🌼 10 🌼

494 14 20
                                    

Śniadanie każdemu minęło w dziwnej atmosferze. Panowie dochodzili do siebie po wczorajszych hulankach z winem i miodem, Katarzyna nie mogła uwierzyć w to, co widziała w kuchni, Elżbieta rozmyślała nad tym, co zrobiła źle, że król prędko opuścił wieczerzę, a Maria próbowała znaleźć sposób, aby zwrócić jego uwagę. Na próżno. Jego myśli zajmowała tylko Jadwiga. Cały czas zastanawiał się nad jej słowami. Lękam się, że gdy naprawdę się zakocham, spotka mnie taki sam los jak ojca.. Naprawdę tak myśli? Biedna... Musi być taka samotna... Nie zwracał uwagi na nic dookoła. Posiłek był jedzony w niezręcznej ciszy.

***

Jadwiga musiała dojść do siebie po tym szalonym poranku. Jej codzienna rutyna została zaburzona, przez co nie wiedziała, co już zrobiła, a co nie. Śniadanie dla koni, sokołów, królików, Aleksandra, dla króla... Do stodoły, jak na razie, wejść nie mogła. Nie chciała skonfrontować się ze swoimi napastnikami.

Poprawiała pranie, które pozostawiła na deszczu. Omiotła wzrokiem podwórze,a ten padł na stojący na środku wóz. Suknie... Westchnęła ciężko. Będzie musiała sama wnieść skrzynię do środka, gdyż nikt ze służby się po to nie fatygował.

Z domu wyszedł jakiś człowiek i skierował się w stronę stodoły. Pewnie jakiś dowódca... Otworzył drzwi i ryknął na śpiących. Ci momentalnie zbudzili się i zaczęli zbierać swoje manatki. W końcu... Dowódca, odchodząc, uśmiechnął się zalotnie do Jadwigi. Ta zarumieniła się jeno i spuściła speszona wzrok.

W końcu na podwórzu zaczęło się robić tłoczno. Jadwiga uciekła, przez kuchnię, do góry, aby posprzątać po śniadaniu. Jak przeczuwała, jadalnia była pusta. Zbierała wszystko na tacę i już miała wychodzić, kiedy wpadła na króla. Uniosła przestraszona wzrok, a kiedy go rozpoznała, ukłoniła się zawstydzona.

- Wybacz, panie... - starała się nie patrzeć mu w oczy.

- To ty mi wybacz. Powinienem uprzedzić, że nie jesteś tu sama.

- Jeszcze ktoś zobaczy... - próbowała odejść, ale nogi odmawiały jej posłuszeństwa.

Jedyne, co zdołała zrobić, to odłożyć tacę z powrotem na stół.

- Nikt nie zobaczy - zapewnił - Wszyscy są na dole i nie ośmielą się pogonić króla - uśmiechnął się do niej.

- Ale powinieneś już wracać na zamek, pewnie czekają tam na ciebie obowiązki... - spojrzała mu nieśmiało w oczy.

Gdzie się podziała tamta wesoła i beztroska Jadwiga?

- Już mnie wyganiasz? Nawet nie pozwolisz mi się z tobą pożegnać?

- Królu...

- Jadwigo... Gdzie jest ta niewiasta, którą poznałem nad rzeką? Ta wesoła i bez zmartwień? Gdzie jest ta, przy której choć na chwilę mogłem ściągnąć brzemię korony?

Spojrzała na niego zdumiona. Podszedł do niej tak blisko, że prawie stykali się ciałami. Serce zaczęło jej trzepotać, a oddech przyspieszył. Ujął jej twarz w swoje dłonie i spojrzał jej głęboko w oczy. Jadwiga nie wiedziała, co zrobić. Zaczął przybliżać swoją twarz do jej twarzy. Starała się powstrzymać drżenie ciała. Przymknęła oczy i czekała. Jak w swoich marzeniach. Poczuła jego usta na swoim czole. Westchnęła cicho, czując jak ciepło jego warg rozchodzi się stopniowo po jej ciele i rozprasza niepotrzebne myśli.

- Jeszcze się kiedyś zobaczymy, obiecuję - wyszeptał - Żegnaj Jadwigo...

Odsunął się od niej i wyszedł bez słowa. Otworzyła oczy, czując chłód. Pieczęć, jaką zostawił na jej czole, piekła ją niemiłosiernie. Do oczu zaczęły napływać jej łzy. Gdzie jest ta niewiasta, którą poznałem nad rzeką? Ta wesoła i bez zmartwień? Gdzie jest ta, przy której choć na chwilę mogłem ściągnąć brzemię korony? Właśnie... Gdzie jesteś Jadwigo?

Ona JedynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz