Dym unosił się nad jeszcze płonącą wioską. Dało się wyczuć zapach palonego drewna oraz ciał, trawa i roślinność wokół poczerniała. Wszystko stało się tak szybko, nikt nie wiedział kto podpalił wioskę ani też po co. Ci co uciekli najpewniej przeżyli, ale jeżeli nie znajdą pomocy to i tak niedługo zginą. Nieopodal wioski stała malutka rudowłosa elfka z lekkimi oparzeniami, w podartej sukience. Mocno ściskała szmacianego kota, którego uszyła jej matka. Teraz ciało kobiety leżało gdzieś w wiosce, a raczej nie ciało a jego resztki. Niebieskie oczy elfki były lekko opuchnięte od płaczu, jednak dziewczynka już nie płakała. Zrozumiała, że to nie ma sensu bo łzy nie przywrócą jej rodziny i domu.
Nieopodal przechodził krasnolud razem z niziołkiem. Mężczyźni byli w lesie narąbać drewna na opał gdy zauważyli dym unoszący się wysoko w górę i postanowili to sprawdzić. Valarad zauważył elfkę wpatrującą się w spaloną wioskę. Ogień zaczął się bardziej roznosić, więc krasnolud podbiegł do dziewczynki z zamiarem zabrania jej z tego parszywego miejsca.
- Co ty tu robisz sama? - zapytał zaniepokojony krasnolud. Dziewczynka nie odpowiedziała tylko spojrzała na twarz krasnoluda i się do niego przytuliła.
Wtedy Valarad postanowił, że zabierze tą biedną istotę ze sobą do jego kompanii.
***Idalia obudziła się nad ranem. Niezbyt pamiętała co się wczoraj działo, w jej głowie ukazywały się tylko trochę zamazane obrazy. Elfka otworzyła oczy i zamrugała parę razy dokładnie rozglądając się po pomieszczeniu. Była na swoim materacu, przykryta kocem. Oprócz niej nikogo nie było w środku domu.
Delikatnie podniosła się do pozycji siedzącej i od razu rozbolała ją głowa, więc położyła się z powrotem i obróciła na prawy bok. Próbowała sobie przypomnieć wczorajsze wydarzenia więc zamknęła oczy i sięgnęła do swoich wspomnień. Pamiętała na pewno, że piła z Jaskrem w karczmie a potem gdzieś poszli.
Nagle drzwi się otworzyły a do środka weszła Rita z jakimś naparem w kubku.
- O nie śpisz już, jak tam twoja głowa? - zapytała. Idalia myślała, że Rita jak to miała w zwyczaju zacznie się na nią wydzierać, ale dzisiaj była wyjątkowo wyrozumiała.
- Boli, ledwo co pamiętam wczorajszy dzień...
- No po takiej ilości alkoholu to nie dziwota, że masz pijacką amnezję - odparła blondynka i postawiła przy materacu Idalii napar - ziółka na ból głowy - powiedziała Rita wskazując na kubek.
- Dzięki. Widzę, że masz dzisiaj dobry humor. Czyżby zasługa Ciarana?
Idalia znowu się podniosła do pozycji siedzącej i podniosła kubek z podłogi. Był ciepły w dotyku co oznaczało, że napar musiał być jeszcze gorący.
- Tego durnia co mi przychodzi w pracy przeszkadzać? Nie no co ty. Po prostu tak jakoś mam dobry humor - Rita wydawała się być zakłopotana co bardzo rzadko się u niej widziało.
Idalia tylko uśmiechnęła się lekko i wzięła łyk naparu. Oczywiście, że był gorący więc elfka od razu pożałowała swojej decyzji o napiciu się.
- Ja wiem, że masz dzisiaj kiepski poranek ale żeby tak od razu się poparzyć jeszcze? No nic, ja uciekam bo mam dzisiaj coś do załatwienia, a ty jak się ogarniesz idź do Iorwetha. Chciał z tobą porozmawiać.
- Mhmm...
Rita wyszła a Idalia po chwili uświadomiła sobie, że nie zapytała blodynki o to gdzie jest Iorweth. No nic, poszuka go na własną rękę. Dziewczyna wzięła kubek z gorącym naparem i zaczęła dmuchać w ciecz, żeby był chociaż trochę chłodniejszy. Upiła jeszcze jeden łyk i zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu swojego ekwipunku. Buty zauważyła od razu więc szybko je ubrała. Nie wiedziała czego Iorweth będzie od niej chciał, ale i tak nie zabrała ze sobą broni która leżała oparta o ścianę w kącie. Zgarnęła jeszcze tylko swoją torbę, poprawiła spodnie i zawiązała koszulę. Parę łyków naparu trochę postawiło ją na nogi, dlatego wypiła chwilę później cały, mimo że dalej był trochę gorący.
CZYTASZ
Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]
FanfictionKrótko i na temat. Idalia - młodka elfka, która znalazła się jakiś czas temu w okolicy Flotsam dołącza do komanda Iorwetha w ramach odwdzięczenia się za uratowanie jej tyłka. I tu zaczyna się przygoda dziewczyny do której dołącza też pewien wiedźmin...