Powieść o kocie 2

613 34 15
                                    

Kendra otworzyła oczy i rozejrzała się. Nadal leżała na fotelu, jednak Rondonina nigdzie nie było. W łazience usłyszała odkręconą wodę. Czyli pewnie się kąpie.

Wykopała się spod kocyka i zeszła na podłogę. Drzwi do salonu były otwarte.

Weszła do kuchnio-salonu i wskoczyła na blat w kuchni. Skoro jej "właściciel" się kąpie, musi sama ogarnąć sobie coś do jedzenia.

Rozejrzała się. Na wierzchu leżały jakieś kanapki z szynką- niedoszłe śniadanie jednorożca.

Złapała jedną kanapkę w pyszczek. Była trochę ciężka, ale dała radę. Wskoczyła na lodówkę i tam odłożyła swoją zdobycz.

Zeszła z powrotem na blat.

- Księżniczko? Gdzie jesteś?! - Zawołał chłopak.

Jak dobrze że przeniosła te kanapki na lodówkę!

Złapała drugą w momencie, gdy Rondoni wszedł do pomieszczenia.

Był w samym ręczniku, który owiną sobie wokół bioder.

Bleee! Nawet spokojnie śniadanka nie można sobie zjeść, bo on tu w samym ręczniku paraduje!

Przymierzała się do skoku na lodówkę z drugą kanapką gdy chłopak ją zauważył.

- Księżniczko, ty złodziejko! To moje śniadanie!

Trzeba było mnie nakarmić!

Jednak, ponieważ nie chce aby chłopak głodował, przytrzymała kanapkę łapką i oderwała od niej kawałek.

Z tym kawałkiem zeskoczyła na blat, położyła go na talerzu i przesunęła talerza łapką w kierunku jednorożca.

Chłopak spojrzał na kawałek kanapki, cały w ślinie i kocich kłakach.

- To miłe, że dzielisz się ze mną, moją kanapką.-Stwierdził, podchodząc do niej. Wziął ją i podsunął go jej pod pyszczek. - Ale możesz to zjeść.

Skoro sam mi go daje...

Złapała kanapkę i wskoczyła na lodówkę do reszty jej śniadania.

A chłopak poszedł się ubrać.

***

Kendra skończyła jeść i postanowiła iść poszukać jednorożca. No bo ile można się ubierać?!

Gdy weszła do jego sypialni, czesał się. Gdy ją zobaczył, odłożył szczotkę i wziął ją na ręce.

Podrapał ją za uchem. Zamruczała.

Ja rozumiem, mogę mieć dziwne przygody. Ale jak potem będę opowiadać Sethowi że zaadoptował mnie Rondonin i mruczałam jak mnie głaskał, to chyba nie uwierzy...

***

Dzień miną im spokojnie. Większość czasu Kendra spała. Koty potrzebują duuuuuużo więcej snu.

Było już koło 20. Rondonin przed chwilą ją nakarmił (ugotował jej parówki) i sam zjadł jakieś kanapki.

Leżała sobie na łóżku jednorożca. Teoretycznie chłopak jej zakazał i kazał spać na podłodze albo fotelu, ale teraz się kąpał, więc skorzystała z okazji.

Wyszedł z łazienki. Znowu w samym ręczniku! Niby jest przystojny, ale nie musi cały czas tego podkreślać, chodząc w ręczniku!

Chłopak podszedł do szafy. No nie, teraz będzie się przebierał! Nie może tego robić w łazience?! Szybko zakopała się pod jego kołdrą, nie miała ochoty tego widzieć.

- Księżniczko, co ci mówiłem o wchodzeniu na łóżko? - Oby był już ubrany, nie chciała uszkodzić sobie wzroku.

Był ubrany. Wykopał ją spod kołdry.

- Udusisz się. - Stwierdził i położył się. Poklepał się po klatce piersiowej. - Jak chcesz możesz na mnie spać, przeżyje jakoś.

Położyła się mu na brzuchu i zwinęła w kłębek.

Po chwili oboje zasnęli.

Trochę wyszło tak bez ładu i składu, ale jeszcze nigdy nie opisywałam życia kota. Mam nadzieję że się podoba. ~Vikimelka

Nie jest źle ~Vikimelka, kom z korekty

Baśniobór. Wszystko & nic.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz