|Oneshot| 🌼 Niespodzianka 🌼

415 14 10
                                    

- Musisz jechać? - spytała.

- Wybacz, najmilsza, ale tego wymaga ode mnie Królestwo - odparł - Muszę się tam pojawić, chociaż na chwilę - ujął jej twarz w swoje dłonie.

- Kilka tygodni, to nie chwila - powiedziała ze smutkiem i odeszła od niego, stając przy oknie.

Władysław westchnął ciężko. Fakt, że musiał opuścić żonę na jakiś czas nie napawał go optymizmem. Niestety, wojna wisiała w powietrzu, musiał zatem zaprowadzić porządki na Litwie. Nie uśmiechało mu się to zbytnio, gdyż miał ważniejsze sprawy jak zażegnanie tej wojny, czyli... Następca tronu. A takowy na pewno się nie pojawi, jeśli oboje będą w rozjazdach.

Podszedł do niej i objął ją od tyłu, splatając dłonie na jej brzuchu, a głowę opierając na jej ramieniu.

- Wrócę tak szybko jak tylko to możliwe, obiecuję - szepnął - A gdy wrócę, zabiorę cię do naszego myśliwskiego dworku i tam sobie odpoczniemy... - zakołysał nią delikatnie - Schowamy się przed wszystkimi... Będziemy sami...

- Obiecujesz? - odwróciła głowę w jego stronę.

- Obiecuję - szepnął i wziął ją w ramiona.

Jadwiga pisnęła przerażona i objęła rękami jego szyję. Ten poniósł ją do łoża i ułożył na pościeli. Zawisł nad nią, uśmiechając się. Pogładził rumiany policzek i zbliżył swoją twarz do jej twarzy. Jadwiga jednak nie wytrzymała i, chwytając go za kark, przyciągnęła do siebie i pocałowała namiętnie. Chciała się nacieszyć mężem, zanim ten wyjedzie. I nie zamierzała marnować czasu.

***

Następnego dnia

Ostatni raz poprawiała jego ciepły płaszcz. Tak naprawdę przedłużała moment wyjazdu, żeby jak najdłużej zatrzymać męża przy sobie. Nie lubiła jak wyjeżdżał. A już tym bardziej nie, jeśli istniało ryzyko, że może nie wrócić. A tak w tym przypadku było. Przełykała jednak tę gorycz z pokorą, w końcu przyjmując jego oświadczyny i na ślubnym kobiercu mówiąc mu sakramentalne "tak", zgodziła się na to i miała to na uwadze. Z drugiej strony, kiedy Władysław wracał, spędzał z nią jak najwięcej chwil, od wspólnych śniadań po namiętne noce... Zarumieniła się na tę myśl. Król pocałował ją w czoło i poprawił futrzaną czapę, którą miała na głowie. Kiedyś mu opowiadała, że sama upolowała sobie zwierzę na futro. I choć była na nią już odrobinę za mała, nie miała serca się z nią rozstawać. To był jej rodzaj pamiątki. Tłumaczyła się, że chce ją zostawić dla swoich przyszłych pociech.

- Wrócę prędko - szepnął.

- Żona będzie wyczekiwała twego powrotu, królu - spojrzała w jego ciemne oczy.

Złączył ich usta w pożegnalnym, długim i czułym pocałunku. W końcu oderwali się od siebie i Władysław dosiadł swojego konia. Orszak zaczął opuszczać dziedziniec. Zanim zniknął za zakrętem, posłał żonie ciepły uśmiech, na co ona mu pomachała. Kiedy podwórze było puste, Jadwiga odetchnęła głęboko. U jej nóg niezmiennie czuwał Aleksander. Zerknęli na siebie, na co królowa się uśmiechnęła. Jej towarzysz zawsze poprawiał jej humor. I tak było również teraz.

***

Już chciała nacisnąć na klamkę swojej komnaty, kiedy zakręciło jej się w głowie. Zachwiała się i prawie by upadła, gdyby nie refleks dwórek.

- Pani, wszystko dobrze? - zapytała zmartwiona Margit.

- Tak, tylko... - nabrała głęboko powietrza - Jakoś tak zakręciło mi się w głowie, zaraz mi przejdzie - wkroczyła powoli do środka.

Ona JedynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz