|Oneshot| 🌼 Zatrute jabłko 🌼

305 7 8
                                    

Ten dzień zapowiadał się naprawdę cudownie. Słońce przyjemnie przygrzewało, jego promienie delikatnie muskało twarz, powodując szeroki uśmiech na twarzy Anny. Z samego rana wybrała się na targ, by zamówić nowe sukienki dla swojej małej córki i przy okazji spotkać się ze swoją przyjaciółką, Elżbietą.

Wychodziła właśnie od zaprzyjaźnionego krawca. Jej mąż, Ludwik, ofiarował mu swoją pomoc i mężczyzna jest im do dzisiaj wdzięczny, przez co mają nieustanne zniżki. Pożegnała się z nim i ruszyła na targ, w poszukiwaniu straganu Elżbiety. Po jakimś czasie dostrzegła ją, sprzedającą jabłka jakiejś starszej kobiecie.

- Elżbieto! - zawołała wesoło na jej widok.

Niewiasta odwróciła się w jej stronę i posłała jej uśmiech. Anna podeszła do straganu.

- Jak miło cię widzieć - rozpromieniła się.

- Ciebie również - odpowiedziała - Co cię sprowadza do miasta?

- Ah, wiesz, szłam zamówić parę nowych sukienek dla Jadwiżki. Mała rośnie jak na drożdżach - zaśmiała się.

Elżbieta blado odwzajemniła uśmiech. Nachyliła się, aby tylko Anna mogła ją usłyszeć.

- Kiedy zamierzasz mu powiedzieć? - szepnęła, wskazując głową na brzuch.

Anna pogładziła go, uśmiechając się pod nosem.

- Dzisiaj - spojrzała jej w oczy z ekscytacją.

Elżbieta wycofała się i pokiwała głową. Sięgnęła do kosza z jabłkami.

- Masz - podała jej - Na mój koszt. Dla ciebie i dla malucha. Na zdrowie - dodała.

- Oh, dziękuję ci bardzo - przyjęła podarek i schowała do torby - Do zobaczenia, z Bogiem!

Anna pożegnała się i poszła w stronę swojej klaczy, Arabelli. Pozwoliła jej ugryźć mały kawałek, po czym sprawnie na nią wsiadła i obie ruszyły w stronę domu. Klacz dreptała leniwie, a Anna zajdała się owocem. Kiedy został jej ogryzek, dała go Arabelli.

- Ludwik będzie zachwycony - pogładziła się po brzuchu.

Chciała zrobić swojemu mężowi niespodziankę. Pamiętała jak cieszył się na wieść o pierwszej ciąży. Nie mogła się doczekać, gdy powie mu o drugiej.

Zbliżały się do domu, kiedy Annę złapał niemiłosierny skurcz. Twarz jej pobladła, na czole pojawiły się kropelki potu. Zmrużyła oczy, krzywiąc się z bólu. Nie... Nie, nie to jeszcze za wcześnie, przecież... Żyły wyraźnie odznaczyły się na jej dłoniach, nabierając purpurowej barwy. Oczy jej poczerwieniały i zaczęły łzawić. Arabella nie czuła się lepiej. Zwolniła kroku, a w pewnym momencie aż kwiknęła z bólu, jaki poczuła w brzuchu. Anna nie zdołała wstrzymać krzyku. Miała nadzieję, że dzięki temu ktoś ją usłyszy. W końcu dom był tuż za zakrętem. Klacz zawyła z bólu i padła na ziemię. Niewiasta spadła z wierzchowca, turlając się i kończąc na brzuchu. Zmrużyła oczy, czując potworny ból w całym ciele. Przyłożyła dłoń w okolice łona, kiedy poczuła na palcach ciecz, a na ziemi zaczęła tworzyć się szkarłatna kałuża.

- Nie... - szepnęła cicho.

Po chwili zza zakrętu wybiegł ich ogrodnik, Piotr. Kiedy zauważył swoją panią w takim stanie, zawołał innych i rzucił się biegiem w jej stronę. Na jej skórze zaczęły pojawiać się małe, czerwone plamki, a cera przypominała śnieg. Piotr przeraził się i prędko wziął ją na ręce. Poniósł ją w stronę domu, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Jeśli to zaraźliwe, nie może narażać reszty. Wniósł ją do stodoły i położył na słomie. Wiła się z bólu, a z oczu płynęły jej łzy. Skurcz nie ustępował. Z każdą chwila czuła jak je traci. Swoje ukochane dzieciątko. W pewnym momencie ktoś złapał ją za dłoń. Otworzyła oczy i napotkała ciepły wzrok męża.

Ona JedynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz