|Oneshot| 🌼 I żyli długo i szczęśliwie (16+) 🌼

628 12 30
                                    

Na ten dzień wszyscy czekali z niecierpliwością. Odkąd tylko było wiadomo, kto zostanie żoną króla, przygotowania ruszyły pełną parą. Poddani szykowali miasta, wsie, stroili domy, ulice, zbierali zapasy na świętowanie, które zapewne będzie trwało długie tygodnie.

W zamku od rana trwał harmider związany ze ślubem i weselem. Służba ganiała po korytarzach, ochmistrzyni pilnowała wszystkiego osobiście, rozłożono dywany, ustawiano wazy z kwiatami, rozwieszano girlandy i świerkowe gałązki. Zamek był jeszcze piękniejszy, niż podczas balu. Niektórym zdawało się to niemożliwe, jednak służba, zmotywowana odpowiednio przez samego króla, umiała zdziałać cuda.

Jadwiga od rana została rzucona w wir przygotowań. Służki skakały wokół niej, ciągle coś mówiły, podnosiły na siebie głos. Czuła się tym wszystkim przytłoczona. Otuchy dodawała jej jedynie obecność Aleksandra. Leżał sobie swobodnie na łożu i drzemał. Stała przed lustrem, gdy służki pomagały jej założyć suknię. Zamówiła ją u tego krawca, który ostatnio pomógł jej z suknią na bal. Nie krył radości, gdy się dowiedział. Kreacja była naprawdę piękna. Miała kremowy odcień, a spódnicę ozdobiono tysiącami malutkich, kolorowych kwiatków. Góra sukni przylegała do ciała, ramiona były odkryte, rękawy z koronki sięgały aż po nadgarstki. Jedna ze służek właśnie dociągała sznurowania z gorsetu. Jadwidze już tchu brakowało, a ta nie zamierzała przestać.

- Wystarczy... - wysapała.

- Wybacz, pani, ale jeszcze nie mogę - odparła służka.

Kolejny raz szarpnęła mocniej sznurkiem, przez co ciało Jadwigi się zachwiało. Nabrała głęboko powietrza.

- Dosyć... - poprosiła kolejny raz.

- Pani...

- Dosyć, powiedziałam! - krzyknęła.

Służki aż podskoczyły.

- Wynoście się! Chcę być sama!

Te nie czekały i prędko opuściły komnatę. Jadwiga oddychała głęboko, próbując złapać powietrze. Aleksander, zaalarmowany krzykami swojej pani, zeskoczył z łóżka i podbiegł do niej. Ta wejrzała na niego przepraszająco.

- Wybacz, że przerwałam ci drzemkę.

Pies szczeknął zrozumiale. Jadwiga zaśmiała się i pogłaskała go za uchem. Podeszła do okna i przyjrzała się okolicy. Oplotła się ramionami, wzdychając ciężko.

- Aleksandrze... Jak ja do tego przywyknę? Do tego wszystkiego? Do służek, do bogactwa, do bycia... Królową i żoną. Do presji ze strony dworu... Tak bardzo chciałam dowiedzieć się jak naprawdę tutaj jest i proszę - odwróciła się do niego - Sama będę częścią tego życia.

Podeszła do łoża i usiadła na podłodze, nie dbając, że może pognieść suknię. Oparła się o ramę i wyprostowała nogi. Pies czym prędzej podszedł do niej i położył się obok, kładąc głowę w jej nogach. Uśmiechnęła się i pogłaskała go po głowie.

- Pomożesz mi się przygotować?

***

Opanasz pomagał założyć mu kaftan. Jeden z tych odświętnych. Dzisiaj król chciał wyglądać nienagannie. Co chwilę poprawiał włosy i pytał się łaziebnego jak wygląda.

- I jak? - zadał znów to samo pytanie.

- Wyglądasz, panie, jak król, który nie może doczekać się ślubu - odpowiedział.

- Bo tak jest. Chcę ją w końcu ujrzeć.

- To czemu do niej nie pójdziesz? - spytał Opanasz, zapinając guziki odzienia.

Ona JedynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz