(Pov Kendra)
Rozpłynęliśmy się w cieniu i po chwili całą czwórką staliśmy w mieszkaniu Ronka.
- Jak?!
- Widzisz, drogi kuzynie, niektórzy są lepsi w magii, a niektórzy... gorsi.
- Herbatki? - Spytałam, podchodząc do szafki na kubki.
- Ja proszę. - Mój brat rozglądał się po kuchnio-salonie. - Ładnie tu masz.
- Dziękuję.
- Czy wy wszyscy powariowaliście?! - Wybuchnął Paprot.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Co się stało?
- Eee, no nie wiem... Na przykład porwaliście nas z Twierdzy i przeteleportowaliście nas do tej groty!
- Groty?! - Spytał oburzony Ronodin. - Wiesz ile ja tu urządzałem?!
- Usiądź sobie. - Zaproponowałam. - Zaparzę ci zioła na uspokojenie.
Srebrnowłosy obdarzył nas wściekłym spojrzeniem i usiadł na kanapie, krzyżując ręce na piersi.
Postawiłam kubki z herbatą na stoliku, i usiadłam koło mrocznego jednorożca, który objął mnie ramieniem.
- Prosimy o wyjaśnienia. - Powiedział Seth, sięgając po napój. - Jak wy w ogóle...?
- Powiedziałam wam, że nic nie pamiętam z wtedy, gdy byłam kotem. - Opowiedziałam wszystkie swoje kocie przygody.
- Ale dlaczego chodzisz z nim? - Spytał z odrazą w głosie Paprot. - On jest zły.
Ronodin skrzywił się.
- Nie lubię tego słowa. Tak samo jak dobry.
- Czemu? (Pewnie dlatego, że ja go nie lubię xD ~Autorka)
- Nic nie jest całkowicie dobre, albo złe. Wszystko ma swoje drugie dno. Nawet gdy ktoś wydaje się zły, w głębi serca może być dobry, i na odwrót. Czytałeś Harrego Pottera?
- Tak...
- Taki Snape, na przykład. Niby zły, a jednak dobry.
- Podwójny agent. - Zauważył Seth.
- Tak, można tak to ująć. Zepsuty z niespełnionej miłości. Ale zrobi wszystko by tą miłość udowodnić!
Paprot przewrócił oczami.
- Pierdolisz jak Afrodyta. - Stwierdził.
Ronodin westchnął.
- Podsumowywując, nie jestem zły.
- A ja go kocham. - Powiedziałam z przekonaniem.
- Dziękuję za wykład. Ale możesz teleportować mnie z powrotem do twierdzy? - Spytał oschle jasny jednorożec.
- Jasne. - Ciemny jednorożec pstrykną palcami, i jego kuzyn zniknął.
- Gdzie go wysłałeś? - Spytałam, widząc złośliwy uśmiech na jego twarzy.
- Trzynaście kilometrów od Twierdzy. Na czubek wysokiej i stromej góry. Koło jaskini zamieszkiwanej przez smoka.
Westchnęłam.
- Największego i najgroźniejszego smoka w okolicy?
- Nie no, nie uprawiam kuzynobójstwa. Kojarzysz Raxtusa?
- Yhym. - Przytaknęłam.
- To właśnie do niego.
- A ja? - Spytał zaklinacz cieni. - Co ze mną?
CZYTASZ
Baśniobór. Wszystko & nic.
RandomOne shoty i inne takie. Niech pierwsze rozdziały was nie zniechęcają, dopiero się uczyłam. ✓Wulgaryzmy ✓LGBT+ ✓To jest dziwne ✓Wspomniane sceny erotyczne (nie są opisane, aż taka dziwna nie jestem) Skoro ja nie mam osiemnastki, a to napisałam, to m...