Od autora: cieszy mnie, że wydajecie się lubić historie :D Przeczytaj i oceń
Harry Potter i wszystkie postacie z nim związane nie należą do mnie.
Od tłumacza: Już jestem w domu, choć będe jeszcze wyjeżdżać w ciągu tych wakacji ^^ Jeżeli moje tłumaczenie się wam podoba to zostawiajcie gwiazdki i komentarze :p
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
( Parę dni później )
Dom Toma ( albo ' dom jego okropnego ojca ' , jak sam przyznał ) był ogromny.Ma on tyle pokoi, że jeszcze nie zdążyłem zwiedziłem ich wszystkich! Portrety potrafiły mówić, co ah... delikatnie mówiąc zszokowało mnie, gdy usłyszałem je poraz pierwszy.
Skrzaty domowe miały własną, małą kuchnię, w której właściwie mieszkały jako, że sypiały przy piecach. Nie były tak dziwne jak z początku przypuszczałem, choć niektóre trochę za bardzo chciały mi pomagać. Według mnie Tinky była najlepsza.
Na zewnątrz, obok ciemnego lasu i starej szopy, znajdował się straszny cmentarz. Nie byłem jeszcze w żadnym z tych miejsc. U podnuża wzgórza znajdowało się też Mugolskie miasteczko, ale nie czułem potrzeby aby się tam udać.
Tak ogólnie to uwielbiałem nowy dom.
Dostawałem posiłki, mogłem brać prysznic, miałem własny pokój, a nawet własne ubrania. No to były raczej szaty. Były bardzo komfortowe, mimo, że czułem się w nich jak dziewczynka, o czym nie zapomniałem wspomnieć Tomowi. Czarne z butami ze smoczej skóry. Całiem ekstrawaganckie.
Wracając do mojej historii. Siedziałem właśnie przy ogromnym stole w jadalni, czekając na jakąś specjalną ucztę. Tom wyjaśnił, że to po to by przedstawić mnie jego Śmierciożercom, by nie zabili mnie odrazu. Tak, jasne. Chciał się tylko mną pochwalić.
Szaty są chyba najlżejszymi rzeczami, jakie kiedykolwiek nosiłem. Czujesz się, jakbyś w ogóle nic na sobie nie miał, co jest niesamowicie niekomfortowe w pokoju pełnym ludzi. Szaty jak zwykle były czarne, ale w różnych miejscach miały srebrną podszewkę. Jak Tom mógł sobie na to pozwolić, nigdy się nie dowiem.
Byłem całkowicie otoczony przez dorosłych w drogich ubraniach. Niektórzy w szatach, niektórzy w koszulach. Ciągle posyłali mi śmieszne/wściekłe spojrzenia, prawdopodobnie dlatego, że siedziałem na prawo od Toma na samym szczycie stołu. Ups.
Tom odchrząknął z powagą i uprzejma paplanina natychmiast ustała. Wszystkie oczy skierowane były na niego, gdy wstał i zwrócił się do swoich niewolników. Znaczy się zwolenników.
- Moi lojalni Śmierciożercy. Wezwałem was tutaj dzisiaj na tę ucztę, aby ogłosić kilka ważnych rzeczy. – oznajmił rozkazującym, ale zimnym głosem. - Po pierwsze, ostatni nalot był ogromnym sukcesem. Siedmiu więźniów, z których wszyscy mają...
Po tym przestałem słuchać i odpłynołem. Wpatrywałem się w wzory drewna na stole. Próbowałem bezskutecznie policzyć liczne widelce, noże i łyżki porozrzucane dookoła mojego talerza. Wpatrywałem się w ścianę, liczyłem pęknięcia w suficie, a nawet zacząłem szukać czasu na rymowanie z „pomarańczowym". Raporty były błędne. Zawias w drzwiach zawiasy w drzwiach trochę rymowały się z kolorem pomarańczowym. *
Wtedy zdałem sobie sprawę, że Tom przestał mówić i wszystko ucichło. Unisłem głowę, żeby się rozejrzeć, a każda osoba w pokoju wpatrywała się we mnie. Albo z zainteresowania, rozbawieniem, lub poprostu mnie obserwowała. Ups. Musiał im właśnie powiedzieć o tym, że tu jestem. Wzruszyłem w myślach ramionami i skłoniłem się w udawanym salucie.
CZYTASZ
Fighting Back
FanfictionUwaga! To opowiadanie narazie jest zawieszone. Tłumaczone było przeze mnie 4 lata temu i osobiście teraz jak na nie patrzę to uważam że jest beznadziejne. Czytacie na własne ryzyko Sześcioletni Harry, spotyka lorda Voldemorta, w krytycznym momencie...