12.2

2.2K 128 15
                                    

Poprzednio:

Szli dalej korytarzem, a parę kroków dalej na ekranie urządzenia coś się pojawiło. Pojawił się widok jakiegoś warsztatu, pochylonego nad stołem jakiegoś chłopaka, a w tle było słychać głośną muzykę z utworami AC/DC. Młody Gryfon wyszczerzył się słysząc Back in Black, swoją ulubioną piosenkę tego zespołu. Snape aż złapał się za nos z myślą czego teraz nastolatki słuchają.

******
Po chwili chłopak z ekranu machnął rękę robiąc jakieś gesty, a muzyka ucichła. Starszy nastolatek obrócił się w ich stronę i odezwał się.

- Część braciszku. Co tam słychać? Zmalowałeś już coś?- przywitał się chłopak

- Hej Peter. Na razie nic. Ale jest mała afera i muszę pogadać z tatą jak najszybciej. – odpowiedział Harry

- Już jest jakaś afera? No to nieźle namieszałeś w budzie młody. – zaśmiał się Peter

- A żebyś wiedział bracie. – zachichotał Harry co wnerwiło Snape’a idącego koło niego – A propos... Jest gdzieś tata w pobliżu czy grzebie znowu w garniturze gdzie po drugiej stronie? – dodał wracając do tematu

- Nie teraz go nie ma w warsztacie. Jest na górze na zebraniu razem resztę, a telefon zapomniał na dole. – odpowiedział chłopak po drugiej stronie

- Cały tata, po nocach w warsztacie zawsze go zapomina. – skomentował Harry rozbawiony – A możesz go jakoś ściągnąć, choćby przez mamę? To ważne. – dodał 

- Jasne braciszku. Już piszę do mamy. – odpowiedział Peter – Dobra, mama wie i za chwilę się połączą z tobą. Ja już lecę. Zbieram się do swojej budy. Po drodze jeszcze skoczę po Neda i MJ. – dodał Peter

- Jasne Peter, pozdrów ich ode mnie. – odpowiedział Gryfon – I nie rozwal czegoś po drodze. – dodał chichocząc

- Jasne, jasne. Pa braciszku. – powiedział chłopiec po drugiej stronie

- Pa. – odparł Harry

Pierwszoroczny Gryfon rozłączył się i wyszczerzył zadowolony do profesora.

- A nie mówiłem, że działa? – powiedział zielonooki chłopiec
Snape zmrużył oczy ze złości. Chciał powiedzieć dzieciakowi coś uszczypliwego ale mały ekran znowu się rozświetlił, a na nim pokazała się twarz mężczyzny w stylowych okularach, podobnych do tych co nosił uczeń.

- Cześć tata. Masz chwilę? – przywitał się pierwszoroczny

- Dobry Harry. Miło, że dzwonisz, przynajmniej nie musze słuchać jak Nick i Cap się kłócą o bzdety. Robią to przeszło godziny i ja z twoją mamą mamy już tego dość. – powiedział Tony

- To dobrze, że masz chwilę. – powiedział chłopiec

- Ok, o co chodzi. Peter mówił coś o jakieś aferze którą wywołałeś.- Stark przeszedł do sedna sprawy

- Już mówię tato. Pewien nauczyciel z eliksirów nie wierzy mi, że mam na nazwisko Stark i myli mnie z James’m, którego ja nawet nie pamiętam. Wykłóca się i to bo nie było go na uczcie powitalnej i nie wie nic bo ta Stara Koza ma sklerozę i mu nie powiedziała o zmianach jakie zaszły. Jesteśmy w drodze do gabinetu dyrektora aby on my to wyjaśnił. I pomyślałem, że chcesz o tym wiedzieć i być może mieć coś do powiedzenia. – powiedział Harry – I do tego nie wierzy mi, że mieszkam z tobą i mamą w Nowym Yorku, a nie z NIMI. – dodał

- Aż tak się czepia? – zapytał Tony

- Tak. – odparł Harry

- Harry! Co ja ci mówiłam! To, że z ojcem nie lubisz dyrektora szkoły, to nie znaczy, że masz go tak nazywać jak twój ojciec. – zdało się słyszeć kobiecy głos z pobliża

- Cześć mamo. Ciebie też miło słyszeć. – przywitał się chłopak

- Ale to jest Stara Koza. – powiedział miliarder

- Tony!!! To, że ty go tak nazywasz, nie znaczy, że nasz syn też tak ma! – słychać było ponownie kobietę

- Pep, daj już spokój. – odparł Tony węgla

- No dobrze, dobrze. Tym razem wam odpuszczę. – fuknęła Pepper  która pokazała się w końcu – A ty synku dobrze zrobiłeś dzwoniąc do nas.- dodała

- Tak Harry. A teraz smyku nie stresuj się, bądź spokojny i idź z profesorem Snape'm do Dumbledore’a. Poczekajcie tam na nas. Ja i mama za niedługo tam będziemy. Z miłą chęcią porozmawiamy sobie z twoim profesorem jak i z Dyrektorem. – powiedział Stark

- Dobrze tato. A za ile mniej więcej będziecie? - zapytał pierwszoroczny

- Poczekaj sekundę, zapytam twojego chrzestnego. – odparł miliarder – Będziemy za pół godziny synu. W tym czasie masz nie broić. Jasne? – dodał po chwili

- Jasne tato. To do zobaczenia później. – odpowiedział Harry
Wideo rozmowa została zakończona, a Harry zorientował się, że razem z Mistrzem Eliksirów stoją właśnie pod chimerą zasłaniającą wejście do gabinetu dyrektora.

- Wchodź już dzieciaku. Nie mam czasu abyś stał tu jak kołek. Dumbledore pewnie  już wie od tych cholernych portretów. – syknął Snape

Gryfon nic nie powiedział i wszedł po schodach, które odsłoniła chimera. Tak jak się spodziewali, Dumbledore już czekał na nich ze swoim obrzydliwym dziadkowatym uśmieszkiem, którego, o ironio, obaj nie trawili.

- Harry, Severus’ie spodziewałem się was. Jeden z portretów poinformował mnie o zajściu. – powiedział Dumbledore – Usiądźcie proszę, zaraz to omówimy. Harry jak na razie jesteś zwolniony z zajęć do czasu  lunchu. Severus’ie odwołałem już twoje zdjęcie z rana. Mam nadzieję, że jakoś to rozwiążemy. – dodał

- Dziękuję postoję. – odpowiedzieli równocześnie

- Moi rodzice są już powiadomieni. Będą tutaj za jakiś pół godziny. – dodał pewny siebie młody Stark

Mina dyrektora nieco zrzedła i nie uśmiechał się w tak wnerwiający sposób jak kilka sekund wcześniej. Nie w smak było mu, że miliarder pojawi się tutaj. Już raz miał z nim starcie, a po ostatnim razie miał dość tej całej jego żony, po tym jak zrobiła mu niezły wykład. Dlatego cisza panowała w gabinecie dyrektora jak makiem zasiał. Po kilkunastu minutach zza okna zdało się słyszeć hałas jak i bardzo głośną muzykę. Młody czarodziej w melodii rozpoznał ulubiony utwór swojego ojca, który ogłosił jego przybycie kiedyś na jakiejś imprezie. Dumbledore zatkał na chwilę uszy, Snape znów złapał się za nos, natomiast Harry wyszczerzył się pod nosem.

- O tata już jest. I nawet wcześniej. Pewnie mój kochany ojciec chrzestny nie mógł się oprzeć i jeszcze bardziej przyśpieszył Quingetta. – skomentował Harry rozbawiony

Starsi czarodzieje spojrzeli na niego ze zmrużonymi oczyma jakby chcieli ukrócić ekscytacji dzieciaka. Niespełna kilka minut później dyrektor szkoły wstał aby zejść na dół do chimery, lecz kiedy to zrobił drzwi od gabinetu otworzyły się z rozmachem godnym Mistrza Eliksirów. Wszystkie głowy osób i portretów  znajdujących się w pomieszczeniu odwróciły w tamtym kierunku. W progu stał nie kto inny jak Tony Stark we własnej osobie w swoim ulubionym granatowym  garniturze w prążki ze złotawą chusteczką w poszetce oraz swoich stylowych okularach z wbudowaną sztuczna inteligencją.

- Witam panów. – przywitał się ze swoją typową miną

Tuż za nim weszła piękna rudowłosa kobieta, bardzo elegancko ubrana. Snape na jej widok wciągnął powietrze zdziwienia.

- Lily? – szepnął Severus nie wiedząc czy to jawa czy sen

- Nie Snape. Nie jestem Lily Evans. Ale tak, jestem do nie bardzo podobna. Jestem Pepper, poznaliśmy się kiedyś na zjeździe naukowców w Londynie w sekcji biolchemii. – odpowiedziała pani Stark

Za nią weszło dwóch mężczyzn, którzy byli nie małą niespodzianką dla innych. Snape jak i Dumbledore na ich widok nie mogli się wysłowić.

Szlaban Potter! Ale ja nie jestem Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz