królobójcę.

Idalia była w lekkim szoku. Została uratowana przez królobójcę...

Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz