Prolog

3.4K 149 19
                                    

Severus Snape po raz pierwszy odkąd uczył w Hogwarcie nie był na Uczcie Powitalnej. Dlatego nie miał pojęcia, jakie zamieszanie zapanowało podczas Ceremonii Przydziału. A wszystko to przez jego krewnego, który akurat w ostatnim tygodniu musiał zejść z tego cholernego świata, pozostawiając mu – jako jedynemu ostatniemu z rodu Prince'ów – cały majątek i testament do odebrania w Gringottcie. Przeklęte Gobliny musiały wybrać dzień Uczty Powitalnej aby zaciągnąć go do banku na niemal cały dzień na odczytanie testamentu, podpisanie wszelkiej maści papierów dotyczących spraw z tytułem Lorda, aktami własności posiadłości oraz sprawdzeniu krypt. Zmęczony wszystkim Mistrz Eliksirów wrócił do Hogwartu dopiero po zakończeniu uczty tuż przed godziną policyjną. Dzięki prefektom zwołał wszystkich na powitalne spotkanie uczniów. W swoim nad wyraz bardzo krótkim monologu powitał wszystkich studentów jego domu i bez zbędnego gadulstwa przedstawił im swoje zasady. Zaraz po tym odprawił ich do łóżek i poszedł do siebie. Był tak zmęczony, że nie widział kiedy zasnął. Na szczęście była to jego nieliczna noc bez koszmarów z czasów wojny lub jego przeszłości. Następnego dnia wstał wyspany i rozpoczął dzień, który był w miarę spokojny jak trzy następne dni. Parę razy w tłumie na korytarzu widział młodego Potter’a, który wolał się trzymać dziewczyny z burzą bujnych kasztanowych włosów i wnukiem Augusty Longbottom. Na razie ku jego irytacji Potter nie zrobił nic aby zarobić szlaban, który chciał mu dać tak dla zasady. Im było bliżej piątku, a tym samym i kolekcji z rocznikiem klasy pierwszej w składzie Gryfoni i Ślizgoni, tym bardziej jego irytacja wzrastała do poziomu krytycznego. Oczywiście punkt krytyczny został osiągnięty w momencie gdy bliźniacy Weasley dla żartu przed malowali jego gabinet na żółto w kolorowe kropki. Wypadł wściekły z gabinetu dyrektora kiedy ten powiedział mu, że to nie szkodliwe i że zejdzie to do wieczora. Jak burza strzelająca piorunami szedł przez pusty korytarz na swoją kolekcję z pierwszorocznymi. Nagle z bocznego korytarza w biegu uczeń. Wpadł rozpędzony na niego przewracając siebie i jego na podłogę rozsypujący wokół książki pergaminy i kilka innych małych rzeczy. Wściekły jak Rogogon Węgierski Mistrz Eliksirów podnosząc się spojrzał na ucznia, który pospiesznie zbierał swoje zguby, gubiąc co chwilę inne, które upadły ponownie na podłogę. przed jego oczami w nią małe pierwszorocznych gryfon o czarnych, roztrzepanych na wszystkie strony świata włosach. Kiedy uczeń odwrócił się, czarne, bezwzględne oczy profesora spotkały się z jasnozielonymi, niczym Avada, oczami chłopca, które kryły się za grubymi szkłami okularów w czarnych, prostokątnych oprawkami. Od razu wiedział, że to był Potter, ponieważ na sam widok chłopca w wieku punkt krytyczny został przekroczony.

– Szlaban Potter! – ryknął Snape

Dzieciak niemal bezczelnie popatrzył niby zaskoczony, ale odważył się mu odpowiedzieć.

– Ale ja nie jestem Potter! – zawołał

Widoczna już pulsująca żyłka na czole mistrza eliksirów nie ma że w tej jednej chwili pękła z jego wściekłości.

– Kłamiesz Potter! Jesteś Potter. Wyglądasz i Jesteś bezczelny tak samo jak twój przeklęty ojciec James Potter. – warknął Snape

Dzieciak jeszcze bardziej zaskoczony spojrzał na niego przechylając głowę.

– James Potter? Ja nie znam żadnego James’a Pottera, a tym bardziej nie wiem jak on wygląda. Mój tata nazywa się Tony Stark. Jest amerykański biznesmenem właścicielem firmy produkującej rzeczy o najbardziej rozwiniętej technologii i jest też Superbohaterem. – powiedział chłopiec – A ja się nazywam Harrison Anthony Stark panie profesorze. – dodał

Po usłyszeniu tego co chłopak powiedział, Snape totalnie zbaraniał.

– Co? Wyjaśnij! – zażądał Snape

– Ale panie profesorze Snape lekcja... – zaczął czarnowłosy Gryfon

-  Nie obchodzi mnie to. Masz mi to w tej chwili wyjaśnić. – zażądał Nietoperz

Dopiero teraz za o sobie sprawę, że dzieciak nadal siedzi na zimnej podłodze.

Szlaban Potter! Ale ja nie jestem Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz