25

131 14 0
                                    


Przy kolacji wypiliśmy jeszcze z dwa drinki. Rodzice chłopaka nie mieli nic przeciwko naszemu pijaństwu, bardziej pilnowali swoich młodszych dzieci. W głowie mi już lekko szumiało od alkoholu, ale chyba właśnie na tym ma to polegać.

- po kolacji możemy iść do pokoju? – zapytałem szeptem Olka. Byłem pijany i zmęczony. Chłopak złapał mnie za udo i przekazał to rodzicom. Było im szkoda, że nie spędzimy czasu z nimi, ale wiedzieli, że sen nam się przyda. Po posiłku udaliśmy się do pokoju.

- klękaj na łóżko – powiedział blondyn przyszpilając mnie do ściany. – czas na karę – uśmiechnął się psychopatycznie, aż przeszedł mnie dreszcz i pocałował ostro przygryzając moją wargę.

- nie możemy zrobić tego jutro? Dzisiaj jestem zmęczony.

- jutro może ukarze cię znowu, a teraz dostaniesz porządne lanie – zrobiłem to co mi kazał i wypiąłem się w jego stronę. Chłopak ściągnął moje spodnie i bieliznę pozostawiając moją pupę nagą.

- jednak połóż się na moich kolanach – blondyn uderzył mnie raz, a porządnie. Myślałem, że się popłaczę. – licz – warknął masując mój obolały pośladek.

- jeden – kolejne uderzenie. – dwa - ... - siedem – A-aleksander – jęknąłem w końcu kiedy mój penis nieprzyjemnie ocierał się o jego nogę, a jego dłoń coraz to mocniej lądowała na moim tyłku. Byłem twardy. Nie wiem dlaczego, ale podnieciłem się.

- kochanie jeszcze raz przerwiesz to zaczniemy od nowa, a przecież tak mało ci zostało – chłopak na sto procent ma w sobie coś z sadysty. Blondyn w końcu uderzył mnie po raz dziesiąty. – następnym razem zważaj na słowa, bo chyba zacznę cię karać – posadził mnie na swoich kolanach. Mój tyłek nieprzyjemnie piekł, a penis stał.

- może mi pomożesz? – zapytałem robiąc uroczą minkę. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.

- tylko jeśli będziesz mówił na mnie tatusiu – zrobiłem dziwny grymas.

- kręcą cię takie rzeczy?

- nawet nie wiesz jak bardzo z tobą mnie to kręci – Aleksander złączył nasze usta w pełnym śliny pocałunku.

- no dobrze tatusiu – wyszeptałem do jego ucha przygryzając je w między czasie. Jak na zawołanie przewrócił nas i teraz znowu nade mną górował. – a czy w końcu ja nie miałem wejść w ciebie?

- nie teraz – chłopak agresywnie pozbył się wszystkiego co nas od siebie oddzielało i połączył nas w jedność.

Reszta dni minęła nam głównie na opalaniu, piciu drinków oraz seksie. W dodatku odwiedziliśmy parę atrakcji jak na przykład jazda na wielbłądzie oraz nurkowanie. Bardzo polubiłem się z mamą mojego chłopaka. Naprawdę jest z niej świetna kobieta, z którą idealnie się plotkuje o jej synu. Amelia po jednym naskoku Aleksandra na nią przy rodzicach odpuściła mi i przestała mnie podrywać. Trochę szkoda, bo lubię widzieć zazdrosnego Olka. Ostatniej nocy wszyscy w szóstkę zebraliśmy się w hotelowym barze. Dzisiaj był wieczór karaoke i rodzice mojego chłopaka stwierdzili, że to idealne zakończenie naszych wakacji. Ten pomysł najbardziej podobał się panu Dariuszowi. Coś czuję, że jego pasją jest śpiewanie i fałszowanie po alkoholu.

Usiedliśmy w wynajętej loży i zamówiliśmy drinki. Tego ostatniego wieczora nawet bliźniaki dostały pozwolenie, żeby zaszaleć. Ojciec Olka wleciał w jakiś trans porywając swoją żonę na parkiet i zaczynając śpiewać. Nawet nie miał mikrofonu, a przekrzykiwał wszystkich. Zaraz potem sam wszedł na prowizoryczną scenę i rozpoczynając swój występ. Wczuwał się i to cholernie, aż miałem ochotę dołączyć. Złapałem Aleksandra za rękę i pociągnąłem na parkiet. Stanęliśmy obok jego mamy, która wpatrywała się w pana Dariusza z uśmiechem podrygując delikatnie. Zauważyła nas i uśmiechnęła się ciepło. Zacząłem również tańczyć zachęcając do tego Olka. Chłopak niechętnie, ale zaczął podrygiwać. Złapałem go za dłonie i pociągnąłem na sam środek parkietu tak, żeby jego mama nas nie widziała. Tam chłopak się rozluźnił zaczynając ze mną tańczyć. Po może trzech piosenkach pan Dariusz chyba stracił siły schodząc ze sceny i oddając w końcu mikrofon komuś innemu. Został pożegnany gromkimi brawami, również od nas. Posiedzieliśmy dosyć długo upijając się słodkimi drinkami.

Około drugiej albo trzeciej zebraliśmy się do pokoi. Jutro z wieczora czeka nas powrót do Polski. Kraju wódką i solą pachnącego. Nie chce tam wracać. Te dni tutaj były tak beztroskie i przyjemne. Całkowicie jak w raju. Po przekroczeniu progu naszego pokoju, kiedy to praktycznie ciągnąłem ledwo przytomnego Aleksandra od razu padliśmy jak nieżywi. Przylecimy do naszego kraju w sylwestra rano, a na wieczór jestem umówiony z przyjaciółmi. Czeka mnie świetne wejście w nowy rok, ale szkoda, że blondyn nie będzie przy mnie. Wszystko by mogło inaczej wyglądać jakbyśmy się nie ukrywali. Może to już czas powiedzieć o tym innym? Muszę porozmawiać z nim na ten temat i mam nadzieję, że chłopak podzieli moje zdanie.

Wstałem, a obok siebie zobaczyłem spokojną twarz mojego chłopaka. Olek delikatnie pochrapywał cały czas będąc pogrążonym we śnie. Delikatnie pocałowałem jego usta i oswobodziłem się z jego uścisku, żeby wstać. Czułem pragnienie spowodowane wczorajszym piciem. Ciężko będzie mi chyba dzisiaj coś zjeść, bo czuję, że może skończyć się to wymiotowaniem. Ubrałem się, umyłem zęby oraz twarz i stwierdziłem, że obudzę tego śpiocha. Trochę może być to ciężkie, bo po piciu ciężko go obudzić. Tym bardziej skoro wczoraj lekko przeholował. Ledwo doprowadziłem go do pokoju. Pani Aldona była zażenowana, ale sama nie mogła mi pomóc, bo ogarniała pana Dariusza, który skończył podobnie. Widać niedaleko pana jabłko od jabłoni. No może nie w przypadku mnie i mojego ojca.

Usiadłem obok chłopaka i poprawiłem mu włosy, które miał na twarzy. Olek zbytnio na to nie zareagował marszcząc tylko brwi. Trzeba przejść do dalszych działań. Złapałem za jego policzek tak jak to ciocie często robią i potarmosiłem. Musiało go to zaboleć, ponieważ natychmiastowo otworzył oczy i ściągnął moją dłoń z twarzy. Patrzył na mnie groźnie nic nie mówiąc.

- dzień dobry – odezwałem się pierwszy z promiennym uśmiechem.

- musisz być taki brutalny? – zapytał dotykając policzek. – dasz mi wody? – zaśmiałem się tylko i podałem mu oczekiwaną rzecz.

- czuję się jakbym umierał.

- nie tylko ty – chłopak zmarszczył brwi patrząc na mnie z powątpiewaniem. – nie chodzi o mnie.

- to kto?

- twój ojciec – uśmiechnąłem się. – więc w sumie możecie za niedługo nie żyć. Twoja mama była wczoraj wkurwiona, że doprowadziliście się do takiego stanu.

- o nie – chłopak wyglądał na delikatnie wystraszonego. – nie zrobiłem niczego głupiego? – pokiwałem tylko przecząco głową co go uspokoiło. – Olek? – chłopak spojrzał na mnie dziwnie. W sumie pierwszy raz użyłem zdrobnienia jego imienia. Zazwyczaj preferuję Aleksander. Tylko raz mi się zdarzyło podczas kolacji tak do niego powiedzieć.

- co się stało? – zapytał lekko zmartwiony.

- chcę powiedzieć o nas ludziom – powiedziałem pewnie, a on tylko podniósł swoje brwi.

- po chuj?

- bo nie chce się ukrywać? – powiedziałem jakby to było oczywiste. Bo przecież było. – chcę móc być zwykłą parą.

- nie dzięki – powiedział i odwrócił się do mnie plecami.

- przestań być dupkiem – szarpnąłem go za ramię. – chcę powiedzieć przynajmniej moim przyjaciołom – Aleksander westchnął spoglądając na mnie smutno.

- no dobra – w końcu skapitulował uśmiechając się delikatnie. – ale ja na razie wolę zachować to dla siebie i się tym nie dzielić – powiedział, a ja od razu złożyłem pocałunek na jego ustach. Ten rok będzie jeszcze lepszy z moim chłopakiem, który w końcu nie będzie nim tylko dla mnie. 

Skrzydłowy  I yaoi IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz