12

173 12 1
                                    

Występuje scena delikatnie erotyczna


Z początkiem października zaczęły się cięższe treningi. Już pod koniec listopada rozpoczną się kwalifikacje do zawodów. Trener wyciskał z nas siódme poty. Rozgrzewki to był istny koszmar. Nigdy nie lubiłem rozgrzewek. W piątek tak źle czułem się podczas jednej z nich, że kiedy biegaliśmy zrobiło mi się słabo. Poszedłem napić się wody. Musiałem chwilę postać oparty rękami o ławkę, żeby nie upaść. Piłem wodę łapczywie.

- nie wyglądasz za dobrze – poczułem ciepły powiew powietrza na szyi. – nic ci nie jest? – wyszeptał.

- wszystko okej – powiedziałem odstawiając butelkę. – po prostu było mi słabo.

- usiądź na trochę – pokręciłem tylko głową na nie. – robisz coś dzisiaj po treningu?

- jestem zajęty – uciąłem, żeby odebrał to jako sygnał, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego.

- przestań mnie ciągle unikać – musnął ustami moją szyję. – myślisz, że nie zauważyłem?

- przesadzasz – zadrżałem.

- chodźmy dzisiaj pograć razem na boisku. Jeden na jeden – spojrzałem na jego twarz przez ramię i nie potrafiłem odmówić.

- dobra, a teraz daj mi spokój, bo jest trening – i wróciłem na boisko.

- czego chciał wice kapitan? – zapytał Antek jak tylko podszedłem.

- niczego.

- ale rozmawialiście – co za uparty drań.

- pytał czy dobrze się czuję – powiedziałem, chłopak już dalej nie dopytywał. Reszta treningu była naprawdę ciężka. Ćwiczyłem głównie rzuty za trzy punkty, bo w tym byłem naprawdę dobry. Próbuję się nauczyć rzucać z różnych pozycji i coraz dalej od linii za trzy. Olek nadal próbował mnie zaczepiać, ale może tylko parę razy mu odpowiedziałem. Poczułem się jakoś bardziej komfortowo w jego towarzystwie po tym jak chce się ze mną spotkać. On chłopak, który kazał mi zapomnieć, że cokolwiek między nami zaszło i nikomu nie mówić chce spędzić ze mną czas. Sam na sam. Nie wiem czy jestem bardziej zdenerwowany czy podekscytowany.

Po treningu przebrany wyszedłem przed szkołę, żeby poczekać na chłopaka.

- chodźmy najpierw do mnie coś zjeść i zostawić rzeczy – powiedział kierując się w kierunku mieszkania.

Chłopak wyciągnął z lodówki spaghetti i włożył do mikrofali.

- sam gotowałeś?

- y nie – powiedział jakby zmieszany. – zamówiłem je wczoraj. Niestety nie jestem kucharzem.

- a umiesz cokolwiek ugotować? – zapytałem. Ja chociaż nie muszę, bo moja mama zajmuje się jedzeniem potrafię zrobić naprawdę sporo. Od zawsze się tym interesowałem. Także pieczeniem.

- wodę? – chłopak uśmiechnął się, a ja nie mogłem powstrzymać od śmiechu.

- mieszkasz sam i potrafisz ugotować tylko wodę? – zakpiłem. – mogę cię kiedyś nauczyć – powiedziałem odbierając od niego talerz z parującym jedzeniem. Niestety była to tylko podpucha, bo jedzenie w połowie było zimne. Zjedliśmy rozmawiając jak zwyczajni koledzy. Może nie powinienem go tak unikać. Po posiłku udaliśmy się na orlik.

- możemy odpuścić rozgrzewkę? – jęknąłem. – po dzisiaj mam dość do końca życia – chłopak tylko się zaśmiał i zaczęliśmy. Aleksander musi być ostatnio w formie, bo jebie mnie na boisku ostro na punkty. Ledwo odbieram mu piłkę, a wtedy też on trafia kosze. Nie wiem czy to on wszedł na lepszy level czy mi nie idzie.

Skrzydłowy  I yaoi IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz