PIOSENKĘ Z GÓRY POLECAM WŁĄCZYĆ W MOMENCIE KIEDY NAPISZE - LEPSZY KLIMACIK :)
2 tygodnie później
Chodzę jak szalona po galerii w poszukiwaniu prezentów na święta dla bliskich . Jest 20 grudnia,a ja jak zwykle jestem w czarnej kropce jeśli chodzi o upominki . Dla Any zdecydowałam się na naszyjnik warstwowy . Na pierwszej warstwie zawieszone są trzy zawieszki z diamentami . Na drugiej natomiast zawieszone jest złote serduszko . Luca od zawsze marzył o whisky , która ma już swoje lata . Dlatego też chłopak dostanie 55 letnią whisky Glenfiddich Janet Sheed Roberts Reserve . Dla mojego męża nie mam nic . Ten chyba zostanie na razie bez prezentu .
Gdy miałam wejść do drogerii zaczepiła mnie moja znajoma z liceum .
-Inez ? No hej - krzyknęła Lisa , za którą nigdy nie przepadałam .
-Lisa . Cześć . Co ty tu robisz ? - zapytałam dziewczynę . Lisa to 29 letnia szatynka ze szmaragdowymi oczyma . Należała do tej grupy dziewczyn , które uważają , że im więcej sylikonu w cyckach i dupie to lepiej . Blech .
-Stwierdziliśmy z rodzicami , że święta spędzimy tutaj . A ty ? Zginęłaś tak nagle z NY i nikt nie wiedział co się z tobą dzieje , kochana . - no tak . Zapomniałam wam powiedzieć , że Lisa mimo wieku , nadal mieszka z rodzicami .
-Szybka przewrotka w życiu prywatnym , dlatego też tutaj jestem . - powiedziałam uśmiechając się sztucznie .
-Tak mi przykro , kochana . - powiedziała dziewczyna , kładąc rękę na moim ramieniu , delikatnie je ściskając .
-Dlaczego ? - zapytałam
-Twój tata . - powiedziała w miedzy czasie ocierając samotną łzę na policzku .
-Ahh , tak . Dziękuje . - powiedziałam ze smutnym i wymuszonym uśmiechem na twarzy . Zabrałam rękę dziewczyny i dodałam - A teraz przepraszam Lisa ,ale muszę iść .
Nie czekając już na jakąkolwiek reakcję ze strony dziewczyny czym prędzej skierowałam się do windy , która zawiezie mnie na podziemny parking . W między czasie doszli moi ochroniarze , którzy pytali się o Lisę . Gdy tylko dotarliśmy na miejsce , wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy . Po 30 minutach byliśmy już w domu . Zdjęłam kurtkę i poszłam do gabinetu męża sprawdzić jak się czuje .
Rana Vincenzo bardzo szybko się zagoiła co mnie cieszyło . Mężczyzna gdy tylko odzyskał siły przez cały dzień nie wypuścił mnie z sypialni . Napaleniec .
Weszłam do gabinetu męża nawet nie pukając .
-Hej - przywitałam się z mężem , który właśnie rozpisywał coś na swojej tablicy .
-Cześć kotku . Jak tam przygotowanie do świąt ? - zapytał mnie, a ja się szeroko uśmiechnęłam .
- Ja bardzo dobrze ,a ty ? - zapytałam męża
-Jestem chyba gotowy . - powiedział siadając na sofie , przy ścianie .
-Chyba ? - zapytałam śmiejąc się z Vi .
-Ty się mendo nie śmiej . Ja się tutaj stresuje .- powiedział chłopak a ja zdezorientowana spojrzałam w jego oczy , które teraz były strasznie matowe .
-O co chodzi ? - zapytałam zmartwionym głosem .
-To moje pierwsze takie rodzinne święta . I co z tego , że co rok spędzałem je z rodzicami , siostrą, szwagrem czy bratanicą . Teraz będzie inaczej . Marii coś nie pasuje , a rodzice dobrze wiesz , że trzymają jej stronę . Boje się , że będzie jakiś konflikt czy coś . - odpowiedział na moje pytanie , a ja jeszcze mocniej się w niego wtuliłam .
CZYTASZ
Moja Pani doktor [ZAKOŃCZONE]
Ficção AdolescenteDAJCIE SZANSE TEJ KSIĄŻCE . CIEKAWSZA AKCJA ZACZYNA SIĘ W PÓŹNIEJSZYCH ROZDZIAŁACH ; ) --------------- Ich życie nie było usłane różami . Tajemnice , które skryte przed nimi były , w pewnym momencie , tak po prostu , stały się bolesną prawdą . On j...