8.''Trzeba go zawieźć do szpitala''[POPRAWIONE]

7.1K 165 13
                                    

*W  tej części występują przekleństwa*

----VINCENZO----

Właśnie wyszła , zapłakana  z mojej sali . Kurwa ! Czy ja nigdy , nie umiem trzymać języka za zębami ? Zjebałem i dobrze o tym wiem , tylko jak to teraz odwołać .

-Stary , ja się kurwa pytam co tu się właśnie stało ? Czy ty groziłeś lekarce , która podobno ci się w chuj podoba i uratowała ci życie ? - zapytał mnie krzycząc Luca

-Wiem co ja właśnie zrobiłem . Odjebałem okej ? -

-Nie zdziwię się jakby ciebie  znienawidziła - powiedział , w sumie bardzo możliwe .

-Człowieku , założę się , że ona mnie nienawidzi przez to , że jestem szefem tej jebanej mafii . - powiedziałem chowając twarz w dłonie .

-Stary posłuchaj . Jakby nienawidziła cię za to czym się zajmujesz to założę się , że nie dotrzymywała by ci tak ochoczo towarzystwa wczoraj i nie dała by ci swojego numeru telefonu . Ale po dzisiejszym , powinieneś dostać z liścia i to tak mocno . - powiedział Luca . W sumie miał racje , tylko do kurwy nędzy co ja teraz zrobię .

-No dobra , ale co ja mam teraz zrobić ? - zapytałem załamany bo prawdopodobnie straciłem możliwość nawiązania z nią bliższych relacji .

-Idziesz po wypis . Nic innego nie zrobisz . Możesz próbować przepraszać , ale nie wiem  czy to wyjdzie . Odjebało ci . - powiedział Luca , widocznie zdziwiony moim zachowaniem

-No dobra dobra pójdę po ten wypis , innego wyjścia nie ma . Powiedz chłopakom , że mają się stawić za piętnaście  minut pod budynkiem szpitala .

- Okej .- odpowiedział . W tym samym momencie skierowaliśmy się oboje w stronę gabinetu Iz .

Zbliżaliśmy się do gabinetu tej kobiety . Stałem pod nimi chwilę . Musiałem się zastanowić . Moje chwilowe myślenie przerwał mi Luca informujący mnie , że wchodzimy do gabinetu . Co prawda jeszcze trochę kuśtykałem i odczuwałem ból , ale mam dzisiaj drugi transport i nie mogę sobie tak po prostu pozwolić na leżenie tutaj . Nie teraz kiedy w grę wchodzi dwieście  milionów .

------INEZ----------

-Przepraszamy , my po wypis - usłyszałam znajomy mi głos . Wyszłam w części socjalnej , w której starałam się zamaskować spuchnięte od płaczu oczy . Nie bałam się go , ale to co powiedział mnie zabolało . Nie rozumiem jego zachowania . Obawiam się tylko , że na dzisiejszym wypisie się nie skończy . Boję się , że rana się otworzy . Ale chwile , czy ja się o niego martwię ? Czy martwię się o człowieka , który groził mi prosto w oczy ? Odłożyłam swoje przemyślenia na bok . Usiadłam na swoim fotelu przy biurku .

- Proszę , usiądźcie . - powiedziałam wskazując dłonią na fotele , które stały po drugiej stronie mojego biurka .

-A więc tak , tutaj masz wypis . Podpisz się , aby było potwierdzenie , że wypisujesz się na żądanie . - Pokazałam długopisem trzymanym w dłoni ,miejsca na dwóch kartkach gdzie powinien się podpisać , tym samym odchodząc na chwile z biurka kierując się  w część zabiegową , po maść . Mimo tego co się wydarzyło to nadal mój pacjent i muszę zapewnić mu odpowiednie lekarstwa , lub receptę . Podeszłam po receptę , którą zostawiłam w części zabiegowej . Zabrałam ją ze stolika i podeszłam do szafy która znajdowała się na przeciwko biurka w części główniej . Czułam na sobie wzrok obu mężczyzn .

-----VINCENZO-----

Podpisałem się w wskazanych przez Inez miejscach i bacznie obserwowałem jej ruchy . Dziewczyna krzątała się po gabinecie . W końcu podeszła do biurka z jakąś tubką i kartką , zasiadła do biurka . Zabrała kartki , które jeszcze chwilę temu leżały obok mnie . Jedną odłożyła na bok , a drugą spięła zszywaczem z inną , mniejszą kartkę .

-A więc tak tutaj masz receptę , przypisałam ci maści i leki przeciwbólowe . Jeżeli rana nagle zaczęła by się sączyć krwią udaj się do najbliższego szpitala . Tutaj masz maść , która zniweluje obrzęki , zapobiegnie bólu w okolicach rany , i pomoże w gojeniu . Reszta jest ogólnie dostępna w Aptekach . Z mojej strony to tyle . Jakieś pytania ? - Zaczęła mi tłumaczyć , średnio mnie to interesowało bo nie raz byłem postrzelony no ale , trzeba robić pozory . Czyż nie ? Na zadane przez nią pytanie , odpowiedziała cisza i z mojej i z Luca strony .

-Widzę , że pytań brak w takim razie , uważam , że sprawa zamknięta . A teraz przepraszam , ale spieszę się na obchód . - powiedziała

-No dobrze , my już idziemy . - powiedział Luca widząc , że ja się nie odezwę

-W takim razie do widzenia - powiedziała kobieta otwierając drzwi kierujące na korytarz .

-Do widzenia  ... i przepraszam za moje zachowanie - powiedziałem wychodząc z sali .

-Spoko , do widzenia- Powiedziała kobieta kierując się w przeciwną stronę niż my .

***

Właśnie jedziemy na akcje . Nie podoba mi się , że muszę pilnować tych pojebów . Wiedziałem , że mafia to ciężki orzech ale do cholery ! Nie umieć przypilnować jednego transportu ? Mam nadzieje , że obędzie się bez większych komplikacji . Właśnie siedzimy z Lucą i resztą chłopaków w moim gabinecie , planując jak działamy i gdzie się ustawiamy . Po około dwudziestu minutach mamy już wszystko zaplanowane , teraz kierujemy się do portu .

Jesteśmy na miejscu . Luca poszedł do typa , który ogarnia całe transporty , żeby wiedział ,że już jesteśmy . To właśnie  jemu najczęściej zdarzają się jakieś wtopy , a w naszym półświatku musi być ich jak najmniej . Gdy mój przyjaciel wrócił skierowaliśmy się na miejsca . Wszyscy byliśmy wyposażeni w broń i słuchawki , abyśmy mogli się ze sobą swobodnie kontaktować .

-Szefie, obce auto na A9 . - powiedział jeden z moich pracowników . Kurwa faktycznie . Szykuje się strzelanina

-Dobra , wszyscy mają być w gotowości . Chce aby byli ranni , ale żywi ! Później sobie z nimi porozmawiam. - powiedziałem do moich ludzi

Usłyszeliśmy strzał . To oznacza jedno - zabawę czas zacząć .Na początku szło nam dobrze , później sprawa zaczęła się jebać . Nie poddawaliśmy się , bo zostało nam do załatwienia tylko dwójka ludzi , ale wszystko musiało się spierdoliło , jak poczułem ból w udzie , na ramieniu i w okolicach żebra . Zostałem postrzelony .

-Kurwa jego mać ! - wydarłem się a Luca  od razu podbiegł do mnie . Nie wiedziałem dokładnie co się dzieje bo z chwili na chwile coraz mniej widziałem , wszystko było zamglone . Czy ja właśnie umieram ?

-Trzeba go zawieźć do szpitala   - powiedział , któryś z chłopaków . Nie wiedziałem nawet kto to był . Moje powieki stawały się coraz cięższe .

Aż w końcu

zapadła

ciemność .

--------

Jak myślicie ? Vincenzo przeżyje ? Jego relacje z Inez się poprawią ?

Będę wdzięczna za każdy oddany głos :)

Pozdrawiam i życzę miłego dnia / nocy .

Autorka - I.

-


Moja Pani doktor [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz