Rozdział 37

214 10 15
                                    

Nie chciałam tego, ale to było niezależne ode mnie. Dreszcze, ból głowy i palące gardło, wybudziły mnie ze snu. Jeszcze nigdy nie miałam, takiego combo dolegliwości.

Z trudem zakryłam się kołdrą, zostawiając odsłoniętą tylko buzię. Na wpół otwartym okiem, spojrzałam w stronę zegarka. Wyświetlająca się godzina załamała mnie, 5:14.
Co prawda, mogła być 3 w nocy, jednak fakt jakim jest, że Ninja już się kręcą, mimo tak wczesnej godziny, nie daje mi powodów do radości.

Dreszcze i bóle, nie ustawały mimo upływającego czasu. Nie mam żadnego pomysłu, jak sobie pomóc, by przy najmniejszym ruchu, wszystko mnie nie bolało. Za każdym razem, jak chce się inaczej ułożyć, żeby znaleźć odpowiednią pozycję, mięśnie bolą do tego stopnia, że do oczu napływają łzy.

^1 godzinę później^

Dreszcze i uczucie zimna, nadal nie ustają. Tylko ból mięśni zaczyna mnie opuszczać. Niestety na jego miejsce zaczęły przychodzić przywidzenia. Na podłodze pojawiały się i znikały małe kolorowe węże.
Początkowo wiedziałam, że to nie prawda, ale z czasem, zaczęłam mieć wątpliwości co do tego.
Na suficie z szczelin, zaczęły wypełzać pająki. Straszne, okropne pająki. Nie minęła chwila, jak te zaczęły pleść pajęczyny w rogach pokoju.
Po chwili na podłodze zaczęły pojawiać się węże boa, a wraz z nimi bąblo-pnącza, te same jak w jaskiniach. Kiedy poczułam jak coś dotyka mojej stopy, już nie wiedziałam, czy to sen, czy jawa.

Nad łóżkiem zaczęły latać wróżki. Piękne, malutkie istotki z ślicznymi, delikatnymi skrzydełkami i w sukieneczkach zrobionych z kwiatów. Nie da się od nich oderwać wzroku, podążałam nim za każdą z nich.

*Ale wy prześliczne.. zazdroszczę urody*

Z czasem jedna z istotek była na tyle blisko mnie, że pokusiłam się na pomysł, żeby spróbować ją dotknąć. Więc powoli wyjęłam rękę spod kołdry i zaczęłam ją kierować w stronę wróżki. Byłam coraz bliżej.

*Zaraz ją dotknę!*

Z uśmiechem na twarzy zbliżałam dłoń w jej stronę. Jestem na prawdę blisko, zaraz dotknę jej sukienki. Jednak nie jest mi to dane..
Wróżka samoistnie zaczęła płonąć, tak jak i pozostałe. Przerażona zabrałam rękę i usiadłam. Krzyki istotek wywołały gęsią skórkę na całym ciele. Poczułam gorącz. Nie wiedziałam od czego, skoro wróżki latają zdała ode mnie. Ich tycie skrzydełka spopielają się, tak samo jak sukieneczki.

Nie..

Nie mogę uwierzyć w to, co widzę.
Zakryłam buzię obiema dłońmi i śledziłam, gdzie spala się na śmierć każda istotka. Jedna z nich, tuż przed spaleniem, uderzyła w szafę z ubraniami i w ułamku sekundy wszystko wokół zaczęło płonąć. Płomienie rozprzestrzeniają się w zastraszającym tępie.
Gwałtownie przeniosłam dłonie z buzi na głowę, pożałowałam tego tuż po chwili. Ból stał się jeszcze silniejszy, bez zawahania spuściłam tą ociężałą i obolałą głowę między nogi.

Niestety zaczęłam czuć po swojej prawej nadchodzące ciepło od ognia. Otworzyłam oczy i podniosłam głowę. Nie podobało mi się to wszystko, ale tak na prawdę nie wiem. co mam do cholery robić. Przed łóżkiem zobaczyłam całkiem czarną postać. Bez twarzy, zarysu sylwetki czy czegokolwiek innego. Wygląda jakby był 2D, ale jednak jakby był "normalnym" człowiekiem.

Trochę zmieszana, skrzywiłam się i lekko przekrzywiłam głowę.

*A ty kto?*

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz