- wróciłem! – krzyknąłem przekraczając próg mieszkania.
- to dobrze, obiad będzie za pół godziny – mama podeszła do mnie i chciała mnie przytulić, ale zatrzymała się kawałek ode mnie marszcząc nos. – ale ty śmierdzisz. Szybko leć pod prysznic, bo nie pozwolę ci jeść w takim stanie. Ojciec dzisiaj przyjeżdża – mama odeszła, a ja postanowiłem zrobić to o co mnie prosiła, bo sam czułem, że za ładnie nie pachniałem.
Odstawiłem torbę z treningu i plecak na łóżko. Wziąłem czystą koszulkę, czyste bokserki i poszedłem pod prysznic. Cieszę się, że mój ojciec wraca z delegacji, ale jego powrót zawsze jest ogromnym stresem. Kocham go z całego serca, ale jego podejście do życia i niektóre poglądy mnie niemiłosiernie wkurwiają.
Po prysznicu poszedłem do pokoju, żeby zaczekać, aż mama zawoła mnie na obiad. Usłyszałem trzask drzwi wejściowych. O przybyła już głowa rodziny. Nie minęła chwila jak mama zaczęła mnie wołać. Poszedłem do jadalni gdzie czekali już rodzice.
- hej – przywitałem się i zająłem swoje miejsce.
- cześć Dominik – powiedział tata. – jak tam w szkole?
- ano dostałem się dzisiaj do drużyny koszykówki – w tym czasie mama nakładała nam spaghetti.
- o mój Boże synku wiedziałam, że ci się uda – mama zaczęła mi gratulować, a tata wyglądał na sceptycznego.
- koszykówki? Od kiedy grasz w kosza.
- od wakacji. Mówiłem ci przecież – poczułem się trochę zraniony, bo przecież dzieliłem się z nim tym, że gram za każdym razem jak pytał gdzie wychodzę w wakacje.
- aa no może mówiłeś – udał, że sobie przypomniał. Tato tobie w to już nikt nie wierzy. Jedliśmy obiad rozmawiając na gówno tematy, aż moja mama nie zaczęła czegoś czego obawiałem się od zawsze najbardziej.
- Andrzej – zwróciła się do mojego ojca. – rozmawiałam ostatnio z Kornelią i ty wiesz, że Bartek jest gejem? – moje serce się zatrzymało. Czułem się słabo. Spojrzałem z przerażeniem na mojego ojca, ale on tego nie widział, bo z obrzydzeniem grzebał w talerzu.
- to ten twój kolega Dominiku? – teraz obdarzył mnie spojrzeniem, a ja przytaknąłem.
- musisz się zadawać z takimi wynaturzeniami? – zapytał. – przecież to jest obrzydliwe.
- Andrzej przestań! Bartek to miły chłopak, ale masz rację nie jest to normalne – moja mama skrzywiła się jakby wyobraziła to sobie. – co się nie odzywasz – zwróciła się do mnie. – nie mów nam, że o tym nie wiedziałeś.
- y no w-wiedziałem – zająknąłem się. Nadal było mi słabo i duszno.
- mam nadzieję, że nie jesteś z nim jakoś blisko, bo było by to dla nas dosyć hańbiące – powiedział tata nabierając na widelec trochę makaronu z sosem.
- Andrzej wiesz przecież, że dobrze go wychowaliśmy i pewnie jest po prostu miły. Pewnie Bartkowi też jest ciężko znaleźć znajomych będąc pedałem – ostatnie słowo jakby wypluła.
- mamo, tato przestańcie – przerwałem im, bo miałem dość.
- ale co Aneta źle mówimy? – zwrócił się do mojej mamy, a ona zaprzeczyła. – zamiast bronić tych pedałów to może znajdź sobie wreszcie dziewczynę co? Masz już prawie siedemnaście lat, a żadnej dziewczyny jeszcze nie przyprowadziłeś.
- bo nie chce mieć dziewczyny.
- jak to?! – uniósł się. Niezgadzanie się z moim ojcem nie było dobrą opcją. – powinieneś być jak każdy zdrowy młody chłopak i zabawiać się z dziewczynami – powiedział zdenerwowany. Miałem łzy w oczach. Te słowa tak strasznie mnie bolały. – jeszcze kurwa będziesz beczeć jak baba? Takiej cioty ja nie wychowałem! – wstał i uderzył pięścią w stół. – nic nie powiesz?
CZYTASZ
Skrzydłowy I yaoi I
Fiksi Remaja„- myślę, że nie dasz rady nauczyć się grać w kosza i dostać się do drużyny" Kpina płynąca z tych słów zdenerwowała Dominika. Ambicja chłopca była zbyt wielka, żeby po takim znieważeniu jego umiejętności - odejść bez podjęcia się wyzwania. Chęć byci...