56

629 21 16
                                    

Seher :

Słyszałam głosy słyszałam lecz nie mogłam otworzyć oczu chciałam lecz nie potrafiłam słyszałam głos Yaman'a każde jego słowo starałam się zapamiętać.

Yaman:

Poczułem to poczułem, że mnie ścisnęła delikatnie ale to robiła naprawdę diametralnie się otrząsnąłem otarłem łzy i wziąłem ją na ręce.

- Żyje mówiłem że żyje !!!

Wsadziłem ją do samochodu i odjechałem na szczęście nie daleko jest szpital wpadłem do jego wnętrza trzymając ją na rękach.

- Moja żona miała wypadek - mówię a co innego mam powiedzieć.

Lekarze podbiegli z noszami i zabrali ją na sale a ja znów czekałem przed drzwiami czekałem na cud. Czekalem długo bardzo długo.. W pewnym momencie lekarz wyszedł z grobową miną podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy mówiąc.

- Przykro mi pańskiej żony nie dało się utorować moje kondolencje.

Patrzyłem zaszokowany krzycząc do niego:

- Przecież ścisnęła moja rękę delikatnie ale ścisnęła !!!

- Rozumiem pana smutek ale nie może pan na mnie wrzeszczeć.

Złapałem go za szyje i przybiłem w ścianę:

- Chce ją zobaczyć chce się z nią pożegnać - mówię rozgoryczony puszczam go.

- W tej chwili to nie możliwe - mówi i odchodzi szybko.

A ja upadam na kolana i wyje : dlaczego ona ? Dlaczego ?!! Zapłacą mi za to zapłacą mi za to, że odebrali mi jedyna osobę która kocham!!!

Do szpitala wpadają rodzice Seher jej ojciec podchodzi do mnie i macha mi przed oczami ręka. Ale ja jak bym był w transie nie ruszyłem się na centymetr. Gdy matka Seher zaczęła mnie szarpać spojrzałem na nią mówiąc:

- Przepraszam miałem ją chronić...

Jej rodzice zrozumieli wszystko matka Seher zemdlała. Ojciec stał oparty o ścianę i trzymał się za serce mówiąc: „moja piękna córka odeszła". Wstałem i ruszyłem do pokoju pielęgniarek:

- Gdzie ten szuja !

- Przepraszam pana tu nie można wchodzić jak do siebie a poza tym o kim pan mówi ? - pyta.

- O tym śmieciu co zabił moja żonę !!!

- A jak żona się nazywa ?

- Kirimli - mówię.

- Seher Kirimli ? - dopytuje.

- Tak to moja żona.

- Chce ją pan zobaczyć ? - pyta.

- No kurwa a po huj bym tu przyszedł !!! - wkurwiłem się niepotrzebne pytania.

- Proszę się uspokoić albo każe pana wyrzucić ze szpitala ! - podniosła głos.

- Wie pani co najwyżej może pani zrobić ?

- Hm?

- Gówno a teraz kurwa prowadź do mojej żony!!

Ruszyła przez korytarz bez słowa a ja wlokłem się za nią jak na śmierć. Stanęliśmy przy kostnicy szpitalnej a mnie aż słabo się zrobiło. Moja Seher tam za drzwiami leży taka zimna. Bez życia... moja ukochana, mój kwiatuszek.

Pielęgniarka wyszła i wpuściła mnie do środka podeszłem bliżej i odsłoniłem jej twarz.

- Kurwa jego mać to nie moja Seher !!!! - wrzeszczę wybiegając z pomieszczenia.

- Jak to ! Seher Kirimli pisze w papierach.

- To musi być jakiś błąd moja księżniczka żyje. Żyje. Żyje ludzie ona żyje !!!!.

Nie potrafiłem okiełznać szczęścia otarłem oczy z łez i ruszyłem za pielęgniarką. Która widocznie była tak samo zszokowana jak ja od razu podeszłem do rodziców Seher.

- Pańska córka żyje - mówię ojcu Seher.

Który ze szczęścia aż mnie przytuli mówić:

- Wiedziałem, ze z tobą będzie bezpieczna wiedziałem.

- Idę się dowiedzieć w której jest sali.

Ruszyłem w znanym mi kierunku zauważyłem lekarza który oznajmił mi, że Seher nie żyje. Podszedłem do niego lecz od razu zaczął się tłumaczyć.

- Przepraszam bardzo pana na kłopoty i nie potrzebny smutek. To zbieg imion i nazwisk przepraszam bardzo.

- Gdzie moja żona !

- Piętro pierwsze numer pokoju to 19.

- Dzięki.

Ruszyłem do rodziców Seher podeszłem do nich i spojrzałem w oczy jej matki. Patrzyła na mnie z czystą nienawiścią.

Opiekunka mojego syna - Yaman & SeherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz