Rozdział 4

561 23 12
                                    

^18:59, wejście przed dojo Daretha^

Kiedy wybiła idealnie 19, weszłam do dojo.

*Chyba tu wyglądało trochę inaczej..*

Niepewna tego czy chce dalej w to brnąć, przeszłam przez koralikową firankę,  weszłam do prawdopodobnie głównej części tej parceli.
Jest znacznie bardziej przestronna niż było to ukazane w serialu.
Nagle w drugim pomieszczeniu, tuż za kolejną koralikową firanką, usłyszałam męski głos.

-- No tak, to było oczywiste, że nikt nie przyjdzie. -- westchnął głośno i oparł się o ścianę.

-- No nie zupełnie nikt. -- wychyliłam się zza rogu i lekko uśmiechnęłam.

-- Oo, tego się nie spodziewałem, znaczyy... witam na treningu z brązowym Ninja! -- jego przygnębienie zmieniło się w radość.

---

Pomijając mój nieodpowiedni strój na taką okazję, to sam trening Daretha, też nie był jakiś powalający. Nawet na w-f'ie robiłam bardziej skomplikowane rzeczy.
Pozycja niedźwiedzia, pingwina, przyczajonego psa.. oraz wszystkich innych możliwych ssaków. Samo oglądanie Daretha było zabawne, jednak nie było już tak wesoło, jak sama musiałam,  to wszystko powtarzać.

Po jakiś 20 minutach postanowiliśmy zrobić przerwę. To wcale nie było tak, że niesamowity brązowy Ninja dostał zadyszki i prawie się odpowietrzył.

Na szczęście dzięki tej przerwie mogłam się dokładniej przyjrzeć znanej mi postaci. Ten Dareth jest znacznie szczuplejszy niż ten, którego ukazali w wersji Lego, czy na fan artach. W sumie to lepiej, przynajmniej nie muszę patrzeć na jakiegoś ulańca co martwi się o swoje fałszywe puchary.

^30 minut później^

Dareth znów się zmęczył, jednak tym razem tak na amen. Zakończyliśmy trening. Brązowy Ninja zaproponował mi bym została na filiżankę herbaty, grzechem, by było odmówić. Jest to świetna okazja żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Może wreszcie się dowiem w jakim okresie tu trafiłam.

-- Co sprawiło że przyszłaś? -- zapytał układając materace w kącie pomieszczenia.

-- Em, no jeszcze nigdy nie trenowałam z żadnym Ninja i pomyślałam, że to idealna okazja. -- zerknęłam na niego i cicho zaśmiałam.

-- No to masz wielkie szczęście. To był pierwszy raz od jakiś dwóch lat kiedy znów zacząłem organizować treningi. -- zaczął bardzo radośnie -- Następnym razem na pewno będzie więcej ludzi. Jeśli chcesz to też wtedy będziesz mogła przyjść. -- puścił mi oczko i uśmiechał się kącikiem ust.

-- Ooo, to bardzo kusząca propozycja. Na pewno skorzystam. -- uśmiechnęłam się zamykając oczy -- A czym się zajmowałeś przez ten czas, jeśli mogę spytać?

-- Prowadziłem knajpę z karaoke. -- odparł łagodnie -- Bardzo podobał mi się ten biznes, ale to nie było dla mnie. Bardzo tęskniłem za trenowaniem młodych uczniów, więc wróciłem do swojego kochanego dojo.

*To chociaż coś się wyjaśniło*

-- Rozumiem. -- przytaknęłam delikatnie głową -- Jeśli mogę jeszcze spytać, z jakich zawodów masz tyle pucharów?

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz