Od autora: Dostałam/em parę recenzji, które bardzo mnie ucieszyły :D Więc, napisałem/am kolejny rozdział. Część fabuły mam już zaplonowanem, więc wystarczyło ją tylko ubrać w słowa. Szybko piszę. Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodoba :) Przeczytaj i się przekonaj
Harry Potter niestety nie należy do mnie. Wszystkie postacie związane z nim i jego światem należą do J.K.Rowling.
Od tłumacza: Gdy udostępniam ten rozdział, właściwie nikt jeszcze tej książki nie czyta, ale wiem, że trzeba czasu, i ważna jest moja motywacja, więc ja również życzę wam miłego czytania!
(o゜▽゜)o☆
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Jednak wrócił. I wybrał całkiem głupi moment, aby to zrobić.
Siedziałem sobie pod drzewem na szkolyn boisku, w czasie przerwy. Czytałem oczywiście i nagle usłyszałem gwałtowny wystrzał. Chwilę mi zajeło uświadomienie sobie, że to był ten jego huk.Bez podnoszenia wzroku znad książki, już wiedziałem, że stoi obok mnie.
- Wróciłeś? - wymamrotałem, przewracając stronę.
- Oczywiście. Czy nie powiedziałem, że tak zrobie? - mogłem usłyszeć lekko arogancki ton, w jego głosie.
-Mm. No chyba tak. I nie myśl, że zapomniałem o moim pytaniu - ostrzegłem, starając się by mój dziecięcy głos brzmiał groźnie, i ponosząc porażkę - Czemu mieszkam z tymi... jak o nich mówiłeś? Mugolami?
Poczułem, że drgną niekomfortowo - Ah. Tak. Widzę, że masz dobrą pamięć. - brzmiał jakby krzywił się mówiąc to - No dobrze. Mówiąc wprost zabiłem twoich rodziców.
Czas jakby się na moment zatrzymał.Z niecierpliwością czekałem na powrót mężczyzny, a tu takie coś. Ale chwila...
- Nie.. oni umarli w wypadku samochodowym. - Powiedziałem, marszcząc brwi, i spoglądając na niego.
Opierał się niedbale o pień drzewa, ze skrzyżowanymi rękoma i stopą opartą o korę. Spojrzał na mnie z góry, podnosząc brew - Czy to było ci wmawaiane? Nie, ja ich zabiłem. Nigdy się niezastanawiałeś skąd masz tą bliznę?
Chwilkę się zastanawiałem. Jeśli się nad tym pomyśli, to na też dali mi wymówkę wypadku samochodowego. Kłóciłem się, że jeżeli dwoje dorosłych nieprzeżyło wypadku, to i również nimowlak nie mógł. Zarobiłem za to w twarz i parę dni zamknięcia w komórce pod schodami. Ale mi miłość.
Przypomniało mi się, że czekał na odpowiedź - Tak.. wydaje mi się, że tak. W takim razie skąd się wzieła? Nóż? - Przypominał typa, który zadźgał by kogoś na śmierć. Albo, coś związanego z ostrymi przedmiotami. Może zabójca używający siekiery?
Parskną śmiechem, który wydawał się dla niego.. jakby obcy. Dziwne. - Nóż? Nie użyłbym czegoś tak czasochłonnego jak nóż. Nie, użyłem zaklęcia. Avada Kedavra - słowa brzmiały niesamowicie znajomo - Po trafieniu padasz martwy.
Huh. Ciekawe. Przerażające jak diabli, ale ciekawe - To nie bolało, prawda? - zapytałem, deliatnie zmartwiony o moich martwych rodziców.
Wzruszył ramionami - Raczej nie. Padasz martwy w ułamku sekundy, więc nie miałbyś zbyt dużo czasu aby poczuć ból. Jednak ja.. - urwał, rzucając mi brudne spojrzenie.
Skrzywiłem się na niego - Robisz się tajemniczy - stwierdziłem zirytowany - Skąd się wzięła ta blizna?
Wydawał się dość zdenerwowany tym pytaniem - Próbowałen rzucić to głupie zaklęcie na ciebie, ale odbiło się, i uderzyło mnie - rzucił. Nie mam do niego pretensji. Zostać pokonanym przez bobasa.. oh, co za ironia.
- Czekaj, przecież nie jesteś martwy - Zwróciłem uwagę, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Bo taka była.
Popatrzył się na mnie - Oczywiście, że nie jestem martwy! Podjąłem kroki aby mieć pewność, że nie umrę jeśli moje ciało zostanie zniszczone. Byłem czymś jak duch, przez parę lat, dopóki niedawno nie odzyskałem swojego ciała. Oczywiście nie jest tak zdrowe jak wcześniej - wskazał na swoją chorowitą twarz.
- Rozumiem. - odpowiedziałem sucho - A więc w jaki sposób klątwa się odbiła? Myślałem, że zabija cię, gdy tylko w ciebie uderzy.
Wyglądał na skonsternowanego - Nie.. nie jestem pewien - powiedział powoli - Dumbledore wierzy, że to ofiara twojej matki stworzyła ochronę związaną z krwią--
- Wo ho ho, zwolnij trochę - przerwałem mu - Ofiara matki? Umarła dla mnie? Kim jest Dumbledore i co to ochrona krwi?
Westchnął i dał mi szybkiego streszczenie - Twoja matka nie chciała zejść z drogi. Błagała o twoje życie, i powiedziała mi żebym zabił ją zamist ciebie. Głupia ale odważna. I co ironio, to zadziałało. Ochrona krwi jest nawiązywana gdy ktoś poświęci swoje życie dla życia kogoś innego, w imie miłości. Nakłada to ochrone przeciw osobie, która zabiła ofiarę.
Mrugnąłem, niepewnie kiwając głową - Aha.. a kim jest Dumbledore?* Brzmi jak jakaś pszczoła czy coś..
Jego lewe oko drgneło, jakby nie wyjątkowo nie chciał poruszać tego tematu. Niemniej jednak mi odpowiedział. - Albus Dumbledore jest przywódcą Jasnej strony, i dyrektorem Hogwartu. Oh, tak. Ja jestem przywudcą Ciemnej, wyjaśnie ci to później. Hogwart jest szkołą, do której prawdopodobnie pójdziesz gdy skończysz 11 lat, aby nauczyć się magii. W każdym razie, twoi rodzice walczyli dla Jasnej strony, więc zostawł cię z twoimi krewnymi aby utrzymać ochronę krwi.
Dzwonek nagle zadzwonił, a dzieciaki dookoła mnie zaczeły wchodzić do klas. Westchnąłem i wstałem przytłoczony tymi informacjami. To za dużo jak na jeden raz.
- Więc.. - powiedziałem, otrzepując ziemię z moich zadużych dżińsów - Ta ochrona wyraźnie nie działa. Stoisz sobie tutaj i byłeś już w domu. Możesz mnie zabić w każdym momencie. Dubledore brzmi jak idiota.
Odwróciłem się, odchodząc i nie zauważając jego uśmiechu. I dobrze, bo nie był to najładniejszy widok. Odwróciłem się jeszcze na chilę w pół drogi.
- A właśnie, wrócisz? - spytałem, mając nadzieję, że w moim głosie nie słychać nadzieii. Pomimo, że przez niego moi rodzice nie żyją, to miło jest mieć z kim porozmawiać o tym dziwacznym, nieznanym świcie. Pozatym byłem trochę samotny.
Posłał mi rozbawiony uśmieszek i skiną głową - Wrócę za kilka dni - po czym machną na mnie ręką - Już leć do klasy. Nie możesz być przecież niedoedukowany, prawda?
Rzuciłem mu zirytowane spojrzenie, złapałem książkę mocniej i wszedłem do szkoły. Nawet nie zauważyłem, że nikt nie zdawał się widzieć go, gdy rozmawialiśmy.
CZYTASZ
Fighting Back
FanfictionUwaga! To opowiadanie narazie jest zawieszone. Tłumaczone było przeze mnie 4 lata temu i osobiście teraz jak na nie patrzę to uważam że jest beznadziejne. Czytacie na własne ryzyko Sześcioletni Harry, spotyka lorda Voldemorta, w krytycznym momencie...