Od autora: Dzięki za wyświetlenia ludziska :D
Voldie ma swoje podejrzenia, o tym, że Harry jest horkruksem, ponieważ chłopak potrafi rozmawiać z wężami, a Nagini tak bardzo go lubi. Nie jest jeszcze pewien, prowadzi badania w głębi swojego gabinetu. :P
Voldemort w końcu zabierze ze sobą Harry'ego, obiecuję , ale pomysł, który chce zrealizować nie jest taki prosty: „Czy chciałbyś ze mną mieszkać?". Nie to bardziej... złożone.
Tak, zwolennicy Voldemorta wiedzą, że wrócił. Świat czarodziejów jeszcze nie wie, ale Dumbledore ma swoje podejrzenia.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Byłem dziś, w całkiem dobrym humorze. Wszystkie moje obowiązki już wykonałem, a ponieważ Pani Figg nie było i niemogłem zostać sam w domu...
Poszliśmy do parku!
Tak, cała rodzinka. Plus ja. Dostałem specjalne instrukcje, o "nie zrobieniu niczego dziwacznego. Poprostu baw się jak normalne dziecke, jeżeli wogule można cię tak nazwać". No tak. Właściwie kogo obchodzi co oni sobie mówią? Byłem w parku tylko raz, więc zamierzałem, wyciągnąć jak najwięcej z tej wizyty.
Aktualnie, siedziałem na huśtawce. No właściwie, to się na niej huśtałem. Nigdy nie myślałem, że mogę być tak wysoko! Petunia popychała Dudleya parę stóp dalej, ale ja potrafię to robić samodzielnie. jedyne co msisz robić, to odpowiednio machać nogami.
Doszedłem najwyżej jak mogłem, i skoczyłem. Dziwne... mrowiące uczucie mnie ogarneło. Potem zrozumiałem, że utrzymuje się w powietrzu za długo. Wylądowałem, delikatnie parę stóp dalej. To nie powinno być możliwe. Chyba więc, użyłem mag-
- Ty mały dziwau! Jak śmiesz robić te... te czary! W dodatku publicznie! Jesteś dokładnie jak twoja niepotrzebna-matka... - Mówiła, i mówiła. Szczerze, czy ona nie rozumie, że ja jej nie słucham?
Opuściłem wrok, podczas gdy ona szarpała mnie za ramię. Huh. Była całkiem silna jak na kogoś tak-
Poczółem ostry ból na policzku, a mój wzrok padł nagle w innym kierunu. Właśnie mnie uderzyła. Ona nigdy mnie nie uderzała! To zasze był Vernon, albo Dudley, a Petunia rzucała mi zwykle złe spojrzenia...
-Słuchaj mnie gdy coś do ciebie mówię! - sykneła, nie zdając sobie sprawy, że wiele osób słuchało. I patrzyło. Nie żeby coś zrobili.
Podniosłem brew, próbując oprzeć się pokusie, pocierania piekącego policzka. Pozwoliłem, by moja zimna maska opadła, i rzuciłem jej najbardziej wściekłe spojrzenie, na jakie mogłem się zdobyć. Ku mojemu zaskoczeniu, Petunia cofneła się odrobinę, zanim wróciła do siebie.
- Nie patrz się ta na mnie! - wrzasneła, chyba nieświadoma wielu gapiów.
Zacisnąłem zęby, wpatrując się w nią mocniej. - Albo co? Znowu mnie spoliczkujesz? Bo szczerze to mam to w dupie! - Splunąłem, ze złośc – A teraz dlaczego nie wrócisz do swojego ukochanego synwczka? Wygląda na to, że potrzebuje aby ktoś go popchną.
Zamrugała i wpatrzyła się we mnie w szoku, zanim jej uścisk na moim ramieniu osłabł, po czym mnie puściła cofnęła się. Nie odrywała wzroku ode mnie, cofając się, po czym odwróciła się, aby popchnąć Dudleya. Który wyglądał na równie zszokowanego.
Zauważyłem Vernona przy ławce. Wzdrygnąłem się, na widok jego wściekłej twarzy. Cholera. Będe musiał za to zapłacić...
Westchnąłem i podszedłem do lasu znajdującego się obok parku. Zamierzałem siedzieć tam dopuki mnie nie zawołają. Gdy zniknąłem z pola widzenia ludzi siedzących w parku, rzuciłem się do biegu. Biegłem tak, aż dotarłem do polany, po czym usiadłem na dużej skale na skraju. Była całkiem gładkia. Ze złością potarłam obolały policzek, podciągając kolana do klatki piersiowej. Chciało mi się teraz płakać. Teraz, gdy o tym myślę, moje oczy są trochę wilgotne...
CZYTASZ
Fighting Back
FanfictionUwaga! To opowiadanie narazie jest zawieszone. Tłumaczone było przeze mnie 4 lata temu i osobiście teraz jak na nie patrzę to uważam że jest beznadziejne. Czytacie na własne ryzyko Sześcioletni Harry, spotyka lorda Voldemorta, w krytycznym momencie...