Rozdział 50

189 8 11
                                    

Całą drużyną, razem z Morro, zebraliśmy się w salonie, by omówić plan działania, kiedy generałowie i dowódca, wkroczą do miasta.

Naszym głównym zadaniem w tej bitwie, jest jak najmniejsza konfrontacja z wrogiem i szybkie unicestwienie armii.

-- Luna. Jako, że ty znasz zaklęcie na lewitowanie przedmiotów, twoim zdaniem będzie odebrać wszystkie naszyjniki od przywódców armii. -- zwrócił się do mnie zielony Ninja -- W zależności, które z was -- wskazał na oryginalną czwórkę -- będzie najbliżej Luny, musicie zniszczyć naszyjnik złotą bronią.

-- Jasne. -- odparł podekscytowany Kai.

-- A jakie ja mam zadanie? -- odezwał się Morro.

-- No, a co ty możesz robić? -- zwróciłam się do niego z wyrzutem -- Walczysz z armią tak długo, jak się da. Najlepiej słabeuszu, jakbyś walczył tak długo, aż nie dorwę wszystkich Naszyjników Kresu.

-- Dokładnie tak. -- przyznał Lloyd spoglądając na mnie.

-- Ale jak to? -- zrezygnowany mistrz wiatru opuścił ręce wzdłuż siebie.

-- A tak to. -- założyłam ręce na biodrach -- Nie ma taryfy ulgowej. Nie po to się męczyłam, tyle narażałam i wysłuchiwałam ich marudzienia -- wskazałam na Ninja -- żebyś Ty mi się teraz wymigiwał z walki. Jeszcze ostatnio czułeś się jak młody Bóg. I co? Gdzie teraz się podział ten twój cały zapał? He? -- spojrzałam na niego wymownie, akcentując swoją wyższość.

-- Młoda ma rację. -- powiedział Kai stając po mojej prawej -- Nie myśl sobie, że zostaniesz w kryjówce i nie kiwniesz palcem w tej walce. Jakoś jak uciekłeś z przeklęj krainy, to potrafiłeś z nami walczyć.

-- Właśnie. -- rzucił oschle Cole -- Dostaniesz taką broń, jaką chcesz.

-- Możesz walczyć nawet kijem od miotły, jak będziesz chciał. -- zaśmiałam się pod nosem.

Mój komentarz rozbawił wszystkich. Wszystkich poza oczywiście Morro. Ten posmutniał i już więcej się nie odezwał.

-- Pixal. Ty będziesz nas ubezpieczać z powietrza i przy okazji informować, jak wygląda sytuacja z lotu ptaka. -- kontynuował Lloyd.

^Tego samego dnia, kilka godzin później^

Układanie ubrań w rytm ulubionych piosenek, to całkiem ciekawe zajęcie. A vibe do, na przykład, aktualnie lecącego klasyka "Stereo love" jest niesamowity. Zaraz lepiej się pracuje, a miłe wspomnienia związane z tą piosenką już całkiem poprawiają humor.

W pokoju rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Zaskoczona odwróciłam głowę w stronę drzwi i pozwoliłam wejść owej osobie.
Nadal klęcząc przy łóżku patrzyłam jak Lloyd z dziwną paczką za plecami wchodzi do pokoju.


-- Hejka! -- powiedziałam radośnie wstając i machając do chłopaka prawą ręką.

Zaskoczona jego przybyciem oparłam się o biurko.

-- Cześć. -- odpowiedział równie radośnie -- Nie przeszkadzam? -- wskazał na stertę ubrań na łóżku.

-- Nie. Skądże. -- zabrałam ubrania z łóżka i położyłam je na biurko -- Ty nigdy nie przeszkadzasz.

Chłopak zaśmiał się cicho pod swoim małym noskiem.

-- A co to za paczka, jeśli mogę spytać? -- wskazałam palcem na pakunek za jego plecami.

-- Coś dla ciebie.

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz