18.1

1.1K 73 14
                                    

Znajdowali się w skrzydle szpitalnym. Troje uczniów spało na łóżkach, a dorośli odpoczywali siedząc w pobliżu nich. Madame Pomfrey opatrywała skaleczenia odniesione w bijatyce razem z Lokim. Tony bawił się włosami syna mrucząc pod nosem, że Pepper będzie robić kazanie Harry'emu. Minerwa rozmawiała zaś z pozostałymi o kamerach i bezpieczeństwie. Jednak Steve wydawał się jakoś dziwnie nieobecny. Ciągle wpatrywał się w młodą Gryfonkę o puszystych lokach. Przysiadł obok niej na łóżku i zaczął bawić się jej włosami.

- Ej Rogers, co z tobą?

Zapytał Stark. Widział, jak kapitan przygląda się śpiącej nastolatce.

- Ona jest tak podobna do niej.

- Do kogo?

Tony był ciekawy. Gdyby ktoś go poprosił o sprawdzenie pokrewieństwa między dziewczynką a Rogersem, zrobiłby to natychmiast. Coś mu chodziło po głowie. Ta brązowowłosa panienka też mu kogoś przypominała. Była zbyt podobna do Nich.

- Ona... Ona wygląda jak... Jak Peggy. Wydaje się nią, ale nie tak do końca. Jej charakter i osobowość są...

- Są twoje.

Wtrącił się Banner.

- Wszyscy to zauważyli. Czy ty i ciotka Peggy, no wiesz, nie ten tego? Była wojna i czasem takie postanowienia idą w łeb.

Powiedział Tony. Trochę głupio mu było o to pytać, no to głównie Carter go wychowała razem z Jarvisami, to raz. A dwa wiedział, że Kapitan Ameryka był zbyt honorowy w tych sprawach, czytaj seks tylko po ślubie i był nieco wstydliwy w mówieniu o tym, to dwa. I trzy, tuż obok nich znajdowała się trójka dzieci, która w każdej chwili może się obudzić i usłyszeć o sprawach nie przeznaczonych dla dziecięcych uszu.

- Nie, ja nigdy bym nie... No... To znaczy... Był taki jeden raz przed ostatnią moją misją... My... Ja i Peggy... Ten dzień nie był przejrzysty dla nas obojga...

Powiedział Steve nieco zażenowany drapiąc się po czuprynie. Wszyscy dorośli widzieli zarumienione policzki kapitana Rogersa.

- I ten jeden raz najwyraźniej wystarczył. Jakiś czas temu panna Granger wspominała o swojej babci z Ameryki. Mówiła także o pewnym zdjęciu, które znalazła w starym albumie rodziców, a później nigdy więcej go nie widziała. Była to fotografia jej babci z czasów tuż po wojnie. Obok niej stał pewien przystojny blondyn i skradał jej całusa. Najwyraźniej jej matka coś z nim zrobiła.

- To zdjęcie?

Zapytał Steve wyciągając stare, wypłowiałe przetarte na brzegach zdjęcie, że widoczną kreską na od zgięcia, najwyraźniej wiele razy składane i rozkładane w tym jednym miejscu. Na fotografii widniała uśmiechnięta Peggy Carter. Siedziała na płocie przy jakiejś łące i śmiała się z czegoś co prawdopodobnie powiedzieli jej kompani. Tuż obok niej stał Steve Rogers w skórzanej kurtce, który nachylał się nad nią próbując ukraść pocałunek swojej ukochanej.

- Noszę go ze sobą cały czas. Czyli możliwe jest, że ta mała, odważna dziewczynka to moja wnuczka. Moja i Peggy.

Powiedział cicho Steve. Po czym rozbeczał się jak dziecko. Odkąd wydobyli go z lodu, myślał, że jest całkiem sam. A teraz istniała możliwość, że dziewczynka śpiąca teraz spokojnie na łóżku obok niego, jest jego rodziną, jego wnuczką.

- Jeśli mamy mieć pewność, trzeba zrobić badania DNA.

Odezwał się doktor Banner.

- Można też to zrobić z eliksirem pokrewieństwa. Severus z pewnością możne go uwarzyć.

Szlaban Potter! Ale ja nie jestem Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz