17. Sukkub dla dwojga

130 9 20
                                    

- No patrz, nie mogłaś wczoraj do mnie przyjść z tą raną? Tak daleko z karczmy nie miałaś! - Rita była właśnie w trakcie dezynfekowania ramienia Idalii. Rana nie była oczywiście głęboka lub też zagrażająca życiu, ale i tak blondynkę irytowało to, że Idalia nie przyszła do niej z tym wcześniej.

- Uznajmy, że nie było mi po drodze. Przy okazji, dziękuję za ubrania, moje już dawno powinny wylądować w śmieciach.

- Drobiazg - odparła Rita i zabandażowała ranę rudowłosej - Skończyłam, jesteś wolna.

- Dziękuję naprawdę.

- Nie masz za co. To mój obowiązek.

Idalia uśmiechnęła się do Rity i wyszła z pomieszczenia. Wczoraj po kąpieli od razu zasnęła, a dzisiaj z rana postanowiła właśnie wybrać się do blondynki, żeby zrobić cos z tą raną, a teraz nie wiedziała zbytnio czym ma się zająć, więc postanowiła przejść się na targ. Łuk i miecz zostawiła Ciaranowi na przechowanie. Rano zastała go śpiącego na materacu, ale uznała że nie będzie go budzić więc po prostu zostawiła swoje rzeczy i wyszła. Nie widziała jednak nigdzie Iorwetha, co było dziwne.

Elfka przechadzając się po targowisku zauważyła Geralta przy jednym ze stoisk. Wiedźmin oglądał narzędzia chirurgiczne.

- Gwynnbleid, nie spodziewałam się tu ciebie, co to? - Idalia zapytała Geralta o narzędzia które trzymał.

- Narzędzia chirurgiczne, potrzebuję ich żeby coś zbadać - Geralt zostawił na stoisku garść orenów i podszedł do Idalii - przy okazji, dziękuję że znalazłaś chustę Triss.

- Przydała się chociaż do czegoś?

- Nie byłem jeszcze u Filippy zapytać jak jej poszło, więc nie wiem. Najpierw muszę się zająć tym zleceniem.

- Zleceniem?

- Tak, wpadło mi zlecenie od Eley'asa. Powiedział że sukkub w spalonej wiosce zabija mężczyzn, więc idę do krypty zweryfikować czy to na pewno sukkub.

Idalia przez chwilę pomyślała o klapie, którą zauważyła w spalonej wiosce. Zaczęła się zastanawiać czy to tam sukkub się ukrywa.

- Mogę iść z tobą? - zapytała rudowłosa.

- Ech...jeżeli chcesz to chodź, tylko zabierz ze sobą jakąś broń, bo zgaduję że w krypcie natkniemy się na upiory. Poczekam na ciebie przy bramie.

- Dobra, zaraz do ciebie dołączę! - Idalia pobiegła szybko po swój miecz. Stwierdziła, że łuk nie nada się do walki z upiorami, więc musiała zdecydować się na oręż, którego i tak nie potrafiła dalej używać. Ale lepszy rydz niż nic. Przy drzwiach prowadzących do domku, w którym nocowała wpadła na Iorwetha. Dosłownie wpadła...

- Iorweth! - zdziwiona spojrzała na elfa.

- Spieszysz się gdzieś? - Brunet zaczął się przyglądać Idalii. Zauważył, że ma ścięte włosy.

- Tak, idę z Geraltem na misję. Przyszłam po swój miecz, także jakbyś mógł się przesunąć, żebym mogła przejść to będę wdzięczna.

Elf intensywnie wpatrywał się we włosy Idalii, ale odsunął się a rudowłosa zniknęła w domku. Zgarnęła miecz i wyszła z pomieszczenia, żeby jak najszybciej dołączyć do wiedźmina. Przypięła broń do pasa.

Tymczasem Iorweth próbował wyzbyć się myśli, która krążyła w jego głowie. Idalia naprawdę ładnie wyglądała w krótkich włosach, a elf nie mógł przestać o tym myśleć. Postanowił jednak odciąć te myśli od siebie i odwiedzić ponownie Saskię. Dało się zauważyć, że ciągle tam przesiadywał. Wiedźmin zdobył już prawie wszystkie składniki na antidotum, więc  miał nadzieję, że jego ukochana się niedługo obudzi. Trochę się martwił, niby Filippa dbała o Saskię i chciała dla niej jak najlepiej, jednak ciężko było tej czarodziejce zaufać. Droga zleciała mu szybko przez te przemyślenia. Gdy tylko znalazł się pod domem, gdzie znajdowała się Saskia strażnicy od razu go przepuścili. Iorweth wszedł do środka.

Zaufaj Mi || Iorweth x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz