Rozdział 24

247 14 10
                                    

Dzień zaczął się naprawdę dobrze.
Mimo wczorajszego incydentu relacje są takie jakie były tuż przed kolacją. Odrobinę mnie to niepokoi, jednak fakt, że wszyscy mają dobre humory, jest najważniejszy.

Niestety po powrocie nie zwróciłam się do senseia Wu z sprawą świecących dłoni, więc będę musiała to uczynić dzisiaj.
Ale postanowiłam, że zrobię to, dopiero jak wrócę z akcji. Jeżeli teraz bym z tym poszła do Wu, to nie daj Zeusie będzie kazał mi zostać i da szlaban, i nici z akcji z Ninja. Już i tak wystarczy żeby o moim skoku się nie dowiedział, bo będę mieć podwójnie przerąbane za to.

Tuż po śniadaniu każdy poszedł szykować się na odbicie kolejnej dzielnicy Ninjago z brudnych łap umarlaków.

Ubrałam się w dresy i luźną, szarą bluzkę.
Zabrałam ze zbrojowni sztylet, ten który został mi po ostatniej akcji. Nie brałam drugiego, bo bym musiała inny komplet naruszyć, a tego nie chcę.
Z pokoju zabrałam kluczyki oraz tablet i czym prędzej poleciałam do centrum. Byłam pierwsza, wsiadłam do Błyskawicy, odpaliłam silnik i sprawdziłam współrzędne następnego celu.

Zanim wszyscy się zebrali, minęło 10 minut. Przez ten czas silnik zdążył się odpowiednio nagrzać bym mogła zrobić mały popis. Trzymając pedał gazu dłuższą chwilę i nagłym puszczeniu sprzęgła, sprawiłam, że wystrzeliliśmy jak z procy. Nagła prędkość wbiła nas w fotele. Ja, zadowolona z siebie, a reszta, odrobinę zaskoczona.

Po dotarciu na miejsce wszystko było tak jak za pierwszym razem. Może poza moim paraliżu ze strachu i chaotycznym planem. Teraz jest lepiej plan jest dopracowany, Ninja są w doskonałej formie i już bardzo dobrze wiedzą jak walczyć z wrogiem.
Ja już też jestem mądrzejsza o doświadczenie w walce. Może i miałam tylko jeden trening przez ten czas, może to była tylko medytacja, ALE po ostatnim wyciągnęłam wnioski. Spokojnie jak na wojnie, obserwuj wroga, nie daj się sprowokować.

---

Ninja walczą dzielnie. Powalają umarlaków jeden po drugim. Dziś działają bardziej zespołowo niż poprzednio. Nie da się nie zauważyć ich determinacji oraz pełnej energii walki. Każdy powalony przeciwnik, to dodatkowa satysfakcja i radość.
No racja, kto, by się z sukcesu nie cieszył.

Teraz niestety nie mam filaru za, którym mogę się schować, potrzebuje znaleźć miejsce bezpieczne, ale z dobrym widokiem na walkę dobra ze złem.

Nieopodal mojego zatrzymania ujrzałam górkę z drewnianych pudeł.

*Te umarlaki są zbyt tępe żeby mnie tam złapać*

Czym prędzej poleciałam w stronę nowego miejsca obserwacyjnego. Kiedy z małymi problemami wreszcie wdrapałam się na górę mogłam na spokojnie oglądać widowisko.

Lloyd powala pachołków jeszcze większymi kulami energii. Kai z Jay'em oraz Zane z Nyą walczą ramię w ramię.
Cole walczy jakoś inaczej. Jego dłonie świecą na jaskrawo-pomarańczowo, a na czole pokazuje się zielona blizna. Uderza pięściami o podłoże powodując trzęsienia ziemi. Pudła przez to trzęsły się kilkakrotnie, jednak wieża się nie obaliła.

Mając więcej sił i większe pole do popisu wszystko idzie w dobrym kierunku. Walka w wieży Borga ograniczała ich możliwości co do obrony i ataku, ale teraz mogą na spokojnie wykonywać ataki z użyciem mocy żywiołów.

Wielu umarlaków skończyło przysypanych gruzem, inni byli spaleni żywcem, niektórzy nawet utopili się, a reszta skończyła w lodzie.

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz