6

141 16 0
                                        


Właśnie rozpoczął się drugi tydzień kiedy mieszkam u Bartka. Muszę w końcu chyba się przemóc i wrócić do domu, żeby nie zawracać więcej głowy rodzinie Krzyżanowskich. Dzisiaj znowu mam trening. Ostatnio mamy je naprawdę często, bo praktycznie codziennie. Trener powiedział, że to po to żebyśmy wdrożyli się w drużynę oraz dlatego, że za ponad miesiąc zaczynają się zawody o puchar wojewódzki. Jak wygramy to potem będziemy walczyć o krajowy, a następnie europejski. Już czuję tą adrenalinę i determinację.

Wszedłem do szatni lekko spóźniony. Nikogo już nie było oprócz naszego kapitana.

- hej – przywitałem się.

- o już myślałem, że cię dzisiaj nie będzie – powiedział odkładając telefon. – jak tam u ciebie? Jak się odnalazłeś w drużynie? – zapytał kiedy ja zacząłem się przebierać. Marcel wydaje się naprawdę sympatyczny.

- no nie ma tak źle. Chociaż wice kapitan i ten jego kolega dają mi trochę popalić – powiedziałem, nie chciałem kablować, ale bardziej zebrać opinie.

- Krystian i Olek ci dokuczają? – wydawał się zdziwiony i przejęty jednocześnie. – dlaczego?

- stare dzieje w sumie – machnąłem dłonią zakładając koszulkę. – ale jestem ciekawy czemu ich dwójka ma tak wyjebane ego – chłopak zaśmiał się na moje słowa i pokręcił głową nie dowierzając.

- no wiesz są naprawdę dobrzy – prychnąłem. Wielu przecież jest dobrych. – Krystian jest zajebistym obrońcą. Naprawdę bardzo ciężko jest komukolwiek od niego uciec. Dlatego jako drugoklasiści są w pierwszym składzie. Wiesz mięśnie i wzrost robią swoje – nie skupiałem się, aż tak o czym mówił, bo nie ten chłopak mnie interesował. – a Olek jest najlepszym strzelcem w województwie – teraz, aż spojrzałem na chłopaka z zainteresowaniem. – w dodatku pod tymi za dużymi ubraniami skrywa zajebista kondycję i wytrzymałość. W roli skrzydłowego jest niezastąpiony – kontynuował, a mnie zamurowało. Skoro jest taki dobry to czemu prawie dwa razy go pokonałem? – wiesz musi być świetny skoro jest już wice kapitanem w drugiej klasie.

- a co to ma do tego?

- taka tradycja. Zazwyczaj role w drużynie sprawują trzecioklasiści, ale on po prostu jest niezastąpiony. Przy okazji potrafi wszystkich nieźle zmotywować – chłopak nagle spojrzał na dzwoniący telefon. – no nic chodźmy, bo trener się już wkurwia – chłopak objął mnie w ramionach i poczochrał mi włosy. – wymyślę ci jakąś wymówkę to nie będziesz musiał biegać dodatkowych dziesięciu kółek – powiedział i mrugnął do mnie. Naprawdę się cieszę, że mamy takiego kapitana.

- gdzie byłeś? – zapytał Antek kiedy się rozgrzewaliśmy.

- z kapitanem w szatni rozmawiałem. Wiedziałeś, że nasz wice kapitan jest najlepszym strzelcem województwie?

- ja pierdole – chłopak wyglądał na zawiedzonego i złapał się za nasadę nosa. – wiadomo, że wiedziałem, nie jestem takim ignorantem jak ty – wywróciłem oczami. Pierdolenie. – w przeciwieństwie do ciebie ja naprawdę się interesuje koszem – tym to już trochę przesadził.

- po co mam wiedzieć takie rzeczy jak to się w niczym nie przekłada na grę – trener przerwał naszą rozgrzewkę.

- dzisiaj zagramy meczyk, a że jest was o jedną osobę za dużo to jedna drużyna będzie robić zmiany co kwartę – pan Majestanczyk ustalił składy. Na szczęście byłem przeciwko Aleksandrowi. Lubię nazywać go pełnym imieniem, bo wydaje się takie dostojniejsze. Na nieszczęście Antek również nie był ze mną. Przynajmniej zobaczy jak to jest grać przeciwko mnie. W mojej drużynie był przynajmniej kapitan.

Skrzydłowy  I yaoi IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz