Gdy tylko nastał wieczór Idalia, Geralt i Triss zakradli się do portu. Przy barce nikogo nie było o tej porze, jednak wiedźmin zauważył paru strażników na samej barce. Było ich trzech, więc akurat dla każdego po jednym. Idalia przygotowała swój łuk i wyjęła strzałę z kołczanu.
- Jak go zabijesz to pozostała dwójka się zleci - szepnął Geralt - lepiej ich wszystkich ogłuszyć.
Idalia zmarszczyła brwi i schowała strzałę, a potem wskoczyła na pokład barki. Zakradła się do strażnika, który stał do niej tyłem i uderzyła go mocno w głowę swoim łukiem. Usłyszała jak pozostali dwaj również padają na ziemię.
- Bloede dho'ine - stwierdziła i podeszła do Geralta.
- Triss zeszła już na dół, chodźmy.
Dołączyli do czarodziejki, która kucała przy jakimś więźniu. Idalia przyjrzała się bliżej mężczyźnie. Brunet był skatowany i nieprzytomny. Miał na sobie charakterystyczny strój komanda Iorwetha.
- To bez wątpienia Ciaran - stwierdziła elfka. Przykucnęła obok Triss - dasz radę go wyleczyć? - zwróciła się do czarodziejki.
- Mhm, ale Geralt musi go uspokoić, bo to zaklęcie wcale nie będzie przyjemne.
Czarodziejka wstała i odsunęła się kawałek. Idalia zrobiła to samo. Geralt nakreślił w powietrzu jakiś wiedźmiński znak, a Triss wzięła się za czarowanie. Po kilku chwilach skończyła.
- Gdzie, gdzie ja jestem? - Ciaran się odezwał bardzo słabym głosem.
- We Flotsam, na barce - powiedział Geralt.
- Czego, czego chcecie dho'ine? - Ciaran delikatnie się podniósł. Syknął z bólu, co oznaczało że nie jest do końca wyleczony. No ale nie wszystko da się załatwić magią.
- Zabieram cię z powrotem do Iorwetha - Idalia podeszła bliżej Ciarana i zdjęła kaptur z głowy ukazując tym swoje elfie uszy. Musieli się spieszyć, bo było słychać, że ogłuszeni strażnicy się budzą.
- Otworzę portal. Idalia, bierz Ciarana i wskakuj tam od razu - odparła Triss.
Idalia kiwnęła głową i pomogła elfowi się podnieść. Podniosła jego ramię na swoje barki i złapała go w talii, żeby jakoś utrzymać jego ciężar. Triss otworzyła potral, do którego Idalia wraz z Ciaranem weszli natychmiastowo. Po chwili znaleźli się nieopodal ruin Caelmewedd. Wylądowali na trawie a Ciaran syknął z bólu jak tylko spotkał się z zimną ziemią.
- Wstawaj, musimy dotrzeć do obozu - Idalia pomogła mu się podnieść.
- Kim ty tak właściwie jesteś?
- Nikim, Iorweth zwerbował mnie do swojego komanda, bo byłam mu coś winna.
- Aha, fajnie wiedzieć że znalazł tak szybko kogoś na moje miejsce.
- No niekoniecznie, ale zajęłam twoje miejsce w namiocie.Idalia podtrzymywała Ciarana pomagając mu iść. Obóz był kawałek drogi stąd, więc dziewczyna miała nadzieję że nie natkną się na żadne przeszkody po drodze.
- Wiesz, Iorweth był przekonany że wyzionąłeś ducha, ale jak na moje to jesteś całkiem żywy.
- Gdybyście się nie zjawili teraz, to za parę dni już by pewnie tak było.
**
W końcu dotarli do obozu, wszystko pod drodze poszło gładko, tylko Ciaran był tak ciężki że Idalia nie dawała rady już go podtrzymywać. Gdy tylko Iorweth ich zauważył wezwał Ritę, która natychmiast zajęła się Ciaranem. Rudowłosa natomiast poszła od razu do namiotu i padła wycieńczona na materac. Iorweth poszedł za nią.
CZYTASZ
Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]
FanfictionKrótko i na temat. Idalia - młodka elfka, która znalazła się jakiś czas temu w okolicy Flotsam dołącza do komanda Iorwetha w ramach odwdzięczenia się za uratowanie jej tyłka. I tu zaczyna się przygoda dziewczyny do której dołącza też pewien wiedźmin...