Ostrzegam; nie jest słodkie i puchate. Wręcz przeciwnie
(Akacja dzieje się gdy Ronodin po raz pierwszy w Smoczej Straży porwał Papka. Ach, i załóżmy, że Paprot nie widział go od jego zniknięcia z Krainy, gdy Ronuś zaczął się parać z czarną magią)
*Paprot*
Zimno.
To było pierwsze co poczułem, gdy się obudziłem.
Potem poczułem ból. Moja ręka bolała, jakbym połamał sobie parę kości.
Ostatnie wydarzenia powoli pojawiły się w mojej głowie.
Napaść na Królestwo Wróżek.
Ronodin.
Otworzyłem uczy i usiadłem. Znajdowałem się w klatce jak dla zwierzęcia, co uznałem za dość okrutne, bo nawet cela u Sfinksa była bardziej cywilizowana.
Wokół mnie stały inne klatki, a pomieszczenie w którym się znajdywaliśmy było na tyle duże, że widziałem tylko jedną ścianę i zarys sufitu. Reszta zniknęła w mroku.
Oparłem się o kraty tak, aby cały czas widzieć drzwi znajdujące się na widocznej ścianie.
Całe zimno biło od podłogi. Była nieprzyjemna, brudna i lodowata. Wzdrygnąłem się i syknąłem.
Zerknąłem na swoją rękę, która z każdym drgnięciem bolała bardziej i omal nie zwymiotowałem.
Chyba faktycznie złamałem sobie parę kości.
Drzwi otworzyły się, oświetlając pomieszczenie światłem ognia. Ktoś z pochodnią wślizgnął się do środka.
Oczywiście, ja widziałem w ciemności dzięki magii. Ale gdy loch rozświetlił ogień, stwierdziłem że chyba po części jest to magiczna ciemność.
Z przerażeniem wpatrywałem się w nowo przybyłego, gdy tylko go rozpoznałem.
Ronodin.
Podszedł do mojej klatki, uśmiechając się upiornie.
Z przerażeniem patrzyłem, jak ściąga ze swojej szyi klucz na łańcuchu, otwiera drzwi klatki, wchodzi, po czym zamyka je za sobą. Gdybym mógł, cofnąłbym się jeszcze bardziej, jednak doskonale wiedziałem, że nie dam rady. Pręty klatki wbijały mi się w plecy, gdy próbowałem wtopić się w tło, byle jak najdalej od niego.
Podszedł bliżej. Poczułem jak pod powiekami zbierają mi się łzy, gdy przyjrzałem mu się uważniej.
Włosy jak zawsze, miał długie. Jednak teraz nie były srebrne. Były kruczo czarne.
Dorobił się blizny nad brwią, która upiornie błyszczała w świetle ognia.
Schudł i zbladł. Wyglądał jak nie ten sam jednorożec.
Jedno się w nim nie zmieniło.
Oczy.
Od urodzenia miał je czekoladowo brązowe (naradzałam się z siostrą, czy oczy mogą być czekoladowe XD ~Viki). Było to dziwne, bo był jednorożcem. Wszystkie inne unicorny miały niebieskie, lub szare tęczówki, a Ronodin miał brązowe.
Byłem zakochany w jego oczach. Gdy coś ode mnie chciał, wystarczyło że udało mu się złapać ze mną kontakt wzrokowy, a ja od razu się zgadzałem.
Inne jednorożce nabijały się z niego z powodu jego oczu. A ja zawsze go broniłem.
Dotknął mojego policzka z dziwnym uśmiechem. Wzdrygnąłem się i zerknąłem na jego dłoń.
- Witaj kuzynie. - Przywitał się chrapliwym głosem. - Boisz się. - Zauważył.
Byłem na tyle zdezorientowany, obolały i wyziębiony, że nie byłem w stanie osłaniać swoich myśli.
Zabrał rękę.
- Moi ludzie przez przypadek połamali ci parę kości. - Oznajmił jakby nigdy nic. - Jeśli pozwolisz, uleczę cię. Jak nie - wzruszył ramionami - to nie.
Ostrożnie kiwnąłem głową. Dotknął mojego ramienia, a po chwili ból ustał.
Nie mogłem wytrzymać patrzenia na niego. Zacisnąłem powieki, pozwalając paru łzom spłynąć po moich policzkach.
- No i czego ryczysz? - Spytał ozięble. - Przecież już nie boli.
Złapałem go za rękę.
- Ronodin... - Wyszeptałem słabo. - Dlaczego?
- Powodów jest wiele, ale o żadnym nie zamierzam ci mówić. - Wyszarpną dłoń.
Opuściłem głowę. Drgałem z zimna i płaczu.
Ronodin położył mi coś na kolanach, po czym wyszedł. Usłyszałem dźwięk zamykanego zamka, a drzwi od lochu się zamknęły.
Podniosłem głowę. Na moich nogach leżał płaszcz jednorożca, który przed chwilą miał na sobie.
Pozbawiony energii i chęci do życia, położyłem się na podłodze, używając płaszcza jako koca.
Po chwili spałem.
A teraz 0,5 rozdziału, który wrzuciłam tutaj, bo jest zbyt krótki żeby wrzucić go samego;
*Paprot*
Siedziałem na ziemi, łkając cicho. Do piersi przyciskałem ciało Kendry. Dobrze wiedziałem, że mi się przygląda.
Podszedł do mnie, a ja spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Dlaczego? - Spytałem słabo. - Dlaczego ona?
Prychnął z pogardą.
- Nie zasługiwała na ciebie. Musiała zginąć. Powinieneś być mój, tylko mój.
Pochylił się nade mną i pocałował. Byłem zbyt zmęczony i zrozpaczony, by protestować czy odepchnąć go.
- Pamiętaj. I wiesz gdzie mnie szukać. - Zniknął w chmurze ciemnego dymu.
Spojrzałem na twarz mojej ukochanej, zimnej i bez wyrazu.
- Kendra... - Spytałem sam siebie. - Czy Ronodin?
A tam, kiczowate wyszło ~ Vikimelka
CZYTASZ
Baśniobór. Wszystko & nic.
AcakOne shoty i inne takie. Niech pierwsze rozdziały was nie zniechęcają, dopiero się uczyłam. ✓Wulgaryzmy ✓LGBT+ ✓To jest dziwne ✓Wspomniane sceny erotyczne (nie są opisane, aż taka dziwna nie jestem) Skoro ja nie mam osiemnastki, a to napisałam, to m...