Rozdział 16

313 21 17
                                    

Śniadanie szybko się skończyło, a dziś zmywanie przypadło na Lloyd'a.
On jedyny został w kuchni, zaś reszta z nas udała się w swoje kierunki.

Ja również opuściłam kuchnię i poszłam do siebie jak najszybciej się da. Mam nieodpartą potrzebę zagłębienia się w większe rozmyślania.

Po dotarciu na miejsce zdjęłam buty, położyłam się na łóżko i zaczęłam oglądać sufit.

Coś mi tu nie gra. Dopiero co wyjaśniłam akcje z Jay'em, to niemożliwe żeby po prostu przystał na ten pomysł zielonego. No i sam ten pomysł żeby zmienić ustawienie przy stole. Czy to nie było zbyt ryzykowne posunięcie żeby akurat dziś mnie przesadzać..

czemu życie jest takie ciężkie?

Podniosłam obie ręce w stronę sufitu i szybko je opuściłam wzdłuż siebie.

Wróciłam było dobrze, po wiadomościach Jay się wkurzył na mnie i była spina, chwila spokoju, a potem znów kwas.. ja chwilowa.. depresja? Cole przyszedł mnie pocieszyć i do rana spokój.. a po prysznicu akcja z pudełkiem, moje wylanie emocji, oddanie Mistrzowi pudełka, ten nie był zły, nie spytał skąd to mam, potem to śniadanie..

Zerwałam się do pozycji siedzącej ze szklanymi oczami i ciągnęłam dalej swój monolog.

Boże, tyle lat człowiek się męczył z problemami, tymi zdrowotnymi i psychicznymi. Poradził sobie z większością i już wszystko zmierzało ku dobremu.. czemu znów się wszystko psuje.. nie chcę znów stracić bliskich osób.. nie znowu.. Już się wystarczająco wycierpiałam, mam dość. Już było dobrze i znów się psuje... A co jeśli to jakaś intryga? Albo test?

Boże, zepsułam sobie szansę na życie w Ninjago. Ja chcę do domu.. ale chce też zostać z nimi..

Skuliłam się, a głowę schowałam między nogi. Z moich oczu poleciały łzy.
Z każdą łzą kuliłam się jeszcze bardziej. Ręce zaciskałam wokół nóg, a nogi przycisnęłam bliżej tłowia.
Z chwili na chwilę łez było coraz więcej.
Nie zanosiło się by ktokolwiek przyszedł teraz do pokoju i niczym rycerz na białym koniu uratował mnie z tej rozpaczy.

*Znów jestem sama.. nikogo nie mam przy sobie, żadnego światełka nadziei...*

Myśli umilkły. Tak samo jak ja. Łzy dalej lały się z moich oczu. Położyłam się na boku i skuliłam w kłębek.

Czas mijał. Nikt z Ninja nie przyszedł. Może to i dobrze, jednak czuję, że potrzebowałabym teraz jakiejś deski ratunku.

---

Leżę dalej w absolutnym bezruchu.
Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę. Zbliża się pora obiadowa.
Nie daje mi to powodów do radości, nawet jeśli już nie płacze od dłuższej chwili.
Po tym niespodziewanym ataku płaczu, czuję się jakby, to było mi po części potrzebne. Uwolniłam część frustracji i pozostało coś w rodzaju obojętności.

Nie jest mi dobrze, ani źle. Jest to uczucie odcięcia od reszty emocji. Ani satysfakcjonujące, ani przygnębiające.

*Muszę wstać i się ogarnąć przed tym obiadem*

Niechętnie podniosłam się z łóżka i usiadłam na jego krańcu. Przetarłam oczy i przerzuciłam włosy do tyłu. Przeciągnęłam się i stanęłam na nogi

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz