Rozdział 22

287 16 10
                                    

^Dzień po skończonym urlopie^

Dzień zaczęłam normalnie o 7:30. Przeciągnęłam się, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się.
Dziś jako, że już wracam do "normalności" z Ninja, postanowiłam ubrać się lepiej niż zwykle. Czarne spodnie z wysokim stanem, koszulka z krótkim rękawem w kolorze brudnego błękitu, a jako nakrycie wybrałam białą zapinaną bluzę z kapturem.
Jako, że niestety nie mam lustra w pokoju, nie mam jak się przejrzeć, ale wydaje mi się, że wyglądam dobrze.
S

prawdziłam godzinę. Zostało mi 5 minut do śniadania.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam w drogę.
Idąc korytarzem usłyszałam głosy za plecami. Kiedy się obróciłam zobaczyłam Ninja w swoich strojach.

-- Ojejuuu, ale się cieszę, że was widzę! -- podekscytowana zaczęłam iść w ich stronę.

-- Ale się stęskniłaś za nami. -- zaśmiał się Cole, który szedł na czele drużyny.

-- Taak, bardzo. -- zaśmiałam się i mówiłam dalej -- Wracacie z treningu?

-- Em, nie. Wracamy z walki. -- powiedział Kai wychylając się przed resztę.

-- Jak to z walki? -- osłupiałam -- Jak to? A jakby wam się coś stało? Jakby ktoś znów był ranny? Jakby..

Chciałam ciągnąć dalej, jednak przeszkodził mi Cole, łapiąc za moje ramiona i lekko nimi potrząsając.

-- Wyluzuj, nikomu nic się nie stało. Wszyscy jesteśmy cali. -- pochylił się w moją stronę, przez co odległość między naszymi twarzami była nie większa jak 20 centymetrów -- Chodzimy do kuchni i wszystko ci opowiemy. -- puścił moje ramiona i puścił mi oczko.

Zdezorientowana obróciłam się i poszłam w stronę kuchni. W środku usiadłam na swoje miejsce, zastanawiając się, co się właśnie stało.

Wszyscy zajęli swoje miejsca, a Zane ustawiał wcześniej przygotowane posiłki na stole.

-- Tak, więc Luna, byliśmy na kolejnej walce. Miałaś wolne, więc nic ci nie mówiliśmy. -- zaczął Lloyd.

-- Wszyscy jesteśmy cali i nikomu nic nie jest. -- dodała beznamiętnie Nya.

-- Udało nam się wygrać tym razem. -- kontynuował entuzjastycznie Jay.

-- Odbiliśmy całą dzielnice z rąk tych umarlaków. -- rzucił Cole, nakładając sobie jednej z trzech sałatek.

-- Dostali bęcki! -- krzyknął Kai.

*WOW to super*

-- Luna? Wszystko w porządku? -- zapytała zmartwiona Misako.

-- Co. -- podniosłam głowę zdając sobie sprawę, że nic nie odpowiedziałam na głos -- Ja, tak tak. Wszystko gra. Po prostu się zamyśliłam.

-- O to dobrze. Zjedz coś, bo nie będziesz miała siły na resztę dnia. -- znów odezwała się mama Lloyda, podając mi sałatkę grecką.

Nic więcej nie mówiłam, nikt nic nie mówił. Każdy zajął się konsumpcją śniadania.
Mieliśmy już się zbierać, by wyjść, kiedy to sensei Wu nas zatrzymał i kazał usiąść z powrotem.

-- Moi drodzy i moje drogie. Muszę w coś powiedzieć.

-- Co takiego wujku? -- zapytał Lloyd.

-- Wreszcie udało mi się znaleźć zwój, w którym jest rozwiązanie naszego problemu. Świetnie sobie dziś poradziliście, jednak wasze dotychczasowe umiejętności nie są wystarczające, by pokonać nowego wroga. W tym zwoju jest zapisana legenda o Ołtarzu Run oraz Duchach Prawdy..

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz