7

129 13 1
                                    


Wróciłem do szatni gdzie chłopak już poprawiał materace, więc sam również zabrałem się za porządki. Poszedłem do składzika po mop i środki do mycia podłogi. Szybko to przyniosłem i wziąłem się za posprzątanie rzeczy leżących na podłodze.

-grasz naprawdę nieźle – odezwał się nagle chłopak przerywając nasze milczenie - i gdybyś nie był tak wkurwiający to moglibyśmy się nawet za kumplować.

-że niby ja jestem wkurwiający? A co z tobą - zapytałem patrząc na chłopaka przez ramię. On tylko uśmiechnął się. Powróciłem do sprzątania. Nagle poczułem uderzenie w plecy. Odwróciłem się i zobaczyłem piłkę turlająca się po podłodze i Aleksandra, który właśnie zbierał pachołki.

- serio musisz zachowywać się jak gówniarz i we mnie rzucać? - zapytałem podnosząc z ziemi piłkę. - mamy sprzątać, a nie się bawić - chłopak tylko wywrócił oczami. Czasem zachowuje się jak tyran bez uczuć do którego, aż strach podejść, a czasami jak kompletne dziecko. Nie rozumiem tego chłopaka. Ale sam w sumie nie jestem lepszy, więc po chwili sam wziąłem piłkę i rzuciłem w niego. Aleksander wyglądał na zdenerwowanego. Zaczął mnie gonić po całej sali. Musiałem znaleźć lepsze miejsce ucieczki, więc przystanąłem na chwilę. Chłopak chyba tego nie zauważył i uderzył we mnie całą swoją siłą co spowodowało, że upadłem. Nie sam, bo na mnie ułożył się Aleksander. Chłopak spojrzał na mnie. Jego oczy miały naprawdę ładny kolor. Były mocno zielone jak trawa po deszczu. Wyglądały magicznie. Nie wiem ile tak patrzyliśmy na siebie, ale zauważyłem, że spojrzenie chłopaka zjechało na moje usta. Zaczął się do mnie zbliżać co sprawiło, że zrobiło mi się gorąco. Nasze usta w końcu się dotknęły, ale jakby tylko na ułamek sekundy. Chłopak szybko odskoczył ode mnie wstając.

- to był przypadek - wybełkotał. - i nie waż się o tym nikomu mówić - w pełni zaskoczony takim obrotem spraw po prostu przytaknąłem i wróciłem do sprzątania.

Reszta czasu minęła nam w ciszy. Tylko czasem zerkałem na chłopaka z ciekawością, bo w głowie roiło mi się pełno głupich pomysłów jak doszło do tego szybkiego i delikatnego muśnięcia naszych warg. Po umyciu podłogi Olek z szybkością światła opuścił salę. Jak wszedłem do szatni również go tam nie było. Chyba pocałunek ze mną zrobił na nim duże wrażenie. Szybko również się przebrałem i poszedłem do mieszkania Bartka.

- dzień dobry! – krzyknąłem przekraczając próg.

- hej słońce – usłyszałem powitanie od rodziców Bartka. – jak było w szkole? – dodała mama mojego przyjaciela.

- jakby dobrze, ale – zaciąłem wchodząc do salonu gdzie oboje siedzieli. – tak jakby pobiłem się z kolegą z drużyny – moje słowa wywołały gwałtowne odwrócenie się ich głów w moją stronę.

- mam nadzieję, że on wygląda jeszcze gorzej – powiedział pan Tadeusz.

- Tadek przestań! To poważna sprawa. Nie jest to do szycia przypadkiem? – zaczęła dotykać mojej twarzy, żeby lepiej przyjrzeć się ranie.

- nie nie pani Kornelio – powiedziałem ściągając jej dłoń z twarzy. – za niedługo się zagoi.

- na pewno?

- jakby było źle to by nie przestała krwawić - dodał tata kolegi. Dziękuję.

- no dobrze – kobieta w końcu odpuściła. – w kuchni masz jedzenie, więc jak będziesz głodny podgrzej sobie – podziękowałem i udałem się do pokoju Bartka.

- stary co ci się stało? – zapytał chłopak jak tylko zobaczył moją twarz.

- pobiłem się z takim debilem z drużyny – zastanowiłem się. Może Bartek go kojarzy. – wiesz kiedyś na przerwie podszedł do mnie i kazał mi przyjść na salę gimnastyczną.

- aaa już kojarzę. Co on wtedy w ogóle od ciebie chciał? – mówić prawdę czy nie? W sumie to nic złego, ale czuję intymność w tym spotkaniu przez to, że tylko nasza dwójka o tym wie.

- chłopak ma syndrom Boga i chciał się ze mną zmierzyć w meczu.

- z tobą? – zakpił. – przecież zacząłeś grać od wakacji, jaki z ciebie jest przeciwnik?

- a tu byś się zdziwił. Jest to najlepszy strzelec w województwie, a jednak sam na sam byliśmy praktycznie równi – uśmiechnąłem się myśląc o jego złości kiedy wypominam mu to, że przegrał ze mną. Zakończyliśmy ten temat i każdy z nas pogrążył się we własnych sprawach. Bartek coś czytał, a ja stwierdziłem, że obczaję na Facebooku profil naszego wice kapitana. Wpisałem jego dane i wyskoczyły mi z trzy profile. Kliknąłem na pierwsze, bo zdjęcie najbardziej go przypominało.

Dopiero jak jego profil się otworzył mogłem zobaczyć zdjęcie w pełnej okazałości. To był on. Wyglądał jak pierdolony model. Albo nawet anioł. Chociaż dało się wyczuć, że bardziej z charakteru jest diabłem. Jego oczy od razu przykuwały wzrok. Piękna głęboka zieleń, poprawiona pewnie w jakimś programie do obróbki zdjęć. Wszedłem w komentarze. Najwidoczniej nie tylko mi się spodobało to zdjęcie, bo znajdowało się tam pełno pozytywnych komentarzy, jakiś emotek z sercami i w ogóle. Głównie od dziewczyn. Najwidoczniej ma on jakieś grono fanek. Przejrzałem jego profil i zauważyłem, że ma on w opisie na profilu podane swoje nazwy na snapchacie i Instagramie. Przeleciałem szybko jeszcze po jego postach, ale nic ciekawego tam nie było. Coś udostępnionego o jakimś meczu, zawodach i ogólnie głównie koszykówka. Znowu spojrzałem na jego nazwę i wpisałem w wyszukiwarce na portalu. Kliknąłem w jego profil. Miał wielu obserwujących. Prawie dwa tysiące. Wszedłem na ostatnie zdjęcie. Był na nim on, jego przyjaciel Krystian, jakiś inny chłopak i dwie dziewczyny. Przesunąłem to zdjęcie w lewo i mogłem zobaczyć kolejne. Teraz za to Aleksander całował szczupłą szatynkę, obejmując ją w pasie. W drugiej dłoni trzymał jakiegoś szampana, albo wino. Słodko razem wyglądają. Chciałbym być na miejscu tej dziewczyny. Momentalnie potrząsnąłem głową, żeby pozbyć się absurdalnego myślenia. Dominik skończ już wystarczy, że podoba ci się jeden hetero koleś. Lepiej żeby nie powiększać grona chłopaków, których nigdy nie będziesz miał. Westchnąłem tylko. Zwróciło to uwagę mojego współlokatora.

- co jest – zapytał siadając po turecku na łóżku.

- miłość jest ciężka – odpowiedziałem to co mi aktualnie chodziło po głowie.

- trochę tak. Pełna wyrzeczeń i zranienia, ale jaka piękna przy okazji.

- nigdy się w sumie nie zakochałem – powiedziałem patrząc na niego.

- mogę polecić – zaśmiał się. – ale wiesz przyjdzie kiedyś na to moment i odpowiednia osoba – przytaknąłem i zmieniłem temat na coś bardziej błahego co nie będzie sprawiać mi takiego bólu. Chciałem się zakochać. Poczuć to co inni w związkach. Nie wiem czy jestem do tego zdolny, bo nigdy mi się to nie przytrafiło. Może dlatego, że zazwyczaj próbowałem z laskami, bo wmawiałem sobie, że jestem hetero. Zawsze jedynie fantazjowałem o mężczyznach, a teraz jak już wyszedłem z szafy przed rodzicami powinno mi być łatwiej siebie zaakceptować. Będę musiał przyznać się przed przyjaciółmi. Zrozumieją przecież dwóch z nich jest gejami, a trzeci bi. Na pewno moja orientacja nic nie zmieni.

Skrzydłowy  I yaoi IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz