14.2

1.8K 103 8
                                    

Kiedy rodzeństwo Starków rozłączyło się z nimi, Hermiona, Fred i George wstali z kanapy w pokoju wspólnym i razem z Neville'm ruszyli w stronę portretu. Wybiegli na korytarz w stronę sali z transmutacji. Przebiegli przez klasę, a następnie zaczęli dobijać się do gabinetu McGonagall. Ta usłyszawszy natarczywe pukanie, wstała z fotela i ruszyła, aby otworzyć drzwi. Kiedy zobaczyła czwórkę swoich podopiecznych, i to przyjaciół młodego Starka, nakazała im wejść do środka szybko.

- Co was do mnie sprowadza? Mam nadzieję, że nic się nie wydarzyło. – powiedziała do uczniów

- Chodzi o profesora Snape'a. Dzwoniliśmy do Harry'ego i powiedział, że jest z nim bardzo źle. - zaczęła panna Granger

- Ale nie chcieliśmy dalej na ten temat rozmawiać w pokoju wspólnym, bo już za dużo inny uczniów na nas się gapiło. – powiedział Neville

- Więc przyszliśmy do pani... – zaczął Fred

- ... Bo Harry chciał też pani przekazać tę informacje. – dokończył George

- No a poza tym, nikt nam nie przeszkodzi. - wtrącił wnuk Augusty

- Dobrze. W takim razie pokażcie mi co przynieśliście ze sobą. – sapnęła Minerwa – A, jak widzę pan Stark udostępnił wam swój sprzęt? – dodała patrząc na przyniesiony komputer

Dzieci przytaknęły, położyły urządzenie na biurko profesor transmutacji i szybko z pomocą panny Granger włączyły go. Zrobili to w samą porę, bo już po chwili połączyli się ponownie i na nowo rozpoczęła się wideokonferencja.

***
Harry i Peter ponowili wideokonferencję z przyjaciółmi w towarzystwie wicedyrektor Hogwartu.

- Witam panowie. - przywitała się profesor McGonagall

- Dzień dobry. - odparli chłopcy

- Harry, co tam się wydarzyło? Miałeś nam opowiedzieć. - powiedział Neville

Harry szybko streścił im co się stało w gabinecie Dumbledore'a i jak się to skończyło.

- Teraz babcia i dziadek uzdrawiają profesora. A jakąś godzinę temu zawołali wujka Lokiego i do tej pory nikt z nich nie wyszedł. - powiedział Harry

- Panie Stark, miał pan nam powiedzieć dokładnie w jakim stanie znajduje się profesor Snape. Mam rację? - powiedziała McGonagall

-  Już mówię pani profesor. Mieliśmy najpierw dotrzeć do siedziby Avengers, a potem do Asgardu, ale zaczęło być coraz gorzej. Profesor Snape dostał ogromną temperaturę i płytko oddychał. Wujek Loki zrobił skan medyczny i wyszło, że...- powiedział młody Gryfon, ale urwał

- Ale co się stało Harry? - zapytała Hermiona

- Wujek Loki powiedział, że magiczny rdzeń profesora Snape'a zaczął się wypalać. I dlatego wezwaliśmy Heimdall'a aby zabrał nas Befrostem do Asgardu już w tamtej chwili. - odpowiedział Harry

McGonagall na tę informację w jednej chwili pobladła okropnie, a w następnej złapała dłonią usta, aby nie krzyczeć. Pięciorga Gryfonów wraz z Peter'em widząc takie załamanie u niej zrozumieli, że słowa prefektów nie były głupimi plotkami, a szczerą prawdą.

- Panie Stark, jak sytuacja wygląda teraz? - zapytała McGonagall kiedy uspokoiła się

- Na razie nic nie wiemy. Mogę się jedynie domyślać, że w tej chwili przeprowadzają jakiś rytuał lub więcej, skoro to tak długo trwa. – powiedział młody Stark

- Trzeba czekać. Dopóki któreś z nich nie wyjdzie, niczego się nie dowiemy więcej. – dodał Peter

Dziękuję panowie, że chociaż tyle się dowiedzieliśmy. – westchnęła Minerwa – Nie mogę uwierzyć, że Albus był do czegoś takiego zdolny. Mam nadzieję, że przez tę sytuację nie narobił sobie następnych wrogów. – dodała wstając i podchodząc do okna

Tym samym dała do zrozumienia, że uczniowie mają trochę czasu, aby porozmawiać o czymś innym ze swoim przyjacielem i jego bratem.

- Herm, a widział ktoś tę Starą Kozę jak wychodził ze skrzydła szpitalnego? – zapytał Gryfon

- Och, widziało go sporo osób. Większość uczniów, którzy byli na dziedzińcu powiązali to z tym co mogło się stać. - odparła Hermiona

A gdybyś widział jak Ślizgoni śmiali się do rozpuku. -  powiedział Neville

- Śmiali się, że Dumbledore podpadł któremuś z twoich rodziców tak bardzo, że dostał po ryju. - powiedział Gred

- I to w mugolski sposób. - zaśmiał się Forge

- On był tak zażenowany, że nawet na obiedzie się nie pokazał. - powiedziała Hermiona

- Najwyraźniej nasz kochany ... - zaczął jeden z bliźniaków

- Nietoperz ma więcej... - ciągnął drugi

Siły niż myśleliśmy. - dokończyli obaj

Wszyscy się roześmiali, nawet profesorka uniosła lekko kąciki swoich ust. Bracia Stark po jej zachowaniu zauważyli, że wcale nie przestała się martwić stanem Mistrza Eliksirów.

- Pani profesor, proszę się nie martwić, będzie dobrze. - powiedział najmłodszy książę

- Tak, babcia z dziadkiem i Lokim na pewno wiedzą co robią. - dodał Peter

- Poza tym damy znać, kiedy coś się będzie działo. - powiedzieli razem niczym rudowłosi bliźniacy Weasley

- Dziękuję panowie za te słowa otuchy. Pewnie panna Granger powiedziała wam, że profesor Snape jest w pewnym sensie ważną osobą dla mnie. – odparła Minerwa

- Wiemy pani profesor. – powiedział Harry

- I mamy nadzieję, że się z tego wyliże. – dodał Peter

Chwilę później wideokonferencja zakończyła się, a bracia oparli się na kanapie jeden o drugiego. Następnie oboje westchnęli, a młodszy z nich przytulił się do starszego. Po następnych dwóch godzinach, kiedy Harry zaczął przysypiać na ramieniu Pete'a, drzwi w końcu otwarły się. Loki wyszedł z sali medycznej, a następnie oparł się o nie ciężko dysząc ze zmęczenia. Tony i Thor zerwali się natychmiast ze swoich miejsc i ruszyli w jego stronę, aby pomóc mu dojść do kanapy. Bóg chaosu wymęczony usiadł obok chłopców. Przetarł dłońmi zmęczoną twarz, a Pepper podała mu szklankę z wodą, którą wypił natychmiastowo.

- Co z nim. - zapytała rudowłosa

- Żyje. Zdążyliśmy na czas. - odpowiedział Loki łapiąc oddech

- No ale dlaczego nie wychodzą? - zapytał Peter

- Wyszli już bocznym wyjściem prosto do komnat. Jest ulokowany w gościnnych, w tych naprzeciwko komnat Tony'ego i Pepper. - wysapał psotny bóg

- Czy możemy go zobaczyć? - zapytał Harry

- Tak, ale nie mówcie zbyt głośno. On musi teraz odpoczywać. - odezwała się za nimi Friga – A teraz chodźcie dzieci, tam porozmawiamy. Na pewno chcecie wiedzieć. - dodała

Królowa ruszyła w stronę skrzydła komnat, o których wspomniał Loki, a reszta powlekła się za nią.

***
Tym czasem w Hogwarcie pewna czwórka uczniów siedziała niecierpliwie nadal w gabinecie opiekunki ich domu. Kiedy wideokonferencja z ich przyjacielem skończyła się, profesor z transmutacji chciała wygonić młodych Gryfonów z powrotem do pokoju wspólnego. Jednak ta wyjątkowa czwórka była tak uparta, że w końcu dla świętego spokoju odpuściła im. Zgodziła się pod warunkiem, że zanim młody Stark odezwie się ponownie, ci mają zająć się odrabianiem lekcji, lub czymś pożytecznym. I tak po odrobieniu esejów, które mieli, bliźniaki Weasley zajęli planowaniem jakiegoś wrednego żartu, aby jeszcze podręczyć Dumbledore'a, Neville ćwiczył z McGonagall jakieś zagadnienia, które nie do końca rozumiał, natomiast Hermiona czytała, a jakże, "Historię Hogwartu". Żadne z nich nie chciało ruszyć się z owego pokoju, nie chcąc przegapić nadejścia następnych wieści.

Szlaban Potter! Ale ja nie jestem Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz