Było już dosyć późno, ale obiecała Dowódcy dokładny i solidny masaż. Wróciła z sukniami po południu i od razu zabrała się za swoją pracę. Skończyła koło wieczora, tak jak przewidywała. Jutro miał odbyć się bal. Nie mogła się już doczekać. Czuła narastającą ekscytację, ale równocześnie wątpliwości. Jak ja się tam odnajdę? Przecież jestem zwykłą służącą, a oni? Tam będą sami możni, jak ja będę wyglądać pośród nich? Starała się odganiać te myśli. Powinna się cieszyć, w końcu taka okazja nie zdarza się często.
Masowała dokładnie grzbiet Dowódcy. Na początku wręcz uciekał od jej dotyku - tak bardzo bolał go kręgosłup. Martwiła się o niego, dlatego postanowiła dać mu kilka dni wolnego na regenerację, chociaż domyślała się, że nie wróci już do takiej pracy, jaką wykonywał. Smutno zrobiło jej się z tego powodu, ale zupełnie to rozumiała. Dowódca był już stary i powinien iść na zasłużony odpoczynek. Postanowiła wykonywać mu masaże dwa razy dziennie, rano i wieczorem.
Pogładziła ostatni raz jego grzbiet i wyszła z zagrody. Wszyscy dookoła już spali, nawet Aleksander. Weszła powoli na strych i położyła się, zmęczona, na łóżku. Teraz zaczynała odczuwać jak bardzo męczące i szalone były dla niej ostatnie dni. Wszystko ją bolało, ale ten wysiłek wynagradzał fakt, że jutro jedzie na bal i spotka się w końcu z królem. Z Władysławem. Przymknęła oczy, przypominając sobie jego troskę i czułość, odpływając powoli w sen.
***
Następnego dnia
Sala była naprawdę pięknie przystrojona. Wszędzie girlandy, wstęgi, gałązki sosnowe, kwiaty, ozdobne świeczniki, białe obrusy i tłumy gości, którzy przybyli na bal. Wszyscy mężczyźni ubrali swoje najlepsze i najschludniejsze kaftany, a niewiasty założyły najpiękniejsze suknie ze swoich kolekcji. Wszędzie było kolorowo, gwarno i pięknie. Jeno nad królem zdawały się wisieć czarne, deszczowe chmury. Siedział na swoim miejscu przy stole i, opierając łokcie o blat, wpatrywał się w gości, uporczywie szukając tej jedynej. Jego jedynej - Jadwigi. Przelatywał pustym wzrokiem po zebranych, mając nadzieję, że w końcu na nią natrafi. Wziął łyk wody ze swojego kubka, kiedy do jego uszu dotarł ten cudowny śpiew, który rozpoznałby wszędzie.
Skąd wiedzieć ma, że kochasz?
Że twoją jest i już?Rozejrzał się, aby ją ujrzeć, jednak nigdzie jej nie widział. Głos musiał mieć swoje źródło gdzieś indziej. Wstał z krzesła i, niezauważony, opuścił salę.
Skąd wiedzieć ma, że ją kochasz?
Szedł korytarzami, kierując się jej aksamitnym śpiewem. Słyszał go coraz głośniej. Ewidentnie prowadził go w stronę ogrodów.
Każdy chciałby żyć na pewno długo i szczęśliwie
Każdy poznać chciałby, czym prawdziwa miłość jest...Wyszedł na ogrodowe alejki. Miejscami na murach paliły się pochodnie, dając nikłe światło. Na niebie mieniły się miliony srebrnych gwiazd. Prawie biegł krętymi alejkami, chcąc jak najszybciej do niej dotrzeć. Poznawał tą drogę. Prowadziła do serca ogrodu - wielkiego, posadzonego dawno temu dębu. To drzewo, na początku swojego panowania zasadził jego ojciec, Olgierd. Chciał mieć tutaj jakąś cząstkę Litwy, którą pozostawił, aby rządzić z Krakowa.
Dotarł w końcu na miejsce. Ujrzał ją, stojącą przy drzewie i dotykającą zielonych liści. Słysząc jego kroki, odwróciła się do niego i obdarzyła uroczym uśmiechem. Miała na sobie białą sukienkę, podobną do tej, którą miała wtedy nad rzeką, z tą różnicą, że ta miała długie rękawy i była ozdobiona malutkimi perełkami. Włosy pozostawiła luźno opuszczone na plecy i ramiona. Wyglądała tak pięknie, że na chwilę odebrało mu mowę i zdolność ruchu.
CZYTASZ
Ona Jedyna
FanfictionOsierocona przez matkę i ojca Jadwiga, trafia pod opiekę macochy, która traktuje ją nielepiej od prostej służby. Choć ciężko pracuje, potrafi odnaleźć radość z życia. W przeciwieństwie do króla i wielkiego księcia Władysława, który szuka ucieczki o...