Rozdział 26

225 15 5
                                    

Nasza podróż miała nareszcie nastąpić na 8 dzień od rozpoczęcia cięższych treningów, jednak znowu w życiu nam nie wyszło.

Między wężonami, a cywilami wystąpił niemały zgrzyt, który pokrzyżował nam plany. Wszystkiego w grobowcach miał pilnować Dareth, bo jest brązowym Ninja i miał takie zadanie, jednak jak to Dareth, on nic nie potrafi poważnie załatwić.

Część drużyny musiała się zająć tym czym miał się zająć Dareth. Natomiast podróż przesunęliśmy o półtora tygodnia. Co ani trochę nie pociesza mnie.

---

Wykończona po treningu z młodym Garmadonem poszłam do siebie zabrać ubrania na zmianę i czym prędzej poleciałam do łazienki wziąć zimny prysznic.

Miał to być szybki zimny prysznic, no ale niestety taki nie był. Mięśnie wołają o pomstę do nieba, przez co prysznic się przedłużył i zamienił w kąpiel.
Nastrojowe światło, kula do kąpieli i zupełna cisza to najwspanialsze połączenie na świecie. Bardzo mi brakowało takiego relaksu.

---

Gdy już sama stwierdziłam, że czas wyjść usłyszałam jak ktoś otarł się o drzwi od łazienki. Nieco speszyło mnie mnie to i zaniepokoiło. Jednak szybko olałam temat i zaczęłam się wycierać, a po tym ubrałam się w świeże ubrania.

Wanna po kuli nie wyglądała za dobrze, nie mogłam tak tego zostawić. Wysprzątałam wszystko po sobie i z czystym sumieniem mogłam wyjść z pomieszczenia.

Na korytarzu nikogo nie było.
Wrzuciłam ubrania z dziś do kosza na brudy i wróciłam do swojego azylu.

Dobra może przegięłam z tą kąpielą, ale jak ja mam uniknąć zakwasów i zrekompensować mięśniom to wszystko? Przez cały mój pobyt tutaj, to pierwszy raz tak długo okupowałam łazienkę. Więc nie mogą za bardzo się sadzić do mnie.

Rozejrzałam się zdegustowana po pokoju i zmarszczyłam brwi.

Ten beż i brąz mnie doprowadza do szału. Ja serio muszę tu jakoś zagospodarować tą przestrzeń. Czas włączyć tryb narcyz. Tylko znów muszę iść do nindroida po ten nożyk damnt.

Mając z tyłu głowy jedną z rozmów z nindroidem, wiedziałam, że mam pozwolenie wchodzić do jego pokoju bez pytania i brać przybory jakie potrzebuję.
Zane ufa mi i wie, że ja rzadko kiedy będę coś potrzebować.
Tak więc, wybrałam się do jego pokoju, pożyczyłam nożyk, wycięłam to co potrzebowałam i szybko oddałam, to co pożyczyłam.

Szkicownik odrobinę schudł po moim pomyśle, na szczęście miał ponad 150 kartek, więc wycinając 5 i teraz te 20, tragedii nie ma.

Okej, te kwiatki bym mogła też wyciąć i na biurko przykleić. Tej, to nie będzie głupi pomysł.

Nożyczki, taśma i kartki.

Dobra, chyba wszystko mam.

Zabrałam się za wycinanie drobniejszych rysunków jakimi są kwiatki i inne roślinki. Łącznie wyszło mi 29 małych karteczek i 16 dużych.

Nożyczki i taśma w dłoń, i jedziemy z koksem.

Szafa i biurko skończyły w kwiatkach i liściach, a ściany dostały pozostałe rysunki.

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz