We are still teenagers

710 48 41
                                    

Spojrzałam mu w oczy. Na jego twarzy pojawił się strach a ręce które obejmowały moją dłoń zaczęły się pocić.

- Jesteś tego pewna? - zapytał unikając mojego wzroku.

- Spóźnia mi się okres. - odpowiedziałam biorąc głęboki wdech aby nie zalać się łzami.

Draco nic nie odpowiedział. Siedział obok w ciszy, którą zagłuszały krople spływające z niedokręconych kranów i imprezy w pokoju wspólnym.

- Nie chcesz mi nic powiedzieć? - zapytałam z przerażeniem w głosie. - Nawet nie próbujesz mnie pocieszyć w jakikolwiek sposób tylko siedzisz i się nie odzywasz.

Liczyłam na jakieś słowo wsparcia. Że powie mi, że wszystko będzie dobrze albo chociaż przytuli. Nie zrobił żadnej z tych rzeczy.

- Draco! - krzyknęłam próbując złapać z nim kontakt wzrokowy. - Powiedz coś!

- Co chcesz teraz zrobić. Urodzić je? Ja nie jestem gotowy na dziecko. - odpowiedział w końcu podnosząc się z ziemii.

- A co mam zrobić? Ja też nie jestem na to gotowa ale nie mam wyboru. - powiedziałam patrząc jak krąży po pomieszczeniu.

Blondyn chodził w kółko chowając twarz w dłoniach. W końcu zatrzymał się i odsłaniając ją stanowczo stwierdził;

- Usuńmy je.

Nie mogłam uwierzyć w słowa które w tej chwili wypowiedział.

- Draco, to jest dziecko. Nasze dziecko. - powiedziałam wbijając w niego wzrok. - Mówisz o tym, jakby to była nic nie znacząca rzecz.

- Jesteśmy jeszcze nastolatkami. Co będziesz w stanie mu zaoferować? Musisz utrzymywać swoją matkę i siostrę a co dopiero dziecko. - burknął patrząc na mnie jak na małą, bezbronną dziewczynkę.

W tej chwili mocno ścisnęłam pięści. Wstałam, i stając przed nim oraz zważając na powagę sytuacji powiedziałam;

- Choć nie wiem co się stanie, świat może walić mi się pod stopami ale ja je wychowam. Z tobą czy bez ciebie.

Draco na te słowa prychnął lekkim śmiechem.

- Nie rób tego. Jeszcze przyjdzie czas na dziecko.

- Przyjdzie czas na dziecko? A może po prostu nie chcesz wychowywać dziecka szlamy, co? - zaczęłam stojąc przed nim twarzą w twarz.

- O czym ty teraz mówisz Sophie? - zapytał marszcząc brwi.

- O tym, że jesteś ze mną tylko dlatego, żeby zdenerwować swoich rodziców. - odpowiedziałam z nadzieją, że wyprze się tych słów.

Żeby zrobił chociaż to, skoro już porzucił swoje nienarodzone dziecko.

- Marco ci to powiedział? - zapytał przechylając jeden kącik ust w górę.

- Czyli to prawda. - powiedziałam powoli cofając się do tyłu.

Związanie się z tym chłopakiem to był najgorszy błąd mojego życia. To już zbyt wiele.

- Nie chce Cię znać. - prychnęłam czując jak w moich oczach zbierają się łzy. - Wynoś się stąd!

- Sophie... - jęknął wyciągając ręce w moją stronę.

- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęłam po czym wybiegłam z łazienki.

Mimo chaosu który dział się w mojej głowie, wiedziałam, że popełniłam najbardziej odpowiedzialną i dorosłą decyzję w moim życiu.

Urodzę dziecko i wychowam je najlepiej jak potrafię.

𝑀𝑢𝑑𝑏𝑙𝑜𝑜𝑑 ; 𝑑.𝑚 | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz