3

2.8K 132 20
                                    

Noc z piątku na sobotę dla małego Harry’ego była straszna. Już kolejną noc trząsł się z gorączki, bólu i strachu. Ta zdawała się być jedną z najgorszych bo jeszcze tak z nim źle nie było. Harry'emu wydawało się, że zaczyna mieć halucynacje z powodu gorączki, która go męczyła strasznie.

- Harry... – usłyszał jakiś delikatny głos

Po chwili poczuł jak coś go dotyka i lekko przytula.

- K..kim jesteś ? Czy to są już te halucynacje przy śmiertelnej wysokości gorączki? – szepnął Harry

- Harry...Moje kochane dziecko. Nie jestem halucynacja. Jestem twoją mamą. A dokładniej duchem, który przywołała twoja magia. – powiedział delikatny głos

Harry otworzył oczy na tyle ile mógł i zobaczył świetlistą postać kobiety, która delikatnie i czule obejmowała.

- Nie bój się kochanie. Ten koszmar już niedługo się skończy. – powiedział duch głaszcząc syna po głowie

Nasycenie magii Harry’ego było tak duże, że pozwoliło duchowi Lily być czymś materialnym by dotknąć swoje dziecko.

- Czy ja umieram? – zapytał chłopiec

Serce ducha Lily Potter ścisnęło się z żalu.

- Nie synku. Nie czas jeszcze na ciebie. Miałam na myśli, że twój prawdziwy tata idzie po ciebie. – powiedziała zjawa

- Ale... Jak to? – zapytał czy

- Twoim tatą nie był James. To Tony Stark jest twoim prawdziwym ojcem. James wiedział o tym ale przyjął cię jako swojego spadkobiercę. – powiedział duch

- Ale dlaczego teraz? Skąd on wie gdzie jestem? To ja nie jestem dziwadłem? – zapytał sześciolatek

- Dostał ode mnie list, który zaczarowałam dawno temu, kiedy byłam jeszcze przy tobie. Nie moje kochanie. Ty nigdy nie byłeś dziwadłem, ani niczym jak wyzywa cię Petunia. Jesteś najsłodszym i dobrym malcem  jakiego świat widział, a także wspaniałym czarodziejem. I nie martw się, Tony ma swoje sposoby aby cię znaleźć. – odpowiedziała zjawa Lily

Harry rozpłakał się cichutko i czując, że zjawa jest na tyle materialną, że nic przez nią nie przelatuje, przytulił się do niej.

- Mamusiu... – chlipnął  Harry

- Cii...Moje kochane słoneczko. Jestem przy tobie teraz. Choć nie mogę zostać tu długo, mój mały synku, to bądź pewny, że bardzo cię kocham i będę nad tobą czuwać cały czas. – powiedziała Lily całując go w gorące czoło

- Już musisz iść? – zapytał Harry

- Jeszcze nie kochanie. Mogę zostać jeszcze przez chwilę dopóki nie zaśniesz. Potem muszę już iść. – odparła Lily Potter

Przytuliła swojego synka mocno dając mu choć odrobinę ulgi w gorączce swoim zimnym ciałem ducha. Harry wtulił się w nią i kilka minut później, kiedy przeczesywała jego czuprynę, zasnął spokojnym snem.

- Och Tony. On jest tak samo inteligentnym dzieckiem ty czy ja. – westchnął duch Lily

Po raz ostatni ucałowała swoje dziecko w bliznę i po chwili rozpłynęła się w powietrzu. Jako znak, że na prawdę była z nim tej ciężkiej nocy pozostawiła mu mały prezent. Na szyi chłopca pojawił delikatny łańcuszek z malutką lilią w płomieniach. Był to ten sam wisiorek, który kiedyś dostała od Tony’ego, a w który kilka sekund przed śmiercią wlała swoją magiczną esencje. Tę samą, która chroniła jej dziecko...

Szlaban Potter! Ale ja nie jestem Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz