4.,,Ale na prywatności''[POPRAWIONE]

8.8K 214 11
                                    


Po zakończeniu obchodu skierowałam się do gabinetu . Wchodząc do ów pomieszczenia zasiadłam przy biurku , na którym stała moja kawa - zimna kawa , stos papierów , laptop i mój telefon . Mój gabinet był bardzo przestronny . Panował tutaj marmur , drewno i złoto . Był podzielony na trzy części . Pierwsza  część była częścią główną , widoczną już w wejściu . W tej części stoi moje biurko , szafy z moimi papierami i sprzętami medycznymi . Przy biurku stały dwa  czarne fotele - przeznaczone dla pacjentów , i jeden mój , również czarny . Druga część była częścią ''zabiegową'' . Była ona przedzielona marmurkową ścianką , która miała długość trzy- czwarte szerokości normalnych ścian  . Za ścianą działową znajdowała się leżanka , i trzy  szafy w których znajdowały się leki , podkłady , koce . Trzecia i ostatnia  część  to nic innego jak część socjalna , łazienka , mini kuchnia  , oraz miejsce gdzie mogłam zostawić swoje ubrania , chwile odpocząć , czy w spokoju przeczytać dokładnie papierologię .

Od razu zasiadłam do  biurka i zaczęłam uzupełniać papierologię . Zajęło mi to około trzydziestu minut , aż w końcu ktoś wbiegł do mojego gabinetu . Na dźwięk otwieranych drzwi od razu spojrzałam w tamtą stronę . W drzwiach stała 25 letnia blondynka - Katrin . Kati była pielęgniarką .

- Jesteś wzywana na SOR , to pilne - Powiedziała kobieta .

- Dobrze  , już idę - odpowiedziałam pielęgniarce , kierując się w stronę wyjścia . Skierowałam się do widny i po chwili byłam już na parterze gdzie znajdował się  SOR . Jest tutaj dość spore zamieszanie .

- Hej , byłam wzywana . Co jest ? - powiedziałam wchodząc na sale . Widok , który zauważyłam nie był zbyt przyjemny , ogrom krwi  nie zwiastował niczego dobrego .

-Hej . Vincenzo Bocelli  , 27 lat , rana postrzałowa uda . Kula  nie przebiła tętnicy ale jest bardzo blisko , musicie uważać - powiedziała mi lekarka , która na co dzień pracuje na SORze . Evelyn to czterdziestoletnia lekarka , z ogromem doświadczenia . Nie jedno widziała i nie jedno jeszcze zobaczy .

- Okej dzięki . Jak mam rozumieć pacjent jest świadom tego co właśnie się dzieje ? -zapytałam , ponieważ jeszcze nie widziałam twarzy pacjenta , ciągle zerkałam na papierologie ów mężczyzny.

- Tak . Ja idę , ty działaj . Powodzenia !- Powiedziała na pożegnanie Evelyn .

- Dzień dobry ! Nazywam się Inez Moor i jestem Pana lekarzem prowadzącym . Proszę powiedzieć mi po kolei co się wydarzyło , a ja przejdę do badania . - Przywitałam się z pacjentem. Muszę powiedzieć , że facet serio jest mega przystojny - delikatny zarost , dobrze widoczne rysy twarzy , piękne niebieskie oczy i kruczo czarne włosy . Sylwetka, cóż - niczego sobie . Widać , że był dobrze zbudowany .

- Dzień dobry . Opowiem co się stało , ale na prywatności - powiedział pacjent

-Dobrze , oczywiście . Sofi - zwróciłam się do pielęgniarki - przewieź pacjenta do zabiegowego , i przygotuj do zabiegu . - Powiedziałam do pielęgniarki a ta rzuciła mi ''dobrze '' wywożąc pacjenta .

Jeżeli zastanawia was dlaczego pacjent chciał mi powiedzieć treść wydarzeń na osobności to już tłumaczę , nasz szpital przyjmuje tutaj każdego pacjenta zapewniając mu , że w razie potrzeby obędzie się bez policji . Przewijają się tutaj różni ludzie , od spokojnych staruszek po wielkich szefów mafii . Czy się ich boję  ? Nie, przyzwyczaiłam się do tego .

Skierowałam się do zabiegowego gdzie byłam ja , pacjent i Daga - pielęgniarka o której wspominałam wcześniej .

- Dobrze , a więc Panie Vincenzo , wyjmę Panu tą kule i przekieruję na oddział chirurgii . Dobrze ?- zapytałam

-Tak , oczywiście . - odpowiedział mi mężczyzna , patrząc na mnie swoimi pięknymi oczami .

- Dobrze , a więc zaczynajmy . Podajemy znieczulenie , czy lecimy  na żywca ? - zapytałam pacjenta . Zawsze to robię . Jeżeli pacjent jest świadomy tego co robię , to do niego należy decyzja czy używamy znieczulenia - oczywiście są wyjątki.

- Na żywca - Opowiedział pacjent uśmiechając się . Przyznam , że uśmiech ma piękny .

-Dobrze - Odpowiedziałam krótko , i od razu zabrałam się do pracy . Na szczęście zabieg obył się bez komplikacji , a pacjent najwyraźniej był przyzwyczajony do bólu .

-Skończone , jak się Pan czuje ? - zapytałam po zakończeniu nakładania opatrunku na ranę .

- Bardzo dobrze Pani doktor . Zostanę na obserwację ? - To pytanie mnie zdziwiło , zazwyczaj pacjenci z ranami postrzałowymi , które nie są straszne , chcą jak najszybciej opuścić mury szpitala .

-Tak , zostanie Pan na obserwacji . - Opowiedziałam , uśmiechając się . - Daga , zawieź pana do sali numer 200 . Zaraz tam będę .

-Dobrze - odpowiedziała mi Daga wywożąc na wózku pacjenta . Zajdę do recepcji po papiery mojego nowego pacjenta i  będę musiała z nim porozmawiać .

----------

Jak oceniacie nowy rozdział ?

Nie dodawałam nic nowego bo totalnie zabrakło mi weny

Pozdrawiam , Autorka .

Moja Pani doktor [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz