Gray irises

2.7K 89 81
                                    

- Niestety będziesz musiała nadrobić ten rok nieobecności w Hogwarcie. Robimy to tylko dla twojego dobra abyśmy mieli pewność, że wyjdziesz z naszej szkoły z pełną wiedzą. Draco został odpowiednio ukarany i ma zakaz zbliżania się do ciebie. Życzę Ci powrotu do zdrowia Sophie i widzimy się za kilka dni - powiedziała do mnie Profesor McGonagall.
Świetnie. Będę chodzić do 5 klasy co znaczy, że nie będę mieć już lekcji z moimi przyjaciółmi. Rok w plecy. I to wszystko przez tego egoistycznego dupka. Pewnie ma gdzieś to, że prawie przez niego umarłam.

Kilka dni później
Sophie wstawaj! Musimy niedługo wyruszać na peron! - krzyczała do mnie mama z kuchni.
Lekkie smugi światła przenikały przez firanki w moim pokoju. Czuje się jakbym była w zupełnie obcym miejscu. Zawsze gdy nadchodził nowy rok szkolny nie mogłam się uspokoić ze szczęścia, a teraz czuje pustkę. Nie wiem co się ze mną dzieje. W końcu przemogłam się żeby wstać, wzięłam prysznic, ubrałam się i zaciągnęłam swoją walizkę po drewnianej podłodze korytarza. Przede mną znajdowały się drzwi do pokoju mojej siostry. Tak dawno z nią nie rozmawiałam... Nawet nie odwiedziła mnie w szpitalu. Zeszłam po schodach i zobaczyłam stół pełen naleśników, gofrów i innych pyszności.
- Gdzie Sierra? Nie przyszła na śniadanie? - Zapytałam rodziców.
- Jeszcze nie wróciła. - Odpowiedziała z zakłopotaniem mama.
Nie zadawałam więcej pytań. Im mniej wiem, tym lepiej śpię. Ona też się mną nie interesuje.
* * *
Do zobaczenia skarbie! Powodzenia! - Krzyczeli rodzice.
Posłałam do nich sztuczny uśmiech i zasunęłam
okno pociągu.
- Sophie, widać, że coś nie gra. Dowiedziałaś się czegoś? - zapytała Hermiona.
- O czym miałam się dowiedzieć? - Zapytałam, na co Ron wysłał wymowne spojrzenie do Hermiony.
- Oh, nie wiem, po prostu wyglądasz tak ponuro jakby coś się stało - odpowiedziała szybko z zakłopotaniem Granger.
W trakcie podróży Hermiona Ron i Harry jak co roku omawiali swoje sprawy. Lubiłam o tym zwykle słuchać, w końcu Harry jest wybrańcem, ale tym razem nie miałam na to ochoty i zasnęłam.
Pociąg do Hogsemade jedzie dość długo, w końcu to wiele kilometrów. Przez to, że zasnęłam w ciągu dnia obudziłam się gdy na zewnątrz zapadł już mrok i wszyscy w pociągu spali. Cisza której tak bardzo potrzebowałam. Zero rozmów, śmiechów, krzyków tylko dźwięk jadącego pociągu i deszczu obijającego się o szyby.

Stwierdziłam, że pójdę rozprostować nogi i się trochę rozejrzę. Chciałam odwiedzić moich Krukonów, którzy byli w innym przedziale. Po drodze zamyśliłam się i wpadłam do przedziału Ślizgonów. Wszystkie twarze skierowały się na mnie.
- Co tutaj robisz? Nie wiesz, że jest cisza nocna? Na dodatek to nie twój przedział. - Zasyczała do mnie Pansy. Gdy się podniosła z siedzenia zauważyłam za nią Draco który także się obudził. Jego widok wzbudził we mnie dreszcz. Od chwili wypadku, nie czuje odrazy do tego czarodzieja, ale tym razem strach.

Gdy nasz wzrok się znowu spotkał, ujrzałam te same oczy które patrzyły na mnie przed tym wydarzeniem. Zrobiło mi się niedobrze.
- O Boże dziewczyno obrzygałaś moją szatę, będziesz to prała ty szlamo! - Pansy krzyczała na mnie i zaczęła się do mnie zamachiwać. W ostatniej chwili Malfoy złapał jej rękę i mocno przycisnął, tak, aby nie mogła nią poruszać.
Pansy wyglądała jakby to ją podnieciło.
- Co ty robisz Draco? Nie widzisz co ona zrobiła?! - Dalej krzyczała oburzona.
- Zejdź mi z drogi Pansy. - powiedział Draco bez jakichkolwiek uczuć.

Gdy nagle wstał zauważyłam jak się zmienił od ostatniego razu. Jest o wiele wyższy, bardziej zbudowany, a jego twarz nabrała ostrzejszych rys. Był ubrany w czerń.
Podczas mojego analizowania go, nie zauważyłam, że wpatrywałam się tak w niego przez 2 minuty bez przerwy. A on we mnie.

𝑀𝑢𝑑𝑏𝑙𝑜𝑜𝑑 ; 𝑑.𝑚 | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz