15.1

1.7K 96 13
                                    

Tym czasem w Hogwarcie pewna czwórka uczniów siedziała niecierpliwie nadal w gabinecie opiekunki ich domu. Kiedy wideokonferencja z ich przyjacielem skończyła się, profesor z transmutacji chciała wygonić młodych Gryfonów z powrotem do pokoju wspólnego. Jednak ta wyjątkowa czwórka była tak uparta, że w końcu dla świętego spokoju odpuściła im i pozwoliła zostać. Zgodziła się pod warunkiem, że zanim młody Stark odezwie się ponownie, ci mają zająć się odrabianiem lekcji, lub czymś pożytecznym. I tak po odrobieniu esejów, które mieli, bliźniaki Weasley zajęły się planowaniem jakiegoś wrednego żartu, aby jeszcze podręczyć Dumbledore’a, Neville ćwiczył z McGonagall jakieś zagadnienia, które nie do końca rozumiał, natomiast Hermiona czytała, a jakże, “Historię Hogwartu”. Żadne z nich nie chciało ruszyć się z owego pokoju, nie chcąc przegapić nadejścia następnych wieści. Komputer przyniesiony przez młode lwy nadal włączony leżał na biurku nauczycielki, gdy ci byli zajęci sobą. Dochodziła pora kolacji, ale nikt z nich nie miał ochoty iść do Wielkiej Sali. Dlatego profesor McGonagall poprosiła jednego ze szkolnych skrzatów, aby ich posiłek dostarczyć do jej gabinetu. Kolację zjedli w milczeniu, czasem tylko odpowiadając na konkretnie zadane pytanie. Po posiłku, kiedy talerze zniknęły, czwórka uczniów wraz z wicedyrektor usiadła przed kominkiem z kubkiem ciepłej herbaty. Aby choć trochę rozładować ciężką atmosferę, bliźniacy Weasley zaproponowali, aby ich opiekunka domu opowiedziała im o swoich latach jako uczennica Hogwartu. We czwórkę rozsiedli się na miękkich poduchach, a Minerwa rozpoczęła swoją opowieść o jej młodych latach. Zaciekawieni słuchali jej jak to było, kiedy ona sama była w ich wieku, czego lubiła się uczyć i jakie psoty robiła jako uczennica tej zacnej szkoły. Ta sytuacja w obecnej chwili wyglądała tak absurdalnie, że Hermiona patrząc w płomienie cicho parsknęła śmiechem. Pozostali popatrzyli na nią ze zdziwieniem.

- Co cię tak bawi panno Granger? - zapytała nauczycielka

- Obecna chwila w tej sytuacji i myśl, która pojawiła się w mojej głowie pani profesor. Ona jest tak absurdalna, że nie mogłam się powstrzymać. - odpowiedziała młoda Gryfonka czerwieniąc się

- Czy możesz rozwinąć swoją myśl? - powiedziała profesorka

- Cóż... Jak pani tak opowiada o swojej młodości, a my tutaj siedzimy na poduszkach...  To poczułam się, jak w chwili, kiedy babcia opowiada swoim wnukom o swoich dawnych latach, siedząc z nimi w salonie przed kominkiem. - odpowiedziała cicho

- Tęsknisz za swoimi dziadkami, prawda? - zapytała opiekunka Gryffindoru

- Tak. Ale prawie ich nie pamiętam. - odparła dziewczyna wpatrując się w kubek

- Chciałabyś nam o nich opowiedzieć? - zapytał jeden z rudzielców

- Jak się o tym mówi to jest lepiej. - dodał drugi

- Może i macie rację. - westchnęła kasztanowłosa - Byłam bardzo mała, kiedy ostatni raz widziałam moich dziadków od strony taty. Pamiętam tylko wiejską okolicę gdzieś w Yorkshir. Moja babcia Ana, zawsze robiła coś pysznego, jakieś placki albo konfitury i soki, które dostawaliśmy na zimę. Albo zbierała kwiaty z pobliskiej łąki i razem z nią plotłam wianki. Dziadek z kolei zawsze majstrował coś w ogrodzie przy drzewach owocowych. Pamiętam, nawet jak raz zapylał kwiaty pędzelkiem, bo pszczół nie było, a potem pod koniec lata zbieraliśmy je. Odeszli zanim skończyłam sześć lat. - dodała

- A z twoimi dziadkami od strony mamy? - zapytał Neville

- Prawie w ogóle ich nie znam. Wiem tylko, że pochodzą z Ameryki. Podobno na babcię wołali Peggy i że brała czynny udział w II Wojnie Światowej. Nie mam pojęcia czy nadal żyje. Znalazłam kiedyś jej fotografię w albumie mojej mamy. Stała uśmiechnięta w towarzystwie wysokiego blondyna, który próbował skraść jej pocałunek. Widziałam to zdjęcie tylko raz, bo mama najpierw na mnie nakrzyczała, a później schowała go gdzieś, gdzie nie mogłam znaleźć. – odpowiedziała Hermiona 

- A co z twoim dziadkiem? – zapytała Minerwa

- Nie wiem. Nie wiadomo co się z nim tak naprawdę stało. Podobno zginał lub zaginął podczas wojny. Nawet nie wiem, jak miał na imię. Domyślam się, że był to ten mężczyzna z fotografii. Kiedyś jak o to zapytałam, to mama krótko powiedziała tylko, że mąż mojej babci nie był jej ojcem. - opowiedziała cicho młoda Gryfonka

Po tym pozostała trójka uczniów opowiedziała coś na temat swoich dziadków, gdzie profesor z transmutacji dodawała jakieś zabawne anegdoty o tych, których kiedyś znała. Z biegiem czasu zrobiło się późno, uczniowie robili się zmęczeni i zaczynali przysypiać w gabinecie profesorki. W momencie, kiedy już miała zagonić uparciuchów do ich dormitoriów, rozległ się dźwięk połączenia na wideo rozmowę. Wszyscy zerwali się na nogi i podbiegli odebrać połączenie.

Szlaban Potter! Ale ja nie jestem Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz