🌼 17 🌼

344 9 29
                                    

Wróciła do domu koło południa. Wciąż nie mogła otrząsnąć się z szoku po spotkaniu z dowódcą. Nawet nie znała jego imienia, a już chciał ją pojmować za żonę. Prychnęła pod nosem. Paradne... Wjechała na podwórze, rozsiodłała Dowódcę i odprowadziła go, wraz z całą resztą, na pastwisko. Aleksander nie mógł się doczekać powrotu swojej pani z miasta. Wyraźnie domagał się uwagi, jednak ta nie miała jej zbyt wiele, gdyż musiała szykować obiad, potem zająć się stodołą, aż w końcu zabrać się za swoją suknię. Jutro nie znajdzie dla niej zbytnio czasu, bo będzie musiała odebrać suknie od krawca, co zajmie jej prawie cały dzień. Westchnęła ciężko na tę myśl, ale czego się nie robi dla króla, prawda? W końcu to się najbardziej liczyło - spotka króla. Może zechce z nią zatańczyć, tak jak w jej marzeniach? Dumała sobie tak i prawie przypaliła gulasz, który dzisiaj szykowała. Weź się w garść, Jadwigo, niedługo go zobaczysz...

***

Kolorowe materiały były rozłożone na stole, ciesząc oko. Ona jednak nie potrafiła się zbytnio skupić na konkretnym kolorze, gdyż musiała stworzyć z nich suknię. Na pojutrze. Dostała od krawca kawałek w kolorze jasnego różu, krwistej czerwieni, wiśni, szmaragdu z czarnymi wzorkami, błękitu ze złotymi akcentami, delikatny materiał o barwie piasku i jeden w kolorze... Brudnej ziemi? Nie umiała tego inaczej nazwać. Był też czarny ze złotymi i czerwonymi ozdobami. Iście po królewsku... Dalej nie potrafiła uwierzyć, że krawiec dał jej to wszystko za darmo. Takie tkaniny! Pewnie kosztowały krocie, a on jej je tak po prostu dał. Kilka razy musiała dotknąć każdą z osobna, aby się upewnić, że one naprawdę tu są i nie znikają. Otrząsnęła się z tego zamyślenia. Aleksander niezmiennie towarzyszył jej w tych działaniach. Spojrzała na niego, a potem na tkaniny.

- No to do roboty, kochany - zakasała rękawy.

***

Szyć skończyła późno w nocy, ale była naprawdę zadowolona z efektów. Choć padała z nóg i jedyne, o czym teraz marzyła, to wygodne łóżko, to sposób w jaki prezentowała się suknia, wynagradzał wszystko. Potarła ręce i oparła je o biodra. Jej balowa kreacja prezentowała się naprawdę pięknie. Była dosyć skromna, ale to nie było przecież najważniejsze, tak? Nie za suknię król ma ją pokochać. Sama była wychowywana, że należy być skromnym, więc i tak zamierzała prezentować się na balu - skromnie i ładnie, bez zbędnej przesady. Sukienka była biała, do samej ziemi. Rękawy zrobiła z tego materiału w kolorze piasku, który, jak się okazało, delikatnie prześwitywał, co dawało naprawdę ładny efekt. Przy dekolcie, na spodzie spódnicy i rękawach przyszyła malutkie perełki, układające się w najróżniejsze wzory. Sukienka miała wcięcie w talii, dzięki czemu uwydatniała jej kształty. Nie była wymyślna, ani specjalnie rewelacyjna, ale jej się podobała. Gdyby jej ojciec żył, pewnie powiedziałby to samo i byłby z niej dumny. Uroniła małą łezkę na wspomnienie rodziciela.

Opadła ciężko na krzesło, czując jak ręce jej drętwieją. Aleksander podszedł do niej i położył jej łeb na kolanach. Uśmiechnęła się do niego blado i pogłaskała go za uchem. Wtulił się w jej dłoń, przymykając oczy. Jej powieki również opadały. Nie mogła jednak pozwolić na sen. Otrząsnęła się i wstała. Weszła na strych i po prostu padła na łoże, zasypiając.

***

Następnego dnia

Wyjechała przed świtaniem. Dowódca trochę się ociągał, gdyż zaczęły go pobolewać plecy, ale, jak na dowódcę przystało, zacisnął zęby i szedł posłusznie do przodu. Musiała się pospieszyć, aby odebrać suknie i jak najszybciej wrócić. Chciała zastanowić się nad swoim dokładnym wyglądem, uczesaniem, ewentualnymi dodatkami. Właśnie na to zamierzała poświęcić swój czas w podróży - na rozmyślanie jak będzie jutro wyglądać. Dzień zapowiadał się pochmurny, ale bez opadów. Wyjechała na pola. Wzięła głęboki wdech, czując rześkie i chłodne powietrze.

Ona JedynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz