22. Henselt to star...a nie to Radowid był

113 11 21
                                    

Idalia nie chciała przerywać tego pocałunku. Nie obchodziło ją w tym momencie nic innego poza Iorwethem. Miała gdzieś wojnę z Henseltem, Vergen, Saskię. Pomyślała, że mogłaby tu z elfem zostać na zawsze, albo olać tą wojnę i uciec gdzieś razem.
Uczucia które kiełkowały w niej od jakiegoś czasu w końcu się obudziły do końca. Iorweth też nie wiedział do końca co się z nim dzieje, dał się ponieść i gdyby nie to, że zabolała go jego rana, to kontynuował by pocałunek, który na pewno przerodziłby się w coś jeszcze bardziej intymnego.

- Mam nadzieję, że cię nie uszkodziłam - zaśmiała się elfka. W jej oczach pojawiły się iskierki ekscytacji, nie dowierzała w to co się właśnie działo.

- Nie, ale przyznam że trochę to jeszcze boli.

Idalia chciała zejść z kolan Iorwetha, ale jej na to nie pozwolił mocno trzymając ją w talii. Nie chciał, żeby odchodziła. Na chwilę się zatracił.

- Rozumiem, że mnie nie puścisz?

- Nie.

Idalia poczochrała włosy elfa. Uśmiech nie schodził z jej twarzy, bo była teraz naprawdę szczęśliwa i wolała nie myśleć co się wydarzy jak wrócą do Vergen, a okaże się że Saskia jest już wyleczona...

- Widzę, że coś cię trapi - stwierdził Iorweth.

- Wydaje ci się - elfka ponownie pocałowała bruneta. Ręce Iorwetha powędrowały pod koszulę Idalii, tak że dziewczynę przeszedł dreszcz po plecach. Idalia miała ochotę w tym momencie zedrzeć z siebie jak i z Iorwetha ubrania i dać się ponieść emocjom, ale po chwili się opamiętała i zakończyła pocałunek. Zeszła z kolan elfa i usiadła obok, podnosząc przy okazji gałązkę która leżała obok ogniska, zaczęła się nią bawić. Rudowłosa miała wypieki na twarzy i można by było rzec, że nawet motylki w brzuchu.

Iorweth natomiast nie wiedział co myśleć. Jego uczucie do Idalii się nasiliło do tego stopnia, że praktycznie zapomniał o tym że kiedykolwiek był zauroczony Saskią. Jednak teraz znowu blondwłosa smokobójczyni zawitała w głowie elfa. Głupio mu było z tego powodu, dlatego że przed chwilą z Idalią było mu tak dobrze, że prawie dał się ponieść. Teraz już nie był nawet pewien czy chciał czegoś więcej czy nie.

- Chyba powinniśmy się trochę zdrzemnąć, musimy wyruszyć rano żeby zdążyć - powiedział Iorweth.

- Wiem.

**

Tymczasem po Vergen rozniosła się już informacja, że Dziewica z Aedirn się wybudziła. Wszyscy szykowali się do starcia z Henseltem, w czasie gdy Geralt mając zebrane już wszystkie symbole bitewne poszedł zdjąć klątwę. Wiadomo było, że jeżeli mgła zniknie to Henselt uderzy od razu, a Saskia była na to gotowa. Dziewczyna zadziwiająco szybko doszła do siebie, ale nikt nie zadawał zbędnych pytań.

**
Geralt obudził się w mieszkaniu Filippy. Nie pamiętał co się stało i jak się tu znalazł. Wiedźmin podniósł się do pozycji siedzącej.

— Obudziłeś się nareszcie — powiedziała czarodziejka podchodząc do białowłosego.

— Umarłem czy mam halucynacje?

— W zaświatach byś mnie nie spotkał — odparła mu Filippa.

Czarodziejka wyjaśniła wiedźminowi, że sama go znalazła, nie chciała powiedzieć dokładnie jak tylko rzuciła mu wymówkę, że czarodziejki mają swoje sposoby. Chwilę rozmawiali o Dzikim Gonie. Geralt dzięki upiornej mgle odzyskał kawałek swojej utraconej wcześniej pamięci.

— No cóż wiedźminie. Zoltan i Yarpen rozstawiają wojska, idź do nich bo na ciebie czekają.

Geralt bez słowa wyszedł z mieszkania Filippy i udał się do krasnoludów. Przy głównej bramie rzeczywiście wojsko było już rozstawione i gotowe do walki. Saskia również tam była.

Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz