,,I will be your peace of mind" [18+]

1.4K 49 9
                                    

- Zrób parę kółek kieliszkiem do jajek. - powiedział Marco stawiając rzecz na stół. - Na sto procent będziesz miała to na egzaminie praktycznym.

Po kilku ruchach różdżką zadowolona opuściłam przedmiot z powrotem na miejsce.

- Dziękuję, że chcesz poświęcać mi swój czas na naukę. - powiedziałam do chłopaka spoglądając na to co robi.

- Nie ma za co. Dla ważnych mi osób jestem w stanie się poświęcić.

- Już drugi raz mówisz mi, że jestem ważna. Zaczynam powoli w to wierzyć. - zaśmiałam się siadając na łóżko.

- Teraz zmieniaj kolory tego kubka. - powiedział stawiając go na stół.

- Jest już 22, cholernie chce mi się spać... - wyjąkałam łapiąc za różdżkę po czym zaczęłam czarować.

Po kilku machnięciach różdżką, Marco w końcu zaczął pakować rzeczy do kufra.

- Chyba należy nam się przerwa? - zapytał gdy włożył ostatnią rzecz i zamknął skrzynię.

- Przerwa? To jeszcze nie koniec? - zapytałam zdezorientowana.

- Mam dla ciebie niespodziankę. Może dzięki niej trochę się zrelaksujesz. - powiedział pokazując swój szeroki uśmiech. - Zamknij oczy i na mój znak będziesz mogła je otworzyć.

Lekko skrępowana zrobiłam to o co poprosił i czekałam. Nie mam teraz ochoty na żadną niespodziankę a jedyne czego pragnę to sen.

- Możesz otworzyć oczy. - powiedział jego ciepły głos.

Gdy to zrobiłam przed moimi oczami ukazał się magiczny las.

- Czy to... iluzja? - zapytałam rozglądając się wokół siebie aby zachwycać się widokami.

Chłopak przytaknął przyglądając się swojemu dziełu.

Otaczały nas ogromne drzewa, liście oraz bujne, kolorowe rośliny. Przez gęste pnącza przedostawały się promienie słońca a ciepły wiatr lekko otulał moją bladą skórę.

- Musisz mieć potężne moce, przecież nie wielu to potrafi. - westchnęłam podchodząc do tropikalnych roślin.

- Podoba Ci się? - zapytał Marco oddalając się.

- Bardzo... Gdzie idziesz? - krzyknęłam w stronę kamiennej ścieżki którą szedł.

- Zobaczysz. - powiedział wyciągając do mnie dłoń.

Lekkim krokiem zbliżyłam się do chłopaka i ustałam w miejscu. Nie wiem czy powinnam to zrobić, lecz coś we mnie pękło i po chwili zawahania lekko ją złapałam. Zaczęliśmy iść przez las nasłuchując się śpiewom ptaków. Było tu tak cicho i spokojnie.

- Czemu wyjechałaś do Hogwartu nic mi nie mówiąc? Nie wiedziałem co się dzieje. - powiedział w pewnej chwili.

- Właśnie... miałam Cię za to przeprosić. Głupio wyszło. - wyjąkałam patrząc na niego z żalem.

- To przez ten list od Draco, tak? - zapytał posyłając do mnie lekki uśmieszek.

- To nie tak, po prostu... stałam się bardzo impulsywna i sama do końca nie wiem co robię.

- Zauważyłem. Zauważyłem też, że w wasza relacja nie jest zbyt... zdrowa. W kółko się kłócicie i sprzeczacie... nie masz czasem tego dość?

Marco ma racje. Nasz związek jest pełen chaotyczności i jest dość burzliwy. Ale takie są nasze charaktery... może faktycznie tak nie powinno być.

- Nie. Kocham Draco takim jaki jest, kłótnie tylko coraz bardziej zbliżają nas do siebie. - burknęłam mimo lekkiej niepewności co do moich słów.

W tym momencie Marco zrobił krok w przód stając naprzeciwko mnie. Spojrzał głęboko w moje oczy i złapał za moją drugą dłoń.

- Ja byłbym twoim spokojem. - zaczął pewnie na co lekko się wzdrygnęłam. - Tego potrzebujesz teraz w swoim życiu. Wiesz jak jest ciężko, sama mówiłaś, że gubisz się w swoich myślach. Ja jako jedyny próbuję Ci pomóc. Draco jako twój chłopak, robi to?

Zabrakło mi słów. Czy on próbuje się do mnie zbliżyć mimo tego, że jestem zajęta?

Nagle rozległ się dźwięk otwierania drzwi. Cała kraina oraz ścieżka i dźwięki rozmazały się a na jej miejsce pojawił się ciemny pokój.

Spojrzałam w stronę wejścia. Mogłam się spodziewać kto tam będzie stać.

Szybko puściłam dłonie Marco i podeszłam do drzwi.

- Draco właśnie kończymy naukę, co tutaj robisz? - zapytałam patrząc jak zaczyna napływać na jego twarz złość.

- Chyba co on tutaj robi? Szczególnie o tej porze? - krzyknął ruszając w kierunku Marco.

- Draco, spokojnie! On mi tylko pomaga w nauce, nic więcej! - wykrzyczałam próbując go zatrzymać.

- Spokojnie. Właśnie miałem zamiar wyjść. - powiedział Marco jakby nic się nie stało i wyszedł.

Lekko kiwnęłam do niego ręką na pożegnanie i z niepokojem obróciłam się w stronę blondyna.

- Dość tego. Nie podobał Ci się kochany Draco? Nie ma sprawy, powróci ten z przed roku. Chociaż tak bardzo dla Ciebie próbowałem się zmienić. - powiedział z powagą chociaż kątem oka widziałam jak zaciska pięści.

- Draco, to nie tak... - zaczęłam lecz przerwał mi łapiąc mnie szybkim ruchem za szyję. Wbił zimny jak lód wzrok w moje źrenice i wysyczał przez zęby;

- Dalej się nie nauczyłaś? Na kolana.

Już raz tak było, lecz nie sądziłam, że ponownie usłyszę te słowa. Moje nogi zaczęły mimowolnie się uginać a w krótkiej chwili kolana opierały się na zimnych kafelkach pokoju.

- Do buzi. - wyszeptał patrząc na mnie z góry.

Na jego twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji. Mimo to, wiedziałam jak rozwścieczony był. Złapałam za jego pulsującego kutasa i nie opierając się włożyłam go do buzi.

Nie był delikatny jak zawsze. Tym razem zaczynało brakować mi tchu a tępo jakie narzucał sprawiało, że powoli zaczynałam się dławić.

- Tego chciałaś, Sophie? Takiego mnie? - wysyczał kiedy z moich oczu zaczęły wypływać łzy.

Gdy to zauważył kazał mi wstać, więc posłuchałam stosując się dalej do jego zaleceń.

- Od teraz słuchasz się mnie. - zaczął powoli zdejmując moją koszulkę. - Nie będziesz robiła niczego, co mi nie podpasuje... - ciągnął swoją wypowiedź powoli zdejmując mi spodnie.

Mój oddech pogłębiał się, stał się ciężki i głośny. Gdy już stałam przed nim całkowicie naga czułam się tak bezbronna i uległa.

Podniosłam lekko wzrok. Zauważyłam jak patrzy na moje ciało rozsuwając jedną ręką swój krawat. Żądza jaka opanowała jego ciało sprawiła, że stał się jeszcze bardziej seksowny niż przedtem.

Rozpinając powoli swoją koszulę, podszedł aby zepchnąć mnie na łóżko. Opierając kolano pomiędzy moimi udami mocno złapał za moje nadgarstki.

- Będę Cię pieprzyć tak, żebyś wiedziała do kogo należysz.

Czułam się jak sparaliżowana. W życiu nie spodziewałam się, że spodoba mi się Dracon którym kiedyś gardziłam.

Złapał za swojego twardego kutasa i szybkim ruchem włożył go w wilgotną przestrzeń między moimi nogami. Moje ciało odruchowo wzdrygnęło się, lecz silnie je przetrzymywał abym się nie poruszała. Od samego początku zaczął poruszać się mocno i szybko. Moja skóra zaczęła płonąć od tego, jak bardzo go pragnęłam. W pewnym momencie zatopił swoje usta w moich. Nasze wargi poruszały się łącząc nasze nierówne oddechy. Wszystko było tak chaotyczne i impulsywne. Tak jak my i nasz związek. Jesteśmy jednym, wielkim chaosem.

𝑀𝑢𝑑𝑏𝑙𝑜𝑜𝑑 ; 𝑑.𝑚 | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz