Rozdział 48

183 13 30
                                    

-- Kiedy wyzdrowieje? -- spytałam przejęta Zane'a.

-- Od dwóch do czterech dni. -- odparł zapisując coś na tablecie -- Pozwoliłem sobie pożyczyć część twoich ziół od Mystake i podać je Cole'owi dożylnie.

-- Jak to dożylnie?!

-- Luna. On jest nieprzytomny. Jak inaczej miałem mu je podać?

-- Czyli jeszcze się nie obudził.. -- spojrzałam na niego wzrokiem zbitego psa.

-- Niestety nie. -- odparł smutno i odłożył tablet -- Będę cię informować na bieżąco z jego stanem, jeśli oczywiście chcesz.

-- Chcę. -- powiedziałam półgłosem i spuściłam wzrok -- Czuję się winna temu co mu się stało.

-- Luna, to nie jest w żaden sposób twoja wina.

-- Jest. Ja to czuję..

-- Zakazuje Ci tak mówić! To nie twoja wina. -- powiedział stanowczo -- Ty nam wtedy pomogłaś. Gdybyś wtedy nie odwróciła uwagi tego tarana, pomysł Cole'a i mój, by nie udał się.

-- Ale..

-- Luna. Nie zadręczaj się tym, bo to nie była i nie jest twoja wina.

Nic nie odpowiedziałam, tylko odeszłam kawałek dalej od stołu na jakim leży nieprzytomny mistrz ziemi.

-- Użyj mocy. -- powiedział neutralnie.

-- Zane..

-- Użyj mocy. -- chwycił za moje barki i spojrzał w moje oczy -- Proszę.. nie chcę żebyś się tym zadręczała.. -- powiedział błagalnym tonem głosu.

Westchnęłam cicho i zacisnęłam pięści. Nabrałam powietrza w płuca, a po skupieniu się na poczuciu winy w tej sprawie, otworzyłam oczy oraz dłoń, w której jest kryształ.

-- Proszę. Weź go. -- powiedziałam łagodnie uśmiechając się.

-- Jest twój.

-- Mam już taki w kolekcji. -- uśmiechnęłam się szerzej, wystawiając dłoń z kryształem -- Weź go. Będzie ci o mnie przypominał.

-- Dobrze. Dziękuję. -- odebrał kryształ i schował go do kieszeni stroju.

Podeszłam ponownie do mistrza ziemi.

-- Wracaj szybko do zdrowia. -- powiedziałam półgłosem kładąc dłoń na jego barku -- Ja już będę lecieć.

-- Oczywiście. Widzimy się na obiedzie.

-- Jasne.

Puściłam mu oczko i pokierowałam się w stronę wyjścia.
W trakcie drogi do reszty kompleksu spotkałam Lloyda. Jego zachowanie trochę mnie zaskoczyło. Wyglądał jakby nie spał całą noc w poszukiwaniu czegoś.

-- Luna! -- krzyknął radośnie.

Blondyn zaczął biec w moją stronę. Kiedy dzieliły nas centymetry, ten rzucił mi się na szyję i przytulił z całej siły. Bez namysłu oddałam uścisk i wtuliłam się głową w jego ramię.

-- Nie miałaś więcej koszmarów? -- spytał przejęty, odsuwając mnie na długość jego ramion trzymających moje.

-- Nie. -- odparłam z ulgą -- Zane został ze mną i przespałam resztę nocy bardzo spokojnie.

-- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. -- przytulił mnie jeszcze raz.

-- Oj mogę sobie wyobrazić. -- zachichotałam i ponownie oddałam uścisk -- Za to ty chyba nie spałeś więcej.

Mistrzyni Kryształu |Ninjago|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz