Nadszedł kolejny trening. Kolejne zaczepki Olka, które puszczałem mimo uszu. Nie chciałem poświęcać mu uwagi, żeby nie wpaść jeszcze głębiej w uczucia do niego. Chciałem, żeby odszedł z mojego życia tak szybko jak to możliwe. Chłopak naprawdę usilnie próbował mi dokuczyć lub zwrócić moją uwagę, ale jestem opanowany i nie dawałem się w to wciągnąć. Czasem naprawdę cisnęła mi się jakaś riposta na usta, ale wtedy przymykałem oczy i po prostu odchodziłem.
- co dzieje Dominik? – zapytał Antek kiedy zauważył, że już od dwóch treningów słowem się nie odezwałem do wice kapitana. – milczysz jak na kazaniu kiedy tamten frajer ciśnie po tobie jak po szmacie – wzruszyłem ramionami.
- nie mam ochoty się zniżać do jego poziomu.
- ta jasne – zakpił. – ostatnio równo lecieliście nawet z pięściami, a teraz mam uwierzyć, że już cię to nie obchodzi? Dominik to nie w twoim stylu – chłopak złapał mnie za ramiona i potrząsnął.
- może nie zajmuj się tym tylko wróćmy do ćwiczeń – zaproponowałem chcąc jak najszybciej zakończyć temat. Właśnie robiliśmy w parach jakieś ćwiczenia z kozłowaniem i w ogóle. Nagle dostałem piłką.
- sorki przez przypadek mi wypadła – powiedział Aleksander podbiegając do mnie z tym swoim uśmieszkiem, którego tak nienawidziłem. Może bardziej lubiłem, ale aktualnie nienawidziłem.
- ta masz – powiedziałem i mu ją oddałem. Chłopak zmarszczył brwi.
- żadnej dogryzki? Komentarza? Lub cokolwiek? – wzruszyłem tylko ramionami i wróciłem do ćwiczeń z Antkiem, a Olek stał tam jeszcze chwilę zdezorientowany.
Trening się skończył i wróciliśmy do szatni. Szybko się przebrałem i już miałem wychodzić kiedy zatrzymał mnie blondyn. Miał uroczo związane włosy w kitkę. Naprawdę ta fryzura nie pasuje do jego stylu wysokiego sportowca, ale mi się tam podoba. Kurwa no właśnie po to go unikam.
- Dominik czekaj – trzymał mnie za rękaw jakby chcąc mnie zatrzymać. – coś się stało?
- nie nic – machnąłem ręką ze śmiechem. – po prostu jestem zmęczony, a teraz muszę już lecieć – i szybko opuściłem szatnię i szkołę. Nie skierowałem się od razu do mieszkania tylko do parku. Nie był daleko od naszej szkoły może z trzy minuty. Usiadłem na jednej z ławek i wyciągnąłem papierosa. Nagle przysiadł się ktoś do mnie. Spojrzałem na dziewczynę w moim wieku.
- masz może poczęstować papierosem? – wyciągnąłem paczkę w jej stronę.
- jasne, Alicja prawda?
- pamiętałeś – powiedziała zdzwiona.
- no jasne, poznaliśmy się integracji przez Amelię.
- myślałem, że byłeś tak pijany, że nie pamiętasz za dużo – dziewczyna zaśmiała się zaciągając papierosem. Była obiektywnie oceniając nawet ładna. Miała średniej długości farbowane blond włosy i ciemne brwi.
- wypraszam sobie byłem naprawdę w dobrym stanie.
- tak, a ja jestem królową Elżbietą – stwierdziłem, że nie będę się kłócił chociaż byłem pewny, że dziewczyna przesadza. Tym bardziej, że wypiłem bardzo mało i pamiętam wszystko.
- co tu robisz? – zmieniłem temat.
- palę z tobą papierosa w parku w poniedziałkowe po południe.
- a co robisz tutaj w poniedziałkowe po południe? Z tego co pamiętam to nie mieszkasz w tej okolicy.
- stalker – powiedziała uderzając mnie w ramię. Nie jestem stalkerem, ale pamiętam jak po integracji klasowej wracała z Amelią innym busem. Wywróciłem oczami.
![](https://img.wattpad.com/cover/268550604-288-k119057.jpg)
CZYTASZ
Skrzydłowy I yaoi I
Novela Juvenil„- myślę, że nie dasz rady nauczyć się grać w kosza i dostać się do drużyny" Kpina płynąca z tych słów zdenerwowała Dominika. Ambicja chłopca była zbyt wielka, żeby po takim znieważeniu jego umiejętności - odejść bez podjęcia się wyzwania. Chęć byci...