Let's run away

752 37 34
                                    

Moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe ze zmęczenia. Opierałam głowę o chłodną szybę zmuszając się aby nie zasnąć. Mimo tego co wykrzyczałam do Draco przed wyjazdem, wciąż kłębiła się we mnie mała nadzieja, że jednak do mnie przyjdzie.

Chciałam żeby przyszedł jak dawniej, kiedy cały pociąg już spał a nasze rozpalone ciała łączyły się w jedność. Kiedy na niebie było widać tylko gwiazdy i księżyc a my patrzyliśmy przez okno podziwiając ich piękno.

W końcu po całym wyczekiwanym czasie drzwi od przedziału rozsunęły się a w nich ustał... Marco.

- Marco jest cisza nocna, obudzisz ich... - wyszeptałam przewracając oczami.

- Przyszedłem sprawdzić jak się trzymasz. Wszystko dobrze? - zapytał ze zmartwieniem.

- Byłoby dobrze gdybyś mnie nie obudził. - burknęłam mając nadzieję, że w końcu pójdzie.

Marco westchnął i odpuścił.
- Przepraszam. Już idę, Dobranoc. - wyszeptał po czym zasunął za sobą drzwi.

Po całej nocy moja nadzieja, że zobaczę jeszcze Draco wygasła.

Nie zjawił się. Ani razu.

***

Nastał mglisty poranek. Rosa osadziła się na trawach a szare niebo przepuszczało kilka promyków słońca. Chłodny wiatr otulał moją skórę.

Dojechaliśmy na peron 9 i 3/4. Za każdym razem gdy kończyłam szkołę przyjeżdżali po mnie rodzice, teraz miałam wrócić sama.

Przycisnęłam się przez tłum czarownic i popędziłam do wynajętego samochodu, zostawiając Marco z tyłu. Gdy wsadził nasze kufry do bagażnika, usiadł z przodu i odpalił auto.

- Przepraszam za to co się wydarzyło w Hogwarcie. Jest mi strasznie głupio. - powiedział gładząc mnie po dłoni.

Westchnęłam i kłamiąc, że ,,wszystko już dobrze" rozkazałam mu jechać do najbliższej kliniki aborcyjnej.

- Co? Jednak chcesz je usunąć? - zapytał zszokowany. - Ale... dlaczego?

- Zbyt mnie to przerosło. Nie dam sobie rady. - wyjąkałam łapiąc się za skronie.

Mam już wszystkiego dość.

- Sophie ale ja bym ci pomógł... zastanów się jeszcze.

Otarłam łzy które zaczęły spływać z moich oczu.
- Miałam całą noc aby się nad tym zastanowić. Jestem w stu procentach pewna.

Marco na te słowa tylko niechętnie przytaknął głową i ruszył w stronę miasta.

Chmury zaczynały gęstnieć razem z ruchem ulicznym w Londynie. Mijając stare kamienice i kawiarnie w końcu, po długiej podróży zaparkowaliśmy przed nowoczesną kliniką.

Marco przytulił mnie i zapytał ostatni raz czy jestem pewna. Gdy odpowiedziałam, że jestem gotowa, złapaliśmy się za ręce i weszliśmy do środka.

Pomieszczenie było kompletnie białe. Jasne ściany, podłoga, a nawet meble. Jedyny kolor jaki można było w nim zauważyć to zielone rośliny porozstawiane w każdym zakamarku.

Mijając pudełko pełne prezerwatyw i poczekalnię, podeszliśmy do recepcji aby odebrać formularz do wypełnienia.

- Przyniosę Ci coś do picia. - westchnął Marco wskazując na wielki dystrybutor wody na końcu korytarza.

𝑀𝑢𝑑𝑏𝑙𝑜𝑜𝑑 ; 𝑑.𝑚 | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz