Rozdział 49

228 14 13
                                    

Rysowanie własnego nagrobka, to chyba nie jest coś co robią normalni ludzie. Jednak kto powiedział, że ja jestem normalna.

Wzniesienie na skraju urwiska i oddalony od krawędzi pomnik z moim popiersiem. Wokół niego liczne kwiaty i wstążki trzepoczące na wietrze. Na pomniku widnieje inskrypcja "Luna przyjaciółka, Ninja, mistrzyni kryształu, ta skrzywdzona przez świat" wszystko wyryte piękną czcionką, jedno pod drugim.

Nagle do pokoju wszedł niespodziewany gość.

Speszona od razu zamknęłam szkicownik i obróciłam się w stronę drzwi. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak zielony Ninja.

Odetchnęłam z ulgą uśmiechając się delikatnie w stronę blondyna.


-- Co cię do mnie sprowadza? -- zaczęłam łagodnie ruszając przy tym delikatnie głową.

-- Przyszedłem sprawdzić co u ciebie. -- odparł równie łagodnie -- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.

-- Nie spokojnie. -- wystawiłam ręce w jego stronę, by go uspokoić -- Miałam się właśnie zabrać za nowy rysunek. Masz jakieś propozycje co mogę narysować? -- kontynuowałam zalotnym tonem głosu.

-- Hmm.. -- zamyślił się -- Może najpierw pokaż mi co już masz, a zainspiruje się.

Gestem dłoni zaprosiłam go bliżej siebie. Obróciłam się twarzą do biurka, po czym otworzyłam szkicownik na pierwszej stronie. Chłopak podszedł bliżej i położył ręce na oparciu fotela. Przełożył na to większość ciężaru swojego ciała. W duszy cieszyłam się, że nie jestem taka lekka, bo w innym razie ja bym poleciała do tyłu, a Lloyd do przodu. Jak dobrze, że nie mam już problemów z odżywianiem.


-

- Dobra, czyli masz konkurs jedzenia pizzy, chowającego się Kai'a, oglądnie filmu z Nyą.. -- tu chłopak zatrzymał się i jakby bał się kontynuować -- Dalej masz mojego stryja przysypiającego na swoim kiju haha.

-- Nie mogłam tego nie narysować. -- zaśmiałam się.

-- Może znów narysujesz mojego smoka? -- powiedział niepewnie i położył rękę na moim ramieniu.

-- Ej w sumie.. -- zamyśliłam się chwytając za brodę -- To jest świetny pomysł! Dziękuję!

-- Nie ma za co. -- odparł łagodnie gładząc moje ramię.

Speszona spuściłam delikatnie głowę. Jestem bardzo nieswoja do tego typu zachowań. Co prawda są bardzo przyjemne i miłe, jednak to dla mnie nowość.

Otworzyłam czystą stronę szkicownika i zapisałam ołówkiem w prawym górnym rogu kartki "Smok energii".


-- Luna kolacja. -- powiedział Kai za zamkniętymi drzwiami pokoju, a po chwili uderzył w futrynę.

-- Dobra. Słyszę. Nie musisz walić w te drzwi. -- odkrzyknęłam zirytowana -- Czas się zbierać. -- powiedziałam łagodniejszym głosem w stronę zielonookiego.

-- Tak. -- odparł obniżonym tonem głosu.

Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby Lloyd mówił w ten sposób. Jego obniżony ton wywołał dreszcze na moim ciele. Za tak przyjemne dreszcze jestem gotowa oddać wszystko.

Odjechałam kawałek dalej od biurka i wstałam z fotela. Obróciłam się na pięcie i zrobiłam krok do przodu, kiedy to znalazłam się niebezpiecznie blisko mistrza energii. Niestety mój organizm automatycznie wypuścił soczysty rumieniec na moje poliki.

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz